Założyłam nowego bloga i pytam się was kto z one direction ma być głównym bohaterem.Odpowiedź piszcie w komentarzach.To imię które będzie miało najwięcej głosów zostanie zwycięzcą.Proszę o jak najszybszą odpowiedź.To wy decydujecie,polegam na was moi czytelnicy.
piątek, 27 grudnia 2013
Rozdział 8
Tam stał....nie,to nie możliwe,nie może.Podeszłam bliżej kasy.
-Sophie to ty?
-Co ty tu robisz?
-Jestem na wakacjach.
-A tak naprawdę.
-No mówię prawdę.
-Za długo cię znam,gadaj.
-Ja przyjechałem tu dla ciebie.
-Dziękuję i zapraszam ponownie-powiedziała kobieta za kasą.Wyszłam przed sklep.
-To prawda.
-Akurat ci uwierzę.
-Kocham cię.
-Nie prawda.
-Prawda.Nie zdawałem sobie z tego sprawy.
-Nie wierzę.
-To uwierz.
-Simon nie licz na nic.Ja już cię nie kocham.
-A ja cię tak,proszę.
-To przestań.Nie chcę cię zranić.
-Sophie posłuchaj...
-Nie chcę nic słyszeć...
-Simon to ty?-przyszły dziewczyny.
-Tak,jak widać.
-Wcale się nie zmieniłaś.Jak zawsze przystojny.
-Jak ci się podoba to go bierz,niech mi da spokój.-ruszyłam w stronę kawiarni.
-Sophie zaczeka-usłyszałam głos za sobą to Rose-wróć.
-Do niego nigdy..
-Do nas.
-Dajcie mi wszyscy spokój.
Wszystkie wspomnienie te dobre i te złe związane z nim wróciły,co za los.Ja tak nie chcę.Czemu ja a nie ktoś inny.Musiał przyjechać?-miałam mętlik w głowi.Uroniłam jedną łzę,wytarłam policzek i weszłam do kawiarni.
OCZAMI ROSE
Teraz to przegięła.Co ona myśli.
-Jas co ty zrobiłaś?-przyszła wkurzona.
-Nic.
-Po co on tu przyjechał?
-Ja tu jestem.
-Zamknij się,nie mówię do ciebie.Ona go nie chce.
-Ona go kocha.
-A ich rozmowa o tym świadczy.
-Mówił,że go kocha.
-Raczej kochała,zranił ją.
-Ja wciąż tu jestem.
-Powiedziałam ci coś-byłam naprawdę wkurzona.
-Ja nie chcę tego słuchać.Narazie.Zadzwonię do ciebie-powiedział Siomon i poszedł.
-Wykurzyłaś go.
-I dobrze.
-My se tu gadamy,a Sophie cierpi-odezwała się Susan.
-Idę do niej-powiedziałam.
-Przepraszam,na prawdę nie wiedziałam.
-Nie czas na to.
-To nie na teraz-poszłyśmy do tej kawiarni,ale jej tam nie było.
-Przepraszam czy widziałeś tą dziewczynę-pokazałam zdjęcie kelnerowi.
-Tak,była tu.
-A może wiesz w którą stronę poszła?
-Gdzieś tam-pokazał ręką.
-Dzięki.-wybiegłyśmy z kawiarni.Szukałyśmy jej,ale nic z tego.
-Widzę!!-krzyknęła Susan.
Siedziała na dach u jakiegoś budynku,to spory kawałek od kawiarni.Pobiegłyśmy tam natychmiast.Znalazłyśmy jakieś wejście.
-Sophie!!-odwróciła się.
-Co wy tu robicie?
-A co ty tu robisz?
-Siedzę i myślę.
-Tak się bałam-przytuliłam ją.
-Chodź z nami.
-Taka ładna dziewczyna nie może się smucić-uśmiechnęła się,podziałało.
-Zabieramy cię na lody.
-No dobra.-Zeszłyśmy z tego dachu.
OCZAMI SOPHIE
Dziewczyny zaprowadziły mnie do jakiejś lodziarni i kupiły mi największe lody.Co ja bym bez nich zrobiła.Kocham je.
-Dziewczyny,dzięki.
-Nie ma za co.
-Uwielbiam was.
-My ciebie też.-przytuliłyśmy się.
-Wracamy do domu?
-Na dzisiaj starczy.Ruszyłyśmy w stronę domu.Chłopacy siedzieli w ogrodzie.
-No nareszcie wróciłyście-powiedział Liam.
-A co stęskniliście się?
-Bardzo-odpowiedział Harry.
-A my nie-powiedziałam,a dziewczyny się zaśmiały.
-Pokazujcie-powiedział Harry
-A co cie to interesuje?
-Che się dowiedzieć.
-To się nie dowiesz-powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.Wypakowałam zakupy,schowałam do szafy.Usiadłam na łóżko i włączyłam laptop.Do pokoju weszła Rose.
-Cześć-powiedziała.
-Hej.-usiadła obok mnie.
-Co patrzysz?
-Nic.-odchyliła laptop.
-O nie!Simon.Zapomnij o nim!
-Ja nigdy tego nie zapomnę.
-On nie powinien dla ciebie istnieć.
-Wiem o tym.
-Zamknij ten laptop.Idziemy do salonu.-zamknęłam laptop.Miałyśmy iść do salonu,ale poszłyśmy do pokoju Jas.
-To co?Zaczynamy?
-Co?-nie wiedziałam co one wymyśliły.
-Idź po Susan.
-Dobra-powiedziała Jasminne i wyszła.
-Powiesz mi o co chodzi?
-Zobaczysz.-zeszłyśmy do salonu a tam.
-Czy to o czym ja myśle?
-Tak.
-No kiedy ten pokaz się zacznie?-chłopacy siedzieli na widowni,a raczej na kanapie.
-Zaraz.O jesteś-po schodach zeszła Susan.
-Chodźcie.-weszłyśmy za zasłonę i przeprałyśmy się.Pierwsza wyszła Susan w tym.
Jas:
Chłopacy bili brawo i gwizdali.Wyszła Rose:
A ja na końcu.Dostałam najwięcej braw.Harry najgłośniej gwizdał.
Przymierzałyśmy pełno strojów.Nawet namówiliśmy chłopaków.Zayn poszedł pierwszy:
Louis pokazał nawet układ taneczny.
Jak wyszedł Harry to dziewczyny zaczęły gwizdać.
-Sophie to ty?
-Co ty tu robisz?
-Jestem na wakacjach.
-A tak naprawdę.
-No mówię prawdę.
-Za długo cię znam,gadaj.
-Ja przyjechałem tu dla ciebie.
-Dziękuję i zapraszam ponownie-powiedziała kobieta za kasą.Wyszłam przed sklep.
-To prawda.
-Akurat ci uwierzę.
-Kocham cię.
-Nie prawda.
-Prawda.Nie zdawałem sobie z tego sprawy.
-Nie wierzę.
-To uwierz.
-Simon nie licz na nic.Ja już cię nie kocham.
-A ja cię tak,proszę.
-To przestań.Nie chcę cię zranić.
-Sophie posłuchaj...
-Nie chcę nic słyszeć...
-Simon to ty?-przyszły dziewczyny.
-Tak,jak widać.
-Wcale się nie zmieniłaś.Jak zawsze przystojny.
-Jak ci się podoba to go bierz,niech mi da spokój.-ruszyłam w stronę kawiarni.
-Sophie zaczeka-usłyszałam głos za sobą to Rose-wróć.
-Do niego nigdy..
-Do nas.
-Dajcie mi wszyscy spokój.
Wszystkie wspomnienie te dobre i te złe związane z nim wróciły,co za los.Ja tak nie chcę.Czemu ja a nie ktoś inny.Musiał przyjechać?-miałam mętlik w głowi.Uroniłam jedną łzę,wytarłam policzek i weszłam do kawiarni.
OCZAMI ROSE
Teraz to przegięła.Co ona myśli.
-Jas co ty zrobiłaś?-przyszła wkurzona.
-Nic.
-Po co on tu przyjechał?
-Ja tu jestem.
-Zamknij się,nie mówię do ciebie.Ona go nie chce.
-Ona go kocha.
-A ich rozmowa o tym świadczy.
-Mówił,że go kocha.
-Raczej kochała,zranił ją.
-Ja wciąż tu jestem.
-Powiedziałam ci coś-byłam naprawdę wkurzona.
-Ja nie chcę tego słuchać.Narazie.Zadzwonię do ciebie-powiedział Siomon i poszedł.
-Wykurzyłaś go.
-I dobrze.
-My se tu gadamy,a Sophie cierpi-odezwała się Susan.
-Idę do niej-powiedziałam.
-Przepraszam,na prawdę nie wiedziałam.
-Nie czas na to.
-To nie na teraz-poszłyśmy do tej kawiarni,ale jej tam nie było.
-Przepraszam czy widziałeś tą dziewczynę-pokazałam zdjęcie kelnerowi.
-Tak,była tu.
-A może wiesz w którą stronę poszła?
-Gdzieś tam-pokazał ręką.
-Dzięki.-wybiegłyśmy z kawiarni.Szukałyśmy jej,ale nic z tego.
-Widzę!!-krzyknęła Susan.
Siedziała na dach u jakiegoś budynku,to spory kawałek od kawiarni.Pobiegłyśmy tam natychmiast.Znalazłyśmy jakieś wejście.
-Sophie!!-odwróciła się.
-Co wy tu robicie?
-A co ty tu robisz?
-Siedzę i myślę.
-Tak się bałam-przytuliłam ją.
-Chodź z nami.
-Taka ładna dziewczyna nie może się smucić-uśmiechnęła się,podziałało.
-Zabieramy cię na lody.
-No dobra.-Zeszłyśmy z tego dachu.
OCZAMI SOPHIE
Dziewczyny zaprowadziły mnie do jakiejś lodziarni i kupiły mi największe lody.Co ja bym bez nich zrobiła.Kocham je.
-Dziewczyny,dzięki.
-Nie ma za co.
-Uwielbiam was.
-My ciebie też.-przytuliłyśmy się.
-Wracamy do domu?
-Na dzisiaj starczy.Ruszyłyśmy w stronę domu.Chłopacy siedzieli w ogrodzie.
-No nareszcie wróciłyście-powiedział Liam.
-A co stęskniliście się?
-Bardzo-odpowiedział Harry.
-A my nie-powiedziałam,a dziewczyny się zaśmiały.
-Pokazujcie-powiedział Harry
-A co cie to interesuje?
-Che się dowiedzieć.
-To się nie dowiesz-powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.Wypakowałam zakupy,schowałam do szafy.Usiadłam na łóżko i włączyłam laptop.Do pokoju weszła Rose.
-Cześć-powiedziała.
-Hej.-usiadła obok mnie.
-Co patrzysz?
-Nic.-odchyliła laptop.
-O nie!Simon.Zapomnij o nim!
-Ja nigdy tego nie zapomnę.
-On nie powinien dla ciebie istnieć.
-Wiem o tym.
-Zamknij ten laptop.Idziemy do salonu.-zamknęłam laptop.Miałyśmy iść do salonu,ale poszłyśmy do pokoju Jas.
-To co?Zaczynamy?
-Co?-nie wiedziałam co one wymyśliły.
-Idź po Susan.
-Dobra-powiedziała Jasminne i wyszła.
-Powiesz mi o co chodzi?
-Zobaczysz.-zeszłyśmy do salonu a tam.
-Czy to o czym ja myśle?
-Tak.
-No kiedy ten pokaz się zacznie?-chłopacy siedzieli na widowni,a raczej na kanapie.
-Zaraz.O jesteś-po schodach zeszła Susan.
-Chodźcie.-weszłyśmy za zasłonę i przeprałyśmy się.Pierwsza wyszła Susan w tym.
Jas:
Chłopacy bili brawo i gwizdali.Wyszła Rose:
A ja na końcu.Dostałam najwięcej braw.Harry najgłośniej gwizdał.
Przymierzałyśmy pełno strojów.Nawet namówiliśmy chłopaków.Zayn poszedł pierwszy:
Louis pokazał nawet układ taneczny.
Jak wyszedł Harry to dziewczyny zaczęły gwizdać.
wtorek, 24 grudnia 2013
niedziela, 22 grudnia 2013
WESOŁYCH ŚWIĄT
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NA ŚWIĘTA,SPEŁNIENIA MARZEŃ WAM ŻYCZĘ.WIELE PREZENTÓW.NIE ZAPOMNIJCIE O URODZINACH LOUISA.
niedziela, 15 grudnia 2013
poniedziałek, 9 grudnia 2013
Rozdział 7
Do domu dotarliśmy wieczorem.Byłam trochę zmęczona,ale warto było.
-Ej może zrobimy seans filmowy-zaproponował Liam.
-Znowu?
-Ale to ni będzie zwyczajny seans.
-A niby jaki?
-Będziemy go oglądać w ogrodzie za domem.
-Ja odpadam-powiedziałam.
-Czemu?Bez ciebie to nie ma sensu.-prosiły dziewczyny.
-No dobra,ale jak zasnę to będziecie musieli mnie zanieść.
-Zgoda-zaprowadzili nas do tylnego wejścia,tam było wszystko
przyszykowane.
-Kiedy ty to..?
-Mam swoje sposoby.
-Dobra nie ważne.Siadamy.-chłopacy pościli jakiś film,nawet był fajny,ale w połowie usnęłam.Nie wiem co działo się dalej.
Obudziłam się w jakimś innym pokoju.Podniosłam się i zobaczyłam na ziemi Harrego.Że co??
-Co ja tu robię?-zadałam sobie pytanie.
-Śpisz-usłyszałam jakiś głos.Harry podniósł się z ziemi.
-Chyba wiem,że spałam,ale jak się tu znalazłam.
-Twoje łóżko było zajęte przez Rose,więc zaniosłem cię do mojego pokoju.
-A sam położyłeś się na podłodze?
-Tak.
-Dzięki,ale nie musiałeś.
-Każdy by na moim miejscu tak postąpił.
-Nie każdy.Ludzie są samolubni.
-Ja taki nie jestem.
-Idę do swojego pokoju.
-Zostań,obudzisz Rose.
-Może nie śpi,jeszcze raz dzięki-wyszłam,skierowałam się do moje pokoju.Rose smacznie spała.Wyjęłam z szafy pierwszy lepszy zestaw i weszłam do łazienki.Rose tak mocno spała,nawet nie słyszała wody,nagle usłyszałam mój telefon.To była mama,nie chciałam odbierać,ale jakoś odruchowo nacisnęłam zieloną słuchawkę-Oszalałaś.Dzwonić o tak wczesnej porze.
-Przepraszam.Te zmiany godzin,nie mogę się połapać.
-Dobra,dobra.Co chcesz?
-Chcę cię przeprosić za moje zachowanie.
-Nie musisz przepraszać.Ja wszystko rozumiem.Moly jest ważniejsza.
-To nie prawda.Obie jesteście ważne.
-A Matthew?
-On też.
-A wogule kontaktujesz się z nim?
-Nie.
-No właśnie.
-To on nie chce się kontaktować.
-Po to wyjechał.
-Straciłam go.Nie chcę jeszcze ciebie stracić.
-Ale ty mnie nie stracisz.Po prostu nie będziesz mnie widzieć,ani słyszeć.
-Ja tak nie chcę.
-To czemu traktowałaś mnie jak powietrze?
-Chcieliśmy z tatą byś się usamodzielniła.
-Nie wiedziałam.
-Tak ustaliliśmy.
-To trzeba było mi to powiedzieć.
-Wiem.To był błąd.Wybaczysz mi?
-Nie wiem.To jest dla mnie za dużo.Zadzwonię do ciebie.Pa.
-Poczekaj.
-Co jeszcze.
-Miłego pobytu.-.rozłączyłam się.
-Sophie?-odwróciłam się.
-Niall,słyszałeś wszystko?
-Tak.Masz rozmowy ustawione na maxa.Czemu mi nie powiedziałaś,że się pokłóciłaś z mamą.
-Nie pytałeś.
-Jak masz jakiś problem to możesz do mnie przyjść.
-Wiem-przytulia się do niego.
-Chodź,porozmawiamy.-weszłam z nim do pokoju.
-Usiądź.-zrobiłam co powiedział-mów.
-Moi rodzice gdy miałam 16 lat traktowali mnie obojętnie.Tata wyjeżdżał w delegację,Matt wyjechał,a mama zajmowała się Moly.To wtedy nie odzywałam się do niej.A jeszcze ta akcja z Mickiem.
-Kto to?
-To mój kuzyn był u mnie przez całe wakacje,ale mama go wygoniła.
-Czemu?
-Bo niby miał na mnie zły wpływ.Wtedy to nawet nie przychodziłam na rodzinne obiady,bo albo byłam zamknięta w pokoju,albo siedziałam u przyjaciółek.
-Tak,ale czemu z nią nie porozmawiałaś?
-Nie dało się.Ciągle była zjęta.To Moly do szkoły,to do pracy.Przez to ledwo zdałam.
-Szkoda,że się wcześniej nie poznaliśmy,bym ci pomógł.Byłem całkiem nie zły.
-To świetnie.Wiesz szkoda mi przerywać tą rozmowę,ale muszę iść.
-Nie zatrzymuje cię.
-Jeszcze kiedyś tak porozmawiamy-wyszłam zza drzwi.
-Kiedyś-usłyszałam załamany głos Nialla.Weszłam do swojego pokoju.
-Cześć Rose,jak się spało samej?
-Pusto bez ciebie.
-Mi też.
-A gdzie ty spałaś?
-Nie uwierzysz,ale u Harrego.
-Z nim?
-No co ty,nigdy!On spał na ziemi.
-Na pewno chciał spać z tobą.
-Haha-walnęłam ją poduszką.
-Ja tylko głośno myślę.
-To nie myśl,tylko się ubieraj.
-No dobra-zwlekła się z łóżka.Wyjęła coś z szafy i poszła do łazienki.
-Idę robić śniadanie!.
-OK!-wyszłam z pokoju.
-Cześć Sophie.
-Cześć Zayn.
-Wiesz mam do ciebie sprawę.
-To super,ale ,może po śniadaniu.Jestem głodna.
-No dobra-zeszliśmy do kuchni.
-No chodźcie,śniadanie gotowe-powiedział Liam.
-Mmmmm-powiedziałam i usiadłam do stołu koło Zayna i Jas.
-A Rose,gdzie?
-Ubiera się-nałożyłam sobie na talerz.Usłyszałam schodzenie ze schodów,obróciłam się a tam Rose w szlafroku.Chłopacy zaczęli gwizdać.
-Sophie,chodź na chwilę.
-Jasne-podeszłam do niej.
-Pomóż mi-poszłyśmy do pokoju.
-Co się stało?
-Szafa nie chce się otworzyć.
-Jak to?
-No nie chce-podeszłam do szafy i złapałam z drzwiczki.
-No faktycznie.Ubierz moje rzeczy.
-Na pewno?
-Tak.
-To super,to daj mi coś.-wyjęłam jakąś koszulkę i krótkie spodenki.
-Jest super,a teraz chodź na śniadanie,bo nam Niall wszystko zje.-ona zaczęła się śmiać.Zeszłyśmy na dół,dokończyłam śniadanie.
-Sophie,mogę z tobą porozmawiać?-zapytał Zayn.
-Jasne.
-To może wejdziemy do pokoju?
-No dobra-poszłam z nim do jego pokoju.
-Słucham.
-Chodzi o Rose.
-Już chyba się domyślam o co chodzi.
-Tak?
-Podoba ci się.
-Tak.
-To zaproś ją na randkę.
-Próbowałem,ale przy niej czuje się tak niezręcznie.
-Mam genialny pomysł.
-Jaki?
-Pojdziemy na spacer,ty zwolnisz tempo i poczekasz na nią.Wtedy jej to powiesz.
-Jesteś pewna?
-Każda dziewczyna by tak chciała.
-To wiem co powiedzieć Harremu.
-Zamknij się-szturchnęłam go.
-No co?Przecież on to by chciał wiedzieć.
-Mam go gdzieś.Coś jeszcze?
-Gzie mam ją zabrać?
-Nie wiem,do jakiejś restauracji,Wymyślisz coś.
-Ja znam się na żartach,a nie ma miłości.
-Coś napewno wymyślisz-wyszłam zza drzwi.-Ohhh-westchnęłam.Usłyszałam znowu mój telefon.Pobiegłam do pokoju.Nie wierze to Matty.-Hallo.
-Czyżby to moją ukochana siostrzyczka.
-Matty,to naprawdę ty?
-Ja,a kto inny.
-Tak się cieszę.
-Ja też,tak dawno cię nie widziałem,tęsknię.
-Ja też.
-Dzwonię,żeby ci powiedzieć,że przyjeżdżam do Londynu z kolegami na wakacje.
-Aaaaaaa!!!
-Widzę,że się cieszysz.
-Tak i to bardzo.Kiedy przyjeżdżasz?
-Za kilka dni.
-Już się nie mogę doczekać.
-Pa.
-Na razie-rozłączyłam się.Ale super,mój brat przyjeżdża.Tak długo nie wiedziałam.
-Z czego się tak cieszysz?-zapytała Rose.
-Matty przyjeżdża.
-To super.
-No wiem.
-A kiedy to będzie?
-Powiedział za kilka dni.
-Dobra,to może teraz wybierzemy się na zakupy.
-Świetny pomysł.A dziewczyny z nami idą?
-Mogą,ale trzeba się zapytać.
-Ja to zrobię-weszłam do pokoju Susan.Od razu się zgodziła.Jas też.Wróciłam do pokoju i przebrałam się.
Wzięła telefon,wsadziłam w kieszeń i poszłam do dziewczyn.
-Gotowe?
-Tak.
-To idziemy-zeszłyśmy wszystkie na dól.Chłopacy jak zwykle siedzieli przed telewizorem.
-A gdzie wy się wybieracie?-zapytał Harry.
-Na zakupy.
-Pójdę z wami-powiedział Harry i już miał wstawać.
-To są babskie zakupy.
-To nie,dzięki już raz na takich byłem.
-No to dobra,idziemy-wyszłyśmy.
-To gzie najpierw idziemy?-Susan już nie mogła się doczekać.
-My znamy takie fajne miejsce-powiedziałam równo z Rose.
-No Ok-dziewczyny się zgodziły.Zaprowadziłyśmy je do tego sklepu,od razu rozeszłyśmy się,ale nie trwało to długo.Dziewczyny przyszły z mnóstwem rzeczy.
Weszłyśmy do przymierzalni.Znalazłam super sukienkę dla Rose,była w jej rozmiarze.
-Rose.
-Tak?
-Mam dla ciebie super kieckę dla ciebie,przymierz.
-Dobra-weszła do przymierzalni.
-Czemu jej dla siebie nie wzięłaś?
-Nie lubię sukienek,a poza tym jest ważna okazja.
-Jaka?
-Poczekajcie.Rose już?
-Tak.I jak?
-Ślicznie.
-Pięknie.Bierz ją.
-No dobra.
-Mów co to za okazja.
-Czekaj.
-Ile?
-Jeszcze chwilę.-poszłam do przymierzalni Rose.
-Byś mi przyniosła czarną bluzkę,która wisi obok tych sukienek?
-Jane,i tak idę w tamtą stronę.
-Dzięki.
-Dobra już mogę mówić.Zayn chce zaprosić Rose na randkę.
-Ale super!
-Ciszej,ona nie może się tego dowiedzieć.
-Będziemy cicho.
-To dobrze.
-Sophie ta?
-Tak,dzięki-weszłam spowrotem do przymierzalni.
-Idę czegoś jeszcze poszukać-powiedziała Susan.
-Idę z nią.
-Dobra-po przymierzeniu ubrań wyszłam i poszłam w stronę dziewczyn.Wybierały jakieś rzeczy.Dołączyłam do nich.Wybrałam kilka rzeczy i poszłam do kasy.Nie wieżę,on tam stał.
..........................................................................
Hej miśki
Jak wam się podoba nowy roździał,mam nadzieję,że tam :D
Jak chcecie dowiedzieć się czegoś o nowym rozdziale mlożecie pytać się mnie albo bohaterów w zakładce``kontakt z bohaterami``
-Ej może zrobimy seans filmowy-zaproponował Liam.
-Znowu?
-Ale to ni będzie zwyczajny seans.
-A niby jaki?
-Będziemy go oglądać w ogrodzie za domem.
-Ja odpadam-powiedziałam.
-Czemu?Bez ciebie to nie ma sensu.-prosiły dziewczyny.
-No dobra,ale jak zasnę to będziecie musieli mnie zanieść.
-Zgoda-zaprowadzili nas do tylnego wejścia,tam było wszystko
przyszykowane.
-Kiedy ty to..?
-Mam swoje sposoby.
-Dobra nie ważne.Siadamy.-chłopacy pościli jakiś film,nawet był fajny,ale w połowie usnęłam.Nie wiem co działo się dalej.
Obudziłam się w jakimś innym pokoju.Podniosłam się i zobaczyłam na ziemi Harrego.Że co??
-Co ja tu robię?-zadałam sobie pytanie.
-Śpisz-usłyszałam jakiś głos.Harry podniósł się z ziemi.
-Chyba wiem,że spałam,ale jak się tu znalazłam.
-Twoje łóżko było zajęte przez Rose,więc zaniosłem cię do mojego pokoju.
-A sam położyłeś się na podłodze?
-Tak.
-Dzięki,ale nie musiałeś.
-Każdy by na moim miejscu tak postąpił.
-Nie każdy.Ludzie są samolubni.
-Ja taki nie jestem.
-Idę do swojego pokoju.
-Zostań,obudzisz Rose.
-Może nie śpi,jeszcze raz dzięki-wyszłam,skierowałam się do moje pokoju.Rose smacznie spała.Wyjęłam z szafy pierwszy lepszy zestaw i weszłam do łazienki.Rose tak mocno spała,nawet nie słyszała wody,nagle usłyszałam mój telefon.To była mama,nie chciałam odbierać,ale jakoś odruchowo nacisnęłam zieloną słuchawkę-Oszalałaś.Dzwonić o tak wczesnej porze.
-Przepraszam.Te zmiany godzin,nie mogę się połapać.
-Dobra,dobra.Co chcesz?
-Chcę cię przeprosić za moje zachowanie.
-Nie musisz przepraszać.Ja wszystko rozumiem.Moly jest ważniejsza.
-To nie prawda.Obie jesteście ważne.
-A Matthew?
-On też.
-A wogule kontaktujesz się z nim?
-Nie.
-No właśnie.
-To on nie chce się kontaktować.
-Po to wyjechał.
-Straciłam go.Nie chcę jeszcze ciebie stracić.
-Ale ty mnie nie stracisz.Po prostu nie będziesz mnie widzieć,ani słyszeć.
-Ja tak nie chcę.
-To czemu traktowałaś mnie jak powietrze?
-Chcieliśmy z tatą byś się usamodzielniła.
-Nie wiedziałam.
-Tak ustaliliśmy.
-To trzeba było mi to powiedzieć.
-Wiem.To był błąd.Wybaczysz mi?
-Nie wiem.To jest dla mnie za dużo.Zadzwonię do ciebie.Pa.
-Poczekaj.
-Co jeszcze.
-Miłego pobytu.-.rozłączyłam się.
-Sophie?-odwróciłam się.
-Niall,słyszałeś wszystko?
-Tak.Masz rozmowy ustawione na maxa.Czemu mi nie powiedziałaś,że się pokłóciłaś z mamą.
-Nie pytałeś.
-Jak masz jakiś problem to możesz do mnie przyjść.
-Wiem-przytulia się do niego.
-Chodź,porozmawiamy.-weszłam z nim do pokoju.
-Usiądź.-zrobiłam co powiedział-mów.
-Moi rodzice gdy miałam 16 lat traktowali mnie obojętnie.Tata wyjeżdżał w delegację,Matt wyjechał,a mama zajmowała się Moly.To wtedy nie odzywałam się do niej.A jeszcze ta akcja z Mickiem.
-Kto to?
-To mój kuzyn był u mnie przez całe wakacje,ale mama go wygoniła.
-Czemu?
-Bo niby miał na mnie zły wpływ.Wtedy to nawet nie przychodziłam na rodzinne obiady,bo albo byłam zamknięta w pokoju,albo siedziałam u przyjaciółek.
-Tak,ale czemu z nią nie porozmawiałaś?
-Nie dało się.Ciągle była zjęta.To Moly do szkoły,to do pracy.Przez to ledwo zdałam.
-Szkoda,że się wcześniej nie poznaliśmy,bym ci pomógł.Byłem całkiem nie zły.
-To świetnie.Wiesz szkoda mi przerywać tą rozmowę,ale muszę iść.
-Nie zatrzymuje cię.
-Jeszcze kiedyś tak porozmawiamy-wyszłam zza drzwi.
-Kiedyś-usłyszałam załamany głos Nialla.Weszłam do swojego pokoju.
-Cześć Rose,jak się spało samej?
-Pusto bez ciebie.
-Mi też.
-A gdzie ty spałaś?
-Nie uwierzysz,ale u Harrego.
-Z nim?
-No co ty,nigdy!On spał na ziemi.
-Na pewno chciał spać z tobą.
-Haha-walnęłam ją poduszką.
-Ja tylko głośno myślę.
-To nie myśl,tylko się ubieraj.
-No dobra-zwlekła się z łóżka.Wyjęła coś z szafy i poszła do łazienki.
-Idę robić śniadanie!.
-OK!-wyszłam z pokoju.
-Cześć Sophie.
-Cześć Zayn.
-Wiesz mam do ciebie sprawę.
-To super,ale ,może po śniadaniu.Jestem głodna.
-No dobra-zeszliśmy do kuchni.
-No chodźcie,śniadanie gotowe-powiedział Liam.
-Mmmmm-powiedziałam i usiadłam do stołu koło Zayna i Jas.
-A Rose,gdzie?
-Ubiera się-nałożyłam sobie na talerz.Usłyszałam schodzenie ze schodów,obróciłam się a tam Rose w szlafroku.Chłopacy zaczęli gwizdać.
-Sophie,chodź na chwilę.
-Jasne-podeszłam do niej.
-Pomóż mi-poszłyśmy do pokoju.
-Co się stało?
-Szafa nie chce się otworzyć.
-Jak to?
-No nie chce-podeszłam do szafy i złapałam z drzwiczki.
-No faktycznie.Ubierz moje rzeczy.
-Na pewno?
-Tak.
-To super,to daj mi coś.-wyjęłam jakąś koszulkę i krótkie spodenki.
-Jest super,a teraz chodź na śniadanie,bo nam Niall wszystko zje.-ona zaczęła się śmiać.Zeszłyśmy na dół,dokończyłam śniadanie.
-Sophie,mogę z tobą porozmawiać?-zapytał Zayn.
-Jasne.
-To może wejdziemy do pokoju?
-No dobra-poszłam z nim do jego pokoju.
-Słucham.
-Chodzi o Rose.
-Już chyba się domyślam o co chodzi.
-Tak?
-Podoba ci się.
-Tak.
-To zaproś ją na randkę.
-Próbowałem,ale przy niej czuje się tak niezręcznie.
-Mam genialny pomysł.
-Jaki?
-Pojdziemy na spacer,ty zwolnisz tempo i poczekasz na nią.Wtedy jej to powiesz.
-Jesteś pewna?
-Każda dziewczyna by tak chciała.
-To wiem co powiedzieć Harremu.
-Zamknij się-szturchnęłam go.
-No co?Przecież on to by chciał wiedzieć.
-Mam go gdzieś.Coś jeszcze?
-Gzie mam ją zabrać?
-Nie wiem,do jakiejś restauracji,Wymyślisz coś.
-Ja znam się na żartach,a nie ma miłości.
-Coś napewno wymyślisz-wyszłam zza drzwi.-Ohhh-westchnęłam.Usłyszałam znowu mój telefon.Pobiegłam do pokoju.Nie wierze to Matty.-Hallo.
-Czyżby to moją ukochana siostrzyczka.
-Matty,to naprawdę ty?
-Ja,a kto inny.
-Tak się cieszę.
-Ja też,tak dawno cię nie widziałem,tęsknię.
-Ja też.
-Dzwonię,żeby ci powiedzieć,że przyjeżdżam do Londynu z kolegami na wakacje.
-Aaaaaaa!!!
-Widzę,że się cieszysz.
-Tak i to bardzo.Kiedy przyjeżdżasz?
-Za kilka dni.
-Już się nie mogę doczekać.
-Pa.
-Na razie-rozłączyłam się.Ale super,mój brat przyjeżdża.Tak długo nie wiedziałam.
-Z czego się tak cieszysz?-zapytała Rose.
-Matty przyjeżdża.
-To super.
-No wiem.
-A kiedy to będzie?
-Powiedział za kilka dni.
-Dobra,to może teraz wybierzemy się na zakupy.
-Świetny pomysł.A dziewczyny z nami idą?
-Mogą,ale trzeba się zapytać.
-Ja to zrobię-weszłam do pokoju Susan.Od razu się zgodziła.Jas też.Wróciłam do pokoju i przebrałam się.
Wzięła telefon,wsadziłam w kieszeń i poszłam do dziewczyn.
-Gotowe?
-Tak.
-To idziemy-zeszłyśmy wszystkie na dól.Chłopacy jak zwykle siedzieli przed telewizorem.
-A gdzie wy się wybieracie?-zapytał Harry.
-Na zakupy.
-Pójdę z wami-powiedział Harry i już miał wstawać.
-To są babskie zakupy.
-To nie,dzięki już raz na takich byłem.
-No to dobra,idziemy-wyszłyśmy.
-To gzie najpierw idziemy?-Susan już nie mogła się doczekać.
-My znamy takie fajne miejsce-powiedziałam równo z Rose.
-No Ok-dziewczyny się zgodziły.Zaprowadziłyśmy je do tego sklepu,od razu rozeszłyśmy się,ale nie trwało to długo.Dziewczyny przyszły z mnóstwem rzeczy.
Weszłyśmy do przymierzalni.Znalazłam super sukienkę dla Rose,była w jej rozmiarze.
-Rose.
-Tak?
-Mam dla ciebie super kieckę dla ciebie,przymierz.
-Dobra-weszła do przymierzalni.
-Czemu jej dla siebie nie wzięłaś?
-Nie lubię sukienek,a poza tym jest ważna okazja.
-Jaka?
-Poczekajcie.Rose już?
-Tak.I jak?
-Ślicznie.
-Pięknie.Bierz ją.
-No dobra.
-Mów co to za okazja.
-Czekaj.
-Ile?
-Jeszcze chwilę.-poszłam do przymierzalni Rose.
-Byś mi przyniosła czarną bluzkę,która wisi obok tych sukienek?
-Jane,i tak idę w tamtą stronę.
-Dzięki.
-Dobra już mogę mówić.Zayn chce zaprosić Rose na randkę.
-Ale super!
-Ciszej,ona nie może się tego dowiedzieć.
-Będziemy cicho.
-To dobrze.
-Sophie ta?
-Tak,dzięki-weszłam spowrotem do przymierzalni.
-Idę czegoś jeszcze poszukać-powiedziała Susan.
-Idę z nią.
-Dobra-po przymierzeniu ubrań wyszłam i poszłam w stronę dziewczyn.Wybierały jakieś rzeczy.Dołączyłam do nich.Wybrałam kilka rzeczy i poszłam do kasy.Nie wieżę,on tam stał.
..........................................................................
Hej miśki
Jak wam się podoba nowy roździał,mam nadzieję,że tam :D
Jak chcecie dowiedzieć się czegoś o nowym rozdziale mlożecie pytać się mnie albo bohaterów w zakładce``kontakt z bohaterami``
piątek, 6 grudnia 2013
środa, 27 listopada 2013
Rozdział 6
-Ale wygodnie.
-Ahhh-westchnął Harry,usiadł obok mnie i obioł mnie ręką.
-Spaaaaadaj-odrzuciłam jego rękę.
-No ej.
-Nie ma żadnego ej,zapominasz się.
-Oj tam.-stałam z kanapy i poszłam do swojego pokoju,wzięłam ten zestaw
i poszłam do łazienki.
Po umyciu się rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone.Wyszłam z łazienki.Na łóżku siedziała Rose z laptopem.
-Co patrzysz?-podeszłam do niej
-A nic,tak tylko weszłam.
-To co robimy?
-Nie wiem-zamknęła laptop.-a co chcesz?
-Idę do Susan,jeszcze nie widziałam jej pokoju.-wyszłam i skierowałam się piętro niżej.
-Cześć co porabiasz?
-Nic,a co?
-A tak przyszłam zobaczyć co robisz,bo mi się nudzi.
-Ni mi też.Może pójdziemy do chłopaków.
-Tak,oni na pewno coś wymyślą.
Zeszłyśmy na parter.
-Dziewczyny co będziecie robić?-zapytał Louis.
-Nic.
-To może pójdziecie z nami do wesołego miasteczka?-popatrzałam na Sus,a ona na mnie.
-Jasne-odpowiedziałyśmy razem.
-Ja idę po Jas.
-To ja idę do Rose-powiedziałam i pobiegłam po schodach.
Wpadłam do pokoju.
-Co się stało,bo wyglądasz jak by się paliło.
-Jedziesz z nami do wesołego miasteczka?
-Jasne,czemu nie.
-To świetnie-przytuliłam ją
-Przebierasz się?
-Nie,tylko uczeszę włosy.
-Dobra,to ja idę.
-Poczekaj,ja tak raz,dwa.
-Dobra.
Weszłam do łazienki rozczesałam włosy i upięłam je w koka.
-Już.
-Ślicznie wyglądasz-powiedziała Rose.
-Dziękuję-uśmiechnęłam się i ukłoniłam.
-No dobra a teraz idziemy-Rose złapała mnie za rękę.Zeszłyśmy do salonu.
-No to idziemy-powiedział Louis i otworzył nam drzwi.
-Dziękuję-powiedziałam i wyszłam.
-Idziemy pieszo?-zapytała Jas.
-Tak,przewietrzymy się i rozruszamy-powiedział Liam.
-Ja nie mam nic przeciwko-oznajmiłam.
-Ja też-powtórzył Harry.
-To świetnie-powiedział Louis i ruszył przed siebie.Poszłam za nim.
Po 20 minutach drogi dotarliśmy do parku,po drodze chłopacy zapewnili nam lody i gofry.
-Łał,ile tu atrakcji.
-No,to na co najpierw idziemy?
-Może na kolejkę górską-zaproponował Harry.
-Jasne-odpowiedziałam,i poszliśmy pod kolejkę.
-No wsiadajcie-powiedział chłopak przy kolejce i otworzył nam drzwiczki.
Przejażdżka była super,siedziałam z Rose,za nami siedział zły Harry,ponieważ nie chciałam z nim usiąść.
-Ale jazda-powiedziałam wysiadając.
-No super-potwierdziła Jas.
-A wam jak się podobało?
-Super!!-krzyczał Louis.
-To co teraz?
-Yyyyyyyy,nie wiem,ale ja chcę tego misia.-powiedziałam i podeszłam do stoiska.
-Ja go dla ciebie zdobędę-powiedział Harry i kupił piłki.Rzucił raz nie trafił,drugi raz też i trzeci też.
-To może ja spróbuje-Niall kupił piłeczki.Rzucił raz ,nie trafił,za drugim razem trafił i zbił wszystkie puszki.
-Jej.
-Proszę-podał mi tego misia.
-Dziękuję-przytuliłam go i lekko pocałowałam,specjalnie.Harry był cały czerwony.
-Harry coś ci jej,przecież nic się nie stało,że nie trafiłeś-powiedziałam robiąc smutną minę.
-Wygram ci coś innego,zobaczysz-powiedział.
-Dobra,dobra.Teraz może pójdziemy do domu strachu.
-Super pomysł.
Chłopacy zapłacili za siebie i za nas.Weszliśmy.
Było super.Później poszliśmy do domu śmiechu.Uśmiałam się jak nigdy.
-Ale to było zabawne-powiedział Niall.
-Tak-przyznałam mu.
-Teraz wygram ci jakiegoś misia-powiedział Harry i podszedł do stoiska.Miał ustrzelić wszystkie kaczki.Nie udał mu się.Za to Zaynowi tak.Wygrał duże misia.
-Dziękuję,to jest takie słodkie-pocałowała go w policzek.
-Harry znowu ci się nie udało-powiedział Louis.
-Zamknij się,przecież wiem.
-Jestem głodna-powiedziałam łapiąc się z brzuch.
-Ja też-zrobił to samo Niall.
-To idziemy do baru.
Podążyłam za Louisem.Weszliśmy do jakiegoś baru z jedzeniem.
OCZAMI HARREGO
Usiedliśmy wszyscy wszyscy przy stoliku.Zayn poprosił kelnera.
-Słucham.
-Chcielibyśmy zmówić coś dojedzienia.
-Ja poproszę ten zestaw co zawsze-powiedział Niall-A ty co chcesz?-zwrócił się do Sophie.
-Ja może wezmę zapiekankę i sok do picia.
-A jaki panienka sobie rzyczy?-ten koleś zaczął mnie denerwować.Ciągle patrzył się na Soph.
-Jabłokowy.
-Świetny wybór-uśmiechnął się do niej.
-Ja nic nie chcę.Może wezmę tylko deser mleczny-powiedziałam i spojrzałem się na tego kelnera,ciągle się na nią patrzył.
-Czy coś jeszcze?
Jas zamówiła to samo co ja,Susan sheik,Rose zapiekankę.Zayn z Liamem postawili sobie drinki.Oczywiście te ich ulubione.
Kelner sobie poszedł,no nareszcie-powiedziałem w myślach.Ale po chwili przyszedł z naszymi zamówieniami.Oczywiście popisywał się przed moją to znaczy przed Sophie.Tylko zamówienie Nialla nie przyszło,musiał czekać dłużej.
-Smacznego życzę-powiedział ten kelner uśmiechając się.
-Napewno będzie-powiedziała Sophie i też się uśmicgnęła.
-Tak,tak-powiedziałem ironicznie.
-Harry coś nie tak?
-Wszystko w porządku-powiedziałem i spojrzałem na kelnera,chyba wiedział,że o niego chodzi.
-Przepraszam na chwilę-poszedł sobie,mam nadzieję,że nie wróci.Zaczęłem jeść mój deser.Moja radość nie trwała długo.
-Drinki dla ślicznych panienek na koszt firmy.
-Dziękujemy-powiedziały.
Zjadłem szybko do końca mój deser.
-Ja idę się przewietrzyć-powiedziałem i natychmiast wyszłem,bo nie mogłem patrzeć na tego kelnera.
-Harry,co jest?-zapytał Zayn.
-Nic,a co ma być.
-Przecierz widzę.Mów.
-No bo ten telner mnie tak wkurza,że mam zamiar mu no wiesz.
-Tak.Ale Sophie nie zwraca na niego uwagi.
-Jak to nie,uśmiecha się.
-Oooo,ktoś tu jest zazdrosny.
-Wcale nie.
-Ja wiem swoje.Nie martw się za chwilę wychodzimy.
-Wiem,a by najmniej mam taką nadzieję.-wruciłem z Zaynem do restałracji.
-Idziemy?-zapytałem.
-Jasne.
-No to w drogę.
Gdy wszyscy wyszli na zewnątrz zobaczyłem ,że nie ma Sophie.Weszłem z powrotem.Zobaczyłem ją z tym kelnerem,teraz to się wściekłem.Usłyszałem jak on pyta się o numer.
-Sophie,wszyscy już czekają-podeszłem do nich.
-Tak już idę.Poczekaj na mnie.-coś tam do niego powiedziała,podeszła do mnie.Dziwne złapała mnie za rękę,to wspaniałe uczucie.Ścisnąłem dłoń.
-Nie rozpędzaj się-powiedziała szeptem i przytuliła się do mnie.-Obejmij mnie.
-Sopko-położyłem rękę na jej ramieniu.Wyszliśmy do wszystkich.Obejżała się do tył i zrzuciłam moją rękę.
-Ej co jest.
-Nie przystawiaj się.
-Ale to ty ...no.
-Chodż tu-podeszłem-Ten telner chciał się ze mną umówić i dobrze,że wtedy przyszłeś ty.
-No.
-Powiedziałam mu że mam chłopaka i wypadło na ciebie bo byłeś w pobliżu.
-Super.
-Teraz się nie liczy.Zapomnij o tym.
-Ale ty sprytna.
-Wiem,wiem-uśmiechnęła się,wyglądała tak słodko.
OCZAMI SOPHIE
On gapił się jakby zobaczył nie wiadomo co.
-Halo,tu ziemia-pomachałam ręką.
-Co,co?
-Śpisz?
-Nie.
-Przestań się tak patrzeć.
-Czyli jak?
-Tak jak przed chwilą.
-Ej,gołąbki chodźcie-wołał Zayn.
-Zayn.
-Tak.
-Zamknij się-szturchnęłam go.
-No co?
-Jajco.
-To idziemy czy nie?
-No jasne a czemu by nie.
Wróciliśmy z powrotem do wesołego miasteczka.
-Ooooooo,chodźcie na kule wodne!-krzyknął Louis i pobiegł.
-No dobra-poszliśmy za nim.
Chłopacy zapłacili i weszli do tych kul,Jas też poszła i Sus,ja i Rose nie chciałyśmy.Miałyśmy taki ubaw jak się przewracali.
-Ale było ekstra-powiedziała zadowolona Susan.
-Do było odjazdowo-przyznał Liam.
-To świetnie,że się cieszycie ale teraz ja wybieram.Idziemy na samochodziki.
-Harry,serio?.
-Tak-nie mieliśmy wyjścia.Tym razem namówili mnie i wsiadłam z Rose.Wyjeżdżaliśmy w siebie nawzajem.Ale było
śmiesznie.Dziwiło mnie to jak Harry się tam zmieścił. To była świetna zabawa.Z nimi czułam się tak jakoś inaczej.
-Tak,tak było super,teraz ja wybieram.Ja chcę iść na to.
-Mi tam pasuje,będzie super-powiedział Zayn.Wszyscy razem wybraliśmy się w tamtą stronę.
środa, 13 listopada 2013
Rozdział 5
-Nigdzie nie jedziemy.
-No brawo jeszcze tego brakowało,idę powiedzieć reszcie-zajrzałam do samochodu-nie jedziemy,nie ma paliwa.
-Co?-dziewczyny były zdziwione.
-Co my zrobimy?-wysiedli wszyscy.
-Niedaleko jest jezioro,pójdziemy tam-powiedział Louis.
-A auto?
-Popchamy je w tą drużkę-pokazał ręką-jutro coś wymyślimy.
-To mamy spać w lesie-byłam zdziwiona
-Tak,w bagażniku są śpiwory,ale jest ich tylko pięć-oznajmił Zayn.
-Czyli my mamy spać z wami.
-No tak,innego wyjścia nie ma.
-Dobra koniec pogawędek,pchamy auto-powiedział Liam.chłopacy zaczęli pchać,dołączyły do nich dziewczyny.
-Sophie pomóż-powiedział Harry.
-No dobra.
Razem jakoś daliśmy radę.
-No dobra gdzie idziemy?
-Za mną-powiedział Louis.
-Macie torby-podawał nam po kolei Liam.
-Moje jedzeni-płakał Niall.
-Nie weźmiemy wszystkiego-nadal mówił Liam.
-Ale chociaż połowę.
-No dobra-ruszyliśmy za Louisem.
****
-Daleko jeszcze,nogi mnie bolą-skarżyłam się.
-Mogę cię ponieść-odezwał się Harry.
-Ja tak to wolę cierpieć.
-Już dochodzimy-po chwili moim oczom ukazało się jezioro.
-Ale tu pięknie-rzuciłam torbę na ziemię i usiadłam.
-Tak-odezwałam się Sus.
-Rozkładajcie namioty-powiedział Zayn..
-Musimy ustalić kto z kim śpi.
-Ja z Rose-powiedział Zayn.
-Ja śpię z Niallem-powiedziała Jas.
-Ja mogę z Liamem-Sus.
-Ja śpię sam-powiedział Louis.
-No ej-znowu on.
-No to jest ustalone-powiedział Zayn.
-No dobra.
Chłopacy wrócili do rozkładania namiotów.
-Idę po gałęzie-powiedziałam,ale nikt mnie nie usłyszał.Ruszyłam,po drodze znalazłam jakieś patyki,nagle usłyszałam jakieś kroki.
-Kto tu jest?-zza krzaków wyszedł Niall
-To tylko ja-powiedział.
-Wystraszyłeś mnie.
-Przepraszam.
-Skąd wiedziałeś że tu jestem.
-Widziałem jak odchodzisz,więc poszedłem za tobą.Daj pomogę ci-wziął od mnie gałęzie.
-Dziękuję.
-Chodź wracamy.
-Ale ja nie chce wracać.
-Wiem,Harry.
-Tak,jak on mnie wkurza-dziwne Niall mnie przytulił,czułam się tak ja przytulał mnie kiedyś Simon,bezpiecznie.
-Chodź-złapał mnie za rękę.Wróciliśmy do naszego miejsca.
-Sophie gdzie ty byłaś,martwiłam się-przybiegła do mnie Rose i przytuliła.
-Poszłam po gałęzie na ognisko,ale nic mi się nie stało,ale poza tym była z Niallem.
-A co wy tam robiliście?-powiedział Louis dziwnie się uśmiechając.
-Louis ty tylko o jednym-powiedział Harry.
-A ty może nie.
-Chłopaki,rozłożyliście te namioty-chciałam zmienić temat.
-Tak-powiedzieli.
-Może zrobimy ognisko?-zaproponował Liam.
-Tak,to świetny pomysł,ja pójdę do bagażnika po jedzenie-pobiegł Niall.
-Ja ma zapalniczkę-powiedział Zayn.
-Ja porozkładam gałęzie-powiedział Louis i zabrał się za to.
OCZAMI NIALLA
Dobiegłszy do samochodu,wyciągnąłem wszystko z bagażnika wpakowałem do torby.Dobrze,że znałem ten las,bo bym zabłądził.Wracając zerwałem trochę kwiatów.
Jak dotarłem ognisko się paliło,siedzieli tak wszyscy,nawet Sophie.W blasku ognia wyglądała ślicznie.
-Jestem-powiedziałem.
-No nareszcie,umieram z głodu-powiedziała Sophie.
-Ja też umieram z głodu-powiedziałem.
-A kiedy ty nie umierasz z głodu-powiedział Louis,a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Hahaha,bardzo śmieszne-widziałem pierwszy raz jak Sophie się tam mocno śmieje.
-No chyba się nie obraziłeś-powiedziała.
-Na ciebie nie.
OCZAMI SOPHIE
-To świetnie-powiedziałam.
-Bierzcie te zapiekanki-powiedział Liam.
-Już,już-odpowiedzieliśmy.Podeszłam do niego,wzięłam kij i nabiłam zapiekankę.Dziwny sposób,ale cóż nic nie zrobię.Podeszłam do ogniska.
-Daj pomogę ci-zaproponował Harry.
-Nie,poradzę sobie-odparłam.
Po kilku minutach wszyscy jedli.Oczywiście Niall zjadł pierwszy.
-No to może coś zagramy-powiedział i poszedł po gitarę.
Niall grał i śpiewał z resztą.Podczas występu blondyn patrzył na mnie jak w obrazek.
-Brawo-zaczęłam klaskać.
-To teraz może wy coś zaśpiewacie.
-Ok-powiedziałam.
-Zaczęłyśmy z dziewczynami śpiewać jakąś piosenkę,nawet dobrze nam wyszło.
-Super-chłopacy zaczęli bić brawo i gwizdać.
-Może porobimy sobie zdjęcia?
-To świetny pomysł,będziemy mieli pamiątki tego wieczoru.
-Idę po aparat-powiedziała Rose,po chwili przyszła.
-Ustawić się-zaczęła pstrykać zdjęcia.
-Ja idę spać-powiedziała Jas.
-No my też-powiedzieli chłopacy.
Zostałam sama z Harrym.
-Nie lubisz mnie co?
-No szybko to odkryłeś-zrobił smutną minę.
-Nie o to chodzi,po prostu nie szukam chłopaka.
-Wiem o ty,powiesz mi co się stało że nikomu nie ufasz.
-To nie ta pora.
-Jak będziesz chciała to mi powiesz.
-Jasne,zapamiętam.
-Idziesz do namiotu?
-Za chwilę.
-Ok-poszedł,a ja weszłam na drzewo i zaczęłam się wpatrywać w gwiazdy.
Znudziło mi się tam siedzenie więc zeszłam z drzewa.Weszłam do namiotu.Harry spał,a raczej udawał że śpi myślał że nie zauważę.Leżał na samym środku namiotu.
-Ej posuń się nie jesteś sam-szturchnęłam go.
-Co ty chcesz?-odezwał się.
-Posuń się.
-To po to mnie budzisz?
-Ty nie spałeś.
-Właśnie tak.
-Posuń się-popchnęłam go tak aż się przewrócił.-No nareszcie-położyłam się.
-Trzeba było poprosić.
-Daj koc.
-Nie.
-Nie,to nie-obróciłam się do niego plecami.Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Poczułam jak ktoś mnie dotyka i nagle zrobiło się ciepło.To był Harry okrył mnie kocem.
Rano obudziły mnie piski dziewcząt.Otworzyłam oczy i zobaczyłam że Harry ma mnie objętą.Od razu go odepchnęłam,to sprawiło że się obudził.
-Dzień dobry-powiedział zaspanym głosem.
-Cześć,dzięki za koc.
-Cała się trzęsłaś-wyszłam z namiotu a on za mną.
-Oooo,widzę,że się pozabijaliście-powiedział Louis.
-Sama w to nie wierzę.
-Sophie uciekaj!!-przybiegła do mnie Rose.
-Czemu jesteś mokra?
-No a jak myślisz
-Chłopacy co?
-Dokładnie-nagle podbiegli do mnie chłopacy z wiadrami.
-Nieeee!!!-nawet nie zdążyłam uciec a już byłam mokra.
-Dziękuję.
-Proszę-powiedział Zayn,wszyscy się śmiali.
-Ja idę się wykąpać-powiedziałam i poszłam w stronę jeziora.
-Idziemy z tobą-krzyknęły dziewczyny.
Podeszłyśmy do jeziora i zaczęłyśmy się rozbierać.Chłopacy ciągle się na nas patrzyli dopóki nie weszłyśmy do wody.Bawłyśmy się świetnie.
-Idziemy do was-krzyknął Zayn.
-Na bombę-wrzeszczał Louis i wskoczył do wody,wszystko poleciało na nas,później każdy po kolei tak zrobił.Zaczęli na nas chlapać.
-Przestańcie!!-krzyczałam,ale mnie nie słuchali.
-No.
-Ale ja nie chcę wracać,tu jest pięknie-powiedziałam i zrobiłam smutną minę.
-Nie smuć się,wrócimy jeszcze tutaj-powiedział Niall.
Wyszłyśmy z wody i już miałyśmy iść do namiotu gdy nagle podbiegli do nas chłopacy wzięli nas na ręce i wnieśli do
wody.Zgadnijcie kto mnie podniósł ..tak
-Puść mnie!!!-zaczęłam krzyczeć.
-Nie wyrywaj się nie ci nie zrobię.
-No ja nie wiem.
Znudziło mi się wyrywanie więc przestałam i tak nie miałam szans bo był za silny.
-Nasza ostatnia chwila tutaj-powiedział Harry i przycisnął mnie do siebie,ja tylko przewróciłam oczami.
-Harry...ja się duszę.
-Przepraszam-postawił mnie.
-No nareszcie.
-Co?Chcesz jeszcze?Dobra.
-Nieeeeeee!!!!-odsunęłam się od niego i podeszłam do Nialla,przytulił mnie.Harry miał złą minę.
-To co?Jedziemy?-zapytała Rose.
-Tak.
-A co z samochodem?
-Samochód tu zostanie,my później po niego przyjedziemy.
-To jak wrócimy.
-Przyjedzie po nas mój kolega Thom-tłumaczył Louis
-Ok,a kiedy on przyjedzie?
-Za kilka minut,więc musimy się zbierać.
-Dobra,wszyscy słyszeli idziemy do drogi-powiedziałam i ruszyliśmy.
Po kilku minutach doszliśmy na miejsce,jakiś samochód czekał,wysiadł z niego wysoki chłopak.
-Cześć Thom-przywitał się Louis.
-Siema.
-Cześć Jas.
-Hej,hej.
-No no Louis jakie ty tu laski masz.
-Nie podlizuj się-powiedziała Jas i przewróciła oczami.
-Wsiadajcie-zrobiłam to co powiedział.Dobrze,że miał duży samochód,zmieściliśmy się.
Po długim czasie dojechaliśmy do domu.
-O,nareszcie-powiedziałam wychodząc z samochodu.Louis pożegnał się z Thomem.
-To do zobaczenia Jas-powiedział Thom i odjechał.Weszłyśmy do domu.Rzuciłam wszystko i położyłam się na kanapie.
.......................................................................
WITAM WAS
Cieszę się,że czytacie tego bloga : D i sory za błędy
sobota, 2 listopada 2013
Rozdział 4
Dziewczyny jeszcze spały.
Wstałam,poszłam do łazienki i ubrałam to
-Siema-powiedziałam.
-Hej-powiedział zaspanym głosem.
-Nie wyspałeś się co?
-Dzięki wam nie.
-Nie gadałyśmy długo.
-Tak,przez jakieś 4 godziny.
-Mówiłam to nie długo.
-Co!?-jego mina była bezcenna.
-Żartuję-zaczęłam się śmiać.
-Kto się tak pięknie śmieje-powiedział schodzący Harry,westchnęłam.
-Co nie wyspałaś się?
-A żebyś wiedział wyspałam się i to dobrze.
-Ooo,no bo tyle gadałyście,że...
-Że co?
-Nie ważne.
Podeszłam do lodówki i wyjęłam wszystko co było mi potrzebne.Nagle poczułam czyjeś
ręce na mojej tali,odwróciłam głowę.
-Nie dotykaj mnie,zboczeńcu.
-Wczoraj jakoś mogłem,leżałaś na mnie.
-To był wypadek.
-Ale mimo wszystko dotykałem.
-Ale nie masz mnie teraz dotyka-odchyliłam jego ręce,ale po chwili znowu je położył.
-Weź te łapska,bo zacznę krzyczeć.
-Dobra,spokojnie-nareszcie je zabrał,myślał że będę musiała krzyczeć.
-Zrób mi też kanapkę-odezwał się znów.
-Masz ręce,zrób se sam.
-Ale jesteś wredna-pokazałam mu język,robiąc śmieszną miną.
-Siema-powiedziała prawie żywa Rose.
-Hej -odrzekłam,podeszłam do niej.
-Zrobić ci śniadanie?
-A mi nie zrobiłaś-powiedział zły Harry.
-No możesz-odezwała się znowu Rose.
-Z czym chcesz?
-Wiesz z czym lubię.
-Ok już się robi-wróciłam do kuchni i przygotowałam jej tą kanapkę.
-Witam was-powiedziała Jas.
-Hej,hej-powiedział Harry.
-Jak się macie,widzę że nie wyspani.
-Nie-odpowiedział Zayn.
-To może dzisiaj wybierzemy się na plażę.
-Jasne-wstał Harry,i podszedł do mnie
-My z chęcią pójdziemy.
-Nie mów za mnie.
-No przepraszam.
-No,więc ja też idę.
-To świetnie.
-Ale jak ty idziesz to ja nie.
-To wtedy ja też zostanę.
-To wolę iść.
-No to załatwione,idę budzić Sus.
-Ja pójdę do chłopaków-rozeszłyśmy się.Weszłam do pokoju Nialla,nie spał.
-Hej.
-Hej.
-Idziemy na plażę,idziesz z nami?
-Jasne.
-To super-wyszłam i poszłam do pokoju Louisa.
-Louis wstawaj-szturchałam go.
-Yyy-mruczał.
-Jedziemy na plażę,jedziesz też?
-Nie chce mi się.
-To zostajesz sam w domu.
-Nie,w takim razie jadę.
-Ok,ubieraj się.
-No już chwila-zamknęłam za sobą drzwi,i poszłam do swojego pokoju.
Była tam Rose.
-I ja?
-Louis i Niall jadą.
-To świetnie,wiesz,nie wiem co mam ubrać.
-Najlepiej ubierz......yyy,to.
-Dobry pomysł,,myślisz że będę się my..yyy to znaczy im podobać.
-Mu?
-Nie,im.
-Powiedz,kto ci się podoba.
-To nie że podoba,tylko go lubię.
-Niech zgadnę Zayn.
-Skąd wiedziałaś?
-Znam cię.
-I co będę mu się podobać.
-Na pewno.
-Dzięki-przytuliła mnie.
-No idź się ubrać.
-Idę-weszła do łazienki.Zaczęłam szukać sobie rzeczy.Znalazłam,ubrałam to bikini,a na wierzch ten zestaw.
-Tadam-wyszła Rose.
-Super,teraz ja-przebrałam się.
-I jak?
-Świetnie,Harremu na pewno się spodoba.
-Hahaha,chodź-pociągnęłam ją za rękę i zeszłyśmy,wszyscy czekali.
-Jedziemy?-zapytała Jas.
-Jasne-odpowiedzieli wszyscy.Wyszliśmy przed dom,a tam stał nasz samochód,oczywiście miałam zapewnione miejsce obok Harrego,a mi na kolanach siedział Jasminne.
Rose u Zayna,on chyba też jest w niej zakochany.Liam trzymał Sus,Louis prowadził,Niall siedział z przodu.
Po kilku minutach dojechaliśmy,nie zniosłam bym jeszcze jednej chwili z nim w aucie.
-No nareszcie-powiedziałam wysiadając.
-No-odparł mi chłopak.Spojrzałam na niego,a on się uśmiechnoł,a w jego policzkach pokazały się dołki,nie widziałam ich przedtem.
-Idziemy szukać miejsca.
-Nie musimy,my mamy własne miejsce.
-Ok-poszłam za nimi.Ich miejsce było piękne,blisko morza,nie było tam nikogo.
Rozłożyłam swój ręcznik,zdjęłam ubrania i położyłam się,obok mnie Rose.
-Mogę się dosiąść-zapytał Niall.
-Jasne-on też się rozłożył,reszta poszła do wody,po chwili Niall też pobiegł,zostałam sama.
OCZAMI HARREGO
-A co on nie ma zamiaru się kąpać?-zapytałem dziewczyn.
-Ona woli się opalać-powiedziała Rose.
-Ja to zmienię,Zayn idziesz ze mną?
-Gdzie?
-Wrzucimy Soph do wody.
-Nie,ja wolę jej nie wkurzać.
-Jak nie to nie-postanowiłem zrobić to sam,po cichu podszedłem,miała na nosie okulary,chyba spała.Lekko ją podniosłem,była taka lekka,zaniosłem do wody i wrzuciłem.
OCZAMI SOPHIE
Nagle poczułam że jestem mokra,zdejmowałam okulary i zobaczyłam że jestem w wodzie,a obok mnie stoi Harry i się śmieje.
-Ty mendo-powiedziałam,a on zaczął uciekać,więc zaczęłam go gonić,wszyscy się śmiali.W końcu znudziło mi się to,więc wróciłam na plażę,była tam Rose.
-Ale cię urządził-powiedziała.
-Wiem,głupek,ze mną się nie zadziera.
-Jak chcesz się odwdzięczyć.
-Już ja wiem jak.
****
Harry zasnął,więc czas na moją zemstę poszłam do Zayn.
-Zayn,przysypiesz Harrego piaskiem?
-Z przyjemnością,poszedł do bagażnika i wyciągnął łopatę,i zaczął robić to co mu powiedziałam.
-Mogę pożyczyć wiaderko?
-Jasne-podał mi je Louis-Poszłam do wody i nabrałam całe wiaderko wody i..wylałam na Harrego,podskoczył jak poparzony.
-Co jest?
-Nauczka-poszłam z powrotem na moje miejce.
-Macie coś do jedzenia-powiedziałam.
-Ja mam-odezwał się Niall-chidź-poszłam za nim do samochodu,w bagażniku było pełno jedzenia i picia.
-Łał
-Zawsze mam jedzenie na czarną godzinę.
-Właśnie widzę.
-Co zjesz?
-Może....pizze.
-Dobry wybór,proszę-podał mi ją.
-Dziękuję-wróciłam na moje miejsce.
****
Po kilku godzinnym spędzonych na plaży nadszedł czas wracać.
-No to wracamy,macie wszystko-powiedział Louis.
-Tak-odpowiedzieliśmy chórem.Musieliśmy siadać na tych samych miejscach,ah.Nawet nie przejechaliśmy połowę drogi,a samochód zgasł.
-No co jest?-powiedziałam zła.
-Nie wiem,zaraz pójdę zobaczyć Zayn chodź-powiedział Louis.
-Już idę-podniósł Rose i wyszedł.Byli chyba tam z 20 min.A ja musiałam siedzieć obok niego.
-Idę się przewietrzyć,co jest ile można czekać?
-Nie mamy paliwa,nigdzie nie pojedziemy.
-Co?
wtorek, 22 października 2013
Rozdział 3
-Yyyy....co ty tu robisz?
-Miałem przyjść cię popędzić-powiedział.
-Wyjdź z tond-rozkazałam Harremu.
-Ale tu są takie takie ładne widoki.
-Spadaj,zboczeńcu.
-No dobra-wyszedł ale nie poszedł widziałam jego wystające zza drzwi.
-Precz-zrobił złą miną i poszedł.Ubrałam to.
-Jestem gotowa-powiedziałam schodząc.
-Ładnie wyglądasz-odezwał się Niall.
-Dziękuję.
-Śliczna jesteś-powiedział po chwili Harry.
-Nie podlizuj się.
-Chłopaki my idziemy z dziewczynami do miasta,a wy zostajecie z Jas i Susan-powiedział Zayn.
-Jasne-odparł Louis.
-Pa-wyszłam przed drzwi.
-Czekaj,bo się zgubisz-powiedział wychodzący z domu Harry.
-A czy ja gdzieś idę?
-Tak,uciekasz ode mnie..
-Chodźcie-powiedział Zayna ja poszłam za nim.
OCZAMI JASMINNE
-Co będziemy robić-zapytałam.
-Może zagramy w butelkę-zaproponował Liam.
-Jasne-odpowiedzieli wszyscy,a Liam poszedł do kuchni po jakąś butelkę.Po chwili wrócił.
-Ja pierwszy!-wykrzyczał Louis i zabrał mu butelkę.
-Ej,ja to wymyśliłem-odburczał Liam.
-Ale ja chcę zaczynać-Liam nie zdąrzył nic powiedzieć bo wypadło na mnie.
-Pytanie czy wyzwanie?
-Wyzwanie.
-O!Siostrzyczko...-rozglądał się po pokoju-pocałuj Niall,ale w usta.
-Spoko.
-Uuuu Niall-odezwał się Liam.
-Zamknij się-powiedziałam,podeszłam i zrobiłam to,pocałowałam a on się lekko zarumienił.Było to dla mnie łatwe,ponieważ podobał mi się Niall.
-Dawaj tą butelkę-zabrałam Louisowi i zakręciłam,wypadł na Liama.
-Liam ściągnij spodnie Louisowi.
-Coooo!?-brat był wystraszony.
-To co słyszałeś.
-Już się robi-Liam wstał,a Louis zaczął uciekać.
-Aaaaaaa!!-tak biegał że się mało co wywrócił
-Nieeeeee!!-krzyczał.
-Hahaha-zaczęłam się głośno śmiać,tak samo Sus.Wyszedł z pokoju z wkurzoną miną.
-Haha Louis bałeś się?
-Nie.
-To czemu uciekałeś?
-A czemu bym miał nie uciekać?
-Nie wiem.
-Jeszcze ci się odwdzięczę-powiedział i zrobił groźną minę.
-Tak,już się nie mogę doczekać.Wróciliśmy do grania.
OCZAMI SOPHIE
Nawet bawiliśmy się świetnie,poszliśmy do każdego sklepu i z nich mieliśmy kilka
toreb.Jak chłopacy słyszeli że idziemy do kolejnego sklepu to było ``O NIE``postawili
nam szeiki.
-Sophie,patrz wejdźmy tu-powiedziałam Rose,ona tak samo jak ja kochała zakupy.
-Jasne.
-Nie tylko nie to-narzekał Harry.
-Trzeba było nie iść-odparłam i weszłam do sklepu.
-Sophie,patrz-zawołał mnie Harry.
-Czego?
-Kup to.
-No chyba śnisz.
-Dobra to ja to kupię,a ty się w to wbijesz.
-Zapomnij-poszłam sobie.
Po 2 godzinach zakupów wróciliśmy do domu.Oczywiście Harry kupił ten ciuszek.
-Jak było-spytała Sus.
-Super-odezwała się Rose.
-Pokarzcie-powiedział Niall.
-Ja pierwszy-krzyknął Harry-patrzcie to dla Soph-wyciągnął ten zestaw.
-O Sophie-powiedział Niall.
-Po pierwsze to nie dla mnie,ja tego nie chciałam,a po drugie nie nazywaj mnie Soph-poszłam do pokoju.Rozpakowałam zakupy i pochowałam do szafy.Poszłam do pokoju Niall.
-Cześć.
-Hej,czegoś potrzebujesz?
-Tak,czy mogę pożyczyć gitarę.
-Jasne proszę-podał mi ją
-Dzięki-wyszłam.Poszłam do ogródka,usiadłam na ziemi i zaczęłam grać.
Jak skończyłam usłyszałam klaskanie,natychmiast się odbuciłam się.To Niall.
-Ładnie-powiedział.
-Tak jakoś przyszł mi do głowy.
-Od kiedy grasz na gitarze?
-Od kiedy pamiętam,nauczyła mnie babcia.
-Ja też gram-pokarzę ci-zaczoł grać i śpiewać.
-Masz ładny głos.
-Dzięki,ale aż taki piękny nie jest.
-Jest nawet nie wiesz-przybliżył się do mnie,chyba chciał mnie pocałować,ale ja wstałam.
-Ja już pójdę,cześć-weszłam do domu,widziałam że ma zawiedzioną minę.
****
Robiło się ciemno,więc poszłam do łazienki,wykompałam się i ubrałam piżamę.
Zeszłam do kuchni,w salonie siedzieli chłopacy i dziewczyny.Zrobiłam sobie kanapkę i miałam zamiar iść do pokoju.
-Sophie chodź do nas-zawołała Jas.
-Idę.
-Siadaj i pogadaj z nami.
-Ok.
-Może zrobimy piżama party-zaproponował nie kto inny jak Harry.
-Świetny pomysł.
-To chodźmy na drugie piętro do salonu,tam możemy-powiedział Zayn.Wszyscy poszliśmy za nim.
-Jaki film będziemy oglądać?-zapytała Rose.
-Może chorror-zaproponował Harry.
-Kto jest za chce co,głosowanie-powiedział Zayn.Liam zamówił bajkę,
Louis,NIall i Jas komedię,Susan jakieś romansidło,a ja z Harrym,Zaynem i Rose
wybraliśmy horror.Nasza ilość głosów wygrała.
OCZAMI HARREGO
Wybrałem horror,ponieważ myślałem że Sophie będzie się bała i przytuli się do mnie,ale ona wybrała ten sam film.Po godzinie Rose była przytulona do Zayna,spała.Jasminne też spała tylko że na kolanach Louisa.Susan wtulona byla w Liam, a Sophie leżała na kolanach Niall.Byłem zazdrosny,znam ją kilka godzin a już ją kocham,chyba oszalałem.Jak film się skończył to musieliśmy zanieść dziewczyny do pokoi.Sophie i Susan obudziły się.Louis zaniósł Jasminne,a Zayn Rose.Ja poszłem do
pokoju spać.
OCZAMI SOPHIE
Obudziłam się w środku nocy.Przyśnił mi się ten film.Szturchnęłam Rose,ona też nie spała.
-Rose śpisz.
-Nie.
-Ja też nie-wtedy dostałam sms.
-Zaraz przyjdą dziewczyny bo też nie śpią.
-Ok-po chwili otworzyły się drzwi i weszły Jas i Sus.
-Wchodźcie do nas-powiedziałam a one to zrobiły.Po chwili leżałyśmy we czwórkę w łóżku.Zaczęłyśmy opowiadać jakieś historyjki,z życia.Poznałam lepiej dziewczyny.
-Dziewczyny ciszej-usłyszałyśmy jakiś głos,zapaliłam lampkę.To Zayn i Harry.
-Niektórzy chcą spać-drążył temat Zayn.
-Mogę się dołączyć-powiedział Harry.
-Jasne-odparła Jas.
-Nie!-krzyknęłam.
-Dobra ja idę spać,macie być cicho-powiedział Zayn i wyszedł.
-Halo,Harry-powiedziałam.
-Sorka zamyśliłem się co chciałaś.
-Masz wyjść.
-Dobranoc-powiedział i zamknął drzwi.A dziewczyny się roześmiały.
-No co?
-Nic,tylko widziałaś jego minę.
-Ja na niego nie patrzę.
-Ale on na ciebie tak-powiedziała Jas-znam go zakochał się.
-Jeszcze tego brakowało-powiedziałam i uderzyłam głową w poduszkę.Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.Po prostu obudziłam się rano.
Subskrybuj:
Posty (Atom)