środa, 13 listopada 2013

Rozdział 5

             

-Nigdzie nie jedziemy.
-No brawo jeszcze tego brakowało,idę powiedzieć reszcie-zajrzałam do samochodu-nie jedziemy,nie ma paliwa.
-Co?-dziewczyny były zdziwione.
-Co my zrobimy?-wysiedli wszyscy.
-Niedaleko jest jezioro,pójdziemy tam-powiedział Louis.
-A auto?
-Popchamy je w tą drużkę-pokazał ręką-jutro coś wymyślimy.
-To mamy spać w lesie-byłam zdziwiona
-Tak,w bagażniku są śpiwory,ale jest ich tylko pięć-oznajmił Zayn.
-Czyli my mamy spać z wami.
-No tak,innego wyjścia nie ma.
-Dobra koniec pogawędek,pchamy auto-powiedział Liam.chłopacy zaczęli pchać,dołączyły do nich dziewczyny.
-Sophie pomóż-powiedział Harry.
-No dobra.
Razem jakoś daliśmy radę.
-No dobra gdzie idziemy?
-Za mną-powiedział Louis.
-Macie torby-podawał nam po kolei Liam.
-Moje jedzeni-płakał Niall.
-Nie weźmiemy wszystkiego-nadal mówił Liam.
-Ale chociaż połowę.
-No dobra-ruszyliśmy za Louisem.

****
-Daleko jeszcze,nogi mnie bolą-skarżyłam się.
-Mogę cię ponieść-odezwał się Harry.
-Ja tak to wolę cierpieć.
-Już dochodzimy-po chwili moim oczom ukazało się jezioro.
-Ale tu pięknie-rzuciłam torbę na ziemię i usiadłam.
-Tak-odezwałam się Sus.
-Rozkładajcie namioty-powiedział Zayn..
-Musimy ustalić kto z kim śpi.
-Ja z Rose-powiedział Zayn.
-Ja śpię z Niallem-powiedziała Jas.
-Ja mogę z Liamem-Sus.
-Ja śpię sam-powiedział Louis.
-No ej-znowu on.
-No to jest ustalone-powiedział Zayn.
-No dobra.
Chłopacy wrócili do rozkładania namiotów.
-Idę po gałęzie-powiedziałam,ale nikt mnie nie usłyszał.Ruszyłam,po drodze znalazłam jakieś patyki,nagle usłyszałam jakieś kroki.
-Kto tu jest?-zza krzaków wyszedł Niall
-To tylko ja-powiedział.
-Wystraszyłeś mnie.
-Przepraszam.
-Skąd wiedziałeś że tu jestem.
-Widziałem jak odchodzisz,więc poszedłem za tobą.Daj pomogę ci-wziął od mnie gałęzie.
-Dziękuję.
-Chodź wracamy.
-Ale ja nie chce wracać.
-Wiem,Harry.
-Tak,jak on mnie wkurza-dziwne Niall mnie przytulił,czułam się tak ja przytulał mnie kiedyś Simon,bezpiecznie.
-Chodź-złapał mnie za rękę.Wróciliśmy do naszego miejsca.
-Sophie gdzie ty byłaś,martwiłam się-przybiegła do mnie Rose i przytuliła.
-Poszłam po gałęzie na ognisko,ale nic mi się nie stało,ale poza tym była z Niallem.
-A co wy tam robiliście?-powiedział Louis dziwnie się uśmiechając.
-Louis ty tylko o jednym-powiedział Harry.
-A ty może nie.
-Chłopaki,rozłożyliście te namioty-chciałam zmienić temat.
-Tak-powiedzieli.
-Może zrobimy ognisko?-zaproponował Liam.
-Tak,to świetny pomysł,ja pójdę do bagażnika po jedzenie-pobiegł Niall.
-Ja ma zapalniczkę-powiedział Zayn.
-Ja porozkładam gałęzie-powiedział Louis i zabrał się za to.

OCZAMI NIALLA

Dobiegłszy do samochodu,wyciągnąłem wszystko z bagażnika wpakowałem do torby.Dobrze,że znałem ten las,bo bym zabłądził.Wracając zerwałem trochę kwiatów.
Jak dotarłem ognisko się paliło,siedzieli tak wszyscy,nawet Sophie.W blasku ognia wyglądała ślicznie.
-Jestem-powiedziałem.
-No nareszcie,umieram z głodu-powiedziała Sophie.
-Ja też umieram z głodu-powiedziałem.
-A kiedy ty nie umierasz z głodu-powiedział Louis,a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Hahaha,bardzo śmieszne-widziałem pierwszy raz jak Sophie się tam mocno śmieje.
-No chyba się nie obraziłeś-powiedziała.
-Na ciebie nie.

OCZAMI SOPHIE

-To świetnie-powiedziałam.
-Bierzcie te zapiekanki-powiedział Liam.
-Już,już-odpowiedzieliśmy.Podeszłam do niego,wzięłam kij i nabiłam zapiekankę.Dziwny sposób,ale cóż nic nie zrobię.Podeszłam do ogniska.
-Daj pomogę ci-zaproponował Harry.
-Nie,poradzę sobie-odparłam.
Po kilku minutach wszyscy jedli.Oczywiście Niall zjadł pierwszy.
-No to może coś zagramy-powiedział i poszedł po gitarę.
Niall grał i śpiewał z resztą.Podczas występu blondyn patrzył na mnie jak w obrazek.
-Brawo-zaczęłam klaskać.
-To teraz może wy coś zaśpiewacie.
-Ok-powiedziałam.
-Zaczęłyśmy z dziewczynami śpiewać jakąś piosenkę,nawet dobrze nam wyszło.
-Super-chłopacy zaczęli bić brawo i gwizdać.
-Może porobimy sobie zdjęcia?
-To świetny pomysł,będziemy mieli pamiątki tego wieczoru.
-Idę po aparat-powiedziała Rose,po chwili przyszła.
-Ustawić się-zaczęła pstrykać zdjęcia.
 

-Ja idę spać-powiedziała Jas.
-No my też-powiedzieli chłopacy.
Zostałam sama z Harrym.
-Nie lubisz mnie co?
-No szybko to odkryłeś-zrobił smutną minę.
-Nie o to chodzi,po prostu nie szukam chłopaka.
-Wiem o ty,powiesz mi co się stało że nikomu nie ufasz.
-To nie ta pora.
-Jak będziesz chciała to mi powiesz.
-Jasne,zapamiętam.
-Idziesz do namiotu?
-Za chwilę.
-Ok-poszedł,a ja weszłam na drzewo i zaczęłam się wpatrywać w gwiazdy.

Znudziło mi się tam siedzenie więc zeszłam z drzewa.Weszłam do namiotu.Harry spał,a raczej udawał że śpi myślał że nie zauważę.Leżał na samym środku namiotu.
-Ej posuń się nie jesteś sam-szturchnęłam go.
-Co ty chcesz?-odezwał się.
-Posuń się.
-To po to mnie budzisz?
-Ty nie spałeś.
-Właśnie tak.
-Posuń się-popchnęłam go tak aż się przewrócił.-No nareszcie-położyłam się.
-Trzeba było poprosić.
-Daj koc.
-Nie.
-Nie,to nie-obróciłam się do niego plecami.Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Poczułam jak ktoś mnie dotyka i nagle zrobiło się ciepło.To był Harry okrył mnie kocem.
Rano obudziły mnie piski dziewcząt.Otworzyłam oczy i zobaczyłam że Harry ma mnie objętą.Od razu go odepchnęłam,to sprawiło że się obudził.
-Dzień dobry-powiedział zaspanym głosem.
-Cześć,dzięki za koc.
-Cała się trzęsłaś-wyszłam z namiotu a on za mną.
-Oooo,widzę,że się pozabijaliście-powiedział Louis.
-Sama w to nie wierzę.
-Sophie uciekaj!!-przybiegła do mnie Rose.
-Czemu jesteś mokra?
-No a jak myślisz
-Chłopacy co?
-Dokładnie-nagle podbiegli do mnie chłopacy z wiadrami.
-Nieeee!!!-nawet nie zdążyłam uciec a już byłam mokra.
-Dziękuję.
-Proszę-powiedział Zayn,wszyscy się śmiali.
-Ja idę się wykąpać-powiedziałam i poszłam w stronę jeziora.
-Idziemy z tobą-krzyknęły dziewczyny.
Podeszłyśmy do jeziora i zaczęłyśmy się rozbierać.Chłopacy ciągle się na nas patrzyli dopóki nie weszłyśmy do wody.Bawłyśmy się świetnie.
-Idziemy do was-krzyknął Zayn.
-Na bombę-wrzeszczał Louis  i wskoczył do wody,wszystko poleciało na nas,później każdy po kolei tak zrobił.Zaczęli na nas chlapać.
-Przestańcie!!-krzyczałam,ale mnie nie słuchali.
-Chyba pora wracać-powiedziała Susan.
-No.
-Ale ja nie chcę wracać,tu jest pięknie-powiedziałam i zrobiłam smutną minę.
-Nie smuć się,wrócimy jeszcze tutaj-powiedział Niall.
Wyszłyśmy z wody i już miałyśmy iść do namiotu gdy nagle podbiegli do nas chłopacy wzięli nas na ręce i wnieśli do 

wody.Zgadnijcie kto mnie podniósł ..tak 
Harry.
-Puść mnie!!!-zaczęłam krzyczeć.
-Nie wyrywaj się nie ci nie zrobię.
-No ja nie wiem.
Znudziło mi się wyrywanie więc przestałam i tak nie miałam szans bo był za silny.
-Nasza ostatnia chwila tutaj-powiedział Harry i przycisnął mnie do siebie,ja tylko przewróciłam oczami.
-Harry...ja się duszę.
-Przepraszam-postawił mnie.
-No nareszcie.
-Co?Chcesz jeszcze?Dobra.
-Nieeeeeee!!!!-odsunęłam się od niego i podeszłam do Nialla,przytulił mnie.Harry miał złą minę.
-To co?Jedziemy?-zapytała Rose.
-Tak.
-A co z samochodem?
-Samochód tu zostanie,my później po niego przyjedziemy.
-To jak wrócimy.
-Przyjedzie po nas mój kolega Thom-tłumaczył Louis
-Ok,a kiedy on przyjedzie?
-Za kilka minut,więc musimy się zbierać.
-Dobra,wszyscy słyszeli idziemy do drogi-powiedziałam i ruszyliśmy.


Po kilku minutach doszliśmy na miejsce,jakiś samochód czekał,wysiadł z niego wysoki chłopak.
-Cześć Thom-przywitał się Louis.
-Siema.
-Cześć Jas.
-Hej,hej.
-No no Louis jakie ty tu laski masz.
-Nie podlizuj się-powiedziała Jas i przewróciła oczami.
-Wsiadajcie-zrobiłam to co powiedział.Dobrze,że miał duży samochód,zmieściliśmy się.
Po długim czasie dojechaliśmy do domu.
-O,nareszcie-powiedziałam wychodząc z samochodu.Louis pożegnał się z Thomem.
-To do zobaczenia Jas-powiedział Thom i odjechał.Weszłyśmy do domu.Rzuciłam wszystko i położyłam się na kanapie.

.......................................................................
WITAM WAS

Cieszę się,że czytacie tego bloga  : D i sory za błędy

5 komentarzy: