czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział 24

Tak fajnie mi się spało jak nigdy poszłyśmy spać szybciej.A tu nagle czuje jakieś łaskotanie po twarzy,na początku myślałam że to mi się śni.Tylko usłyszałam śmiech.Otworzyłam powoli oczy i tu nagle zielone oczy Harrego.
Jego tęczówki wpatrywały się w moje,A ja...ja ani drgnęłam.Wpatrywałam się w jego oczy,były takie nie wierzę że to mówię...takie śliczne.O boże co się że mną dzieje?

-Hej wstajesz?-zapytał
-A dasz mi wstać?-odpowiedziałam pytaniem.
-No nie wiem-zaśmiał się.
-Wstaje-powiedziałam
-Jej wstajesz.Hej -spojrzałam przez ramię i wszystkie dziewczyny zostały tak obudzone.Nad Susan wisiał Liam,do dziwne bo wydaje mi się że on na nią leci,ale Sus ma chłopaka.Tego dupka Michaela przecież to imię jest do dupy .
Nad Rose wisiał Zayn całował się .Mmmmm.Tak słodko wyglądają.Nad Jasminn raczej obok bo oboje siedzieli na łóżku  Niall.Jasi mi kiedyś wspominała że Nialler jest przystojny,ale nie mówiła nic o tym że na niego leci,ciekawe.Aktualnie się śmiali,to ich łączy dziwny śmiech i uwielbiają to robić hehe.
-Mmmm gdzie Lou?-w tym momencie Harry usiadł obok mnie.
-Ktoś o mnie wspominał?-W drzwiach zobaczyłam Louisa na braciach.
-Louis!!-uniosłam głos
-No co?Zawsze tak chodzę po domu,a że mamy wakacje to tu też tak mogę chodzić
-Kiedy ty w domu chodziłeś na gaciach.
-On zawsze chodzi w tych swoich slipach-wtrącił Zayn
-Przynajmniej podkreślają moją piękną dupkę-zaczęliśmy się śmiać.Usiedliśmy wszyscy na ziemi,tak było lepiej gadać.
-Kumacie że za miesiąć koniec wakacji.-powiedział Louis i nadal siedział w tych gaciach.
-A za dwa dni wyjeżdżamy stąd.
-Pamiętam jak tu przyjechałyśmy-zwróciłam się do dziewczyn. 
-Ta co to było siedziałaś na podłodze w aucie,wpadłam na Harrego w progu,spałyśmy razem.-powiedziała Rose
-Taa-zaśmiałam się
-Ty wpadłaś na mnie-powiedział Zayn.
-Sory-Rose zmarszczyła lekko brwi.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek telefonu,telefonu Susan,odebrała i wyszła.Liam spojrzał w jej stronę.
-Nie chce wracać do domu-powiedziała Jas.
-Nie wierze,że to mówię,ale ja też nie chcę żebyście wyjechały-powiedział Louis,Jasi spojrzała na niego.
-Louis to ty?
-Oj weź pierwszy raz to mówię,a ty już,dzięki.
-No przepraszam mój obrażalski-poczołgała się do niego i go przytuliła.
-Ooooo
-Kto dzwonił do Susi?-zapytała Rose.
-A kto może do niej dzwonić Michael-powiedziałam to w taki sposób jak on mówi.Dziewczyny się zaśmiały.
-O co chodzi?Jaki Michael?-zapytał Liam najwyraźniej był zdziwiony.
-Bo Susi ma chłopaka,ma na imię Michael i uważa się za księcia,dupek-powiedziałam trochę ciszej.
-Jest twoją przyjaciółką a ty tak o jej chłopaku mówi-stwierdził Zayn.
-Toleruje jej decyzje,ale nienawidzę tego gnoja.Po prostu jest tak wkurwiającym człowiekiem...
-Bardziej niż Harry-wtrącił Niall.
-Takkkk,chodzi z Susan ogląda się za innymi,podrywa inne,nawet zarywał do mnie i Jasminn i rżnie dżentelmena,że to pochodzi z dobrej i bogatej rodziny bla bla bla.-złapał się z Jasminn za nos-ja mój wój i tata razem pępkiem świata-zaczełyśmy się śmiać,uwielbiamy to mówić. 
-Aha-mina Louisa była bezcenna.
-Susan mu ufa i czeka zawsze na jego sms czy telefon,a on akurat się nią przejmuje.
-Skończmy ten temat-powiedział Liam,ooo ktoś tu jest zazdrosny.
-Louis moge podpisać ci się na gaciach?-zapytałam
-Spoko,mam autograf chłopaków,to mam je zciągnąć.
-Niee!!
-No dobra pójde się przebrać.
-Ja pójde po Susan-zajrzałam do pokoju chłopaków nie ma,w kuchni nie ma,w łazience też nie.Wybiegłam na zewnątrz,ale tam też jej nie było.
-No gdzie ona poszła?-słyszałam kogoś za domkiem i dobrze,że tam zajrzałam bo siedziała tam skulona Susi.
-Skarbie co się stało-podeszłam do niej,miała głowe schowaną w nogach.Usiadłam obok,płakała.-Susi,mała co się stało powiedz mi.-nagle dziewczyna przytuliła się do mnie i zaczęła jeszcze bardziej płakać.Podniosłam jej lekko głowę,cały makijaż się rozmazał.
-Michael...mnie...rzucił-wykrztuliła  przez łzy.
-A to dupek,nie martw się.On nie jest tego wart.
-Ale ja go kocham-czułam już mokre ramię.
-Hej,hej mała...popatrz na mnie-podniosła głowę.-masz jeszcze nas,a ja nie pozwolę abyś cierpiała przez niego
-Sophie,Susan-wparował Niall.Machnęłam ręką rzeby sobie poszedł,powoli się wycofał,ale po chwili przybiegły dziewczyny.
-Susan-usiadły obok mnie.
-Michael-powiedziałam szeptem
-Co za chuj,nie pozwolę żeby ktoś przez niego cierpiał,jak go znajdę wyrwę mu chuja,podpale i rzucę psom,żeby widział jak można cierpieć-powiedziałam wkurzona Jas.
-Dziękuję was-pociągnęła nosem-co ja bym bez was zrobiła
-My też ciebie kochamy-ucałowałam ją w czubek głowy.

wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 23


Gdy wracaliśmy do domków wiele rozmawialiśmy o sobie.Harry opowiadał o swoich wpadkach z chłopakami.Hehe to było zabawne.
-Hahaha na prawdę?-lałam ze śmiechu,co oni robili.
-No tak.To był pomysł Louisa.
-A co zrobił Liam?
-Był strasznie wkurzony,to była jedna z jego ulubionych czapek.Później ją wyrzucił.
-Jakie pomysły-uniosłam brwi do góry.
-No to teraz wiemy coś więcej o sobie-powiedział po chwili Harry.
-Ty jeszcze niczego o mnie nie wiesz-Harry zatrzymał się,wiedziałam o tym bo wcześniej szedł obok mnie,a teraz go nie było.Tak się złożyło,że byliśmy przed domkiem.Zrobili sobie ognisko.Nie podchodziłam do nich,tylko stałam za krzakami.Gadali o mnie i o Harrym.
-No trochę ich nie ma-powiedział Niall.
-No jakbyś nie wiedział co robią-odparł mu Louis i spojrzał na niego tym swoich zdziwionym wzrokiem.Zabije go,normalnie uduszę.
-Taaa na pewno-odparł mu Niall.
-Harry ma te swoje numery-dołączył do rozmowy Liam.Fajnie zmówili się czy co?Jakie numery?
-On chciał ...-nie usłyszałam bo wparował Harry i tak mnie wystraszył,że wypadłam z tych krzaków,a że to było na brzegu górki to miałam idealne miejsce.Spadając złapałam Harrego za nadgarstek i wyszło na to,że oboje leżeliśmy na ziemi,oczywiście Harry wisiał nade mną.Czułam jego mocne perfumy,widziałam tatuaże.Jego klatka piersiowa unosiła się powoli,regularnie.Krzyżyk zwisał i prawie leżał na mnie.
-Wszyscy się patrzą prawda?-zapytałam po chwili.
-Taaak-uśmiechnął się-mi się to podoba-zaczął się zniżać,jakby robił pompki.Już wiedziałam co zrobi,więc położyłam ręce na jego klatce piersiowej.Czułam jak się unosi,a moje ręce z nią.
-Gołąbki możecie to robić gdzieś indziej-jak ja go nie znoszę,jest gorszy od Harrego nie kto inny jak Louis.
-Zamknij się!Harry wstawaj-zwróciłam się do Harrego,ale on nie miał zamiaru wstawać.
-A zrobisz coś dla mnie?
-Nie.Miałeś mnie nie wkurzać.
-Ale przecież ja nic nie robię.
-Taaa jasne-odepchnęłam go najmocniej jak umiałam,udało się upadł obok mnie.Natychmiast się podniosłam.
-Sory,że wam przeszkodziliśmy,ale my też chcemy posiedzieć na dworze.-znów odezwał się Louis.Mało co nie wybuchłam.
-Trzymajcie mnie bo mu przypierdole-nagle poczułam czyjeś ręce obejmujące mnie w talii.
-Harry co ty robisz?-to było dziwne.
-No trzymam cię.
-Boże ja tu nie wytrzymam,chyba się powieszę jak jeszcze raz usłysze,że niby chodzę z Harrym i,że my niby to robimy.
-Yyyy-Harry podniósł brew do góry.
-Puszczaj mnie!-krzyknęłam

****
Siedzieliśmy przy ognisku,ale znudziło to się nam,więc położyliśmy się na trawie.Zaczęliśmy zadawać sobie pytania po kolei.Ognisko gasło,a nikt się tym nie interesował,aż zgasło.Zrobił się ciemno,gwiazdy świeciły i dawały trochę blasku,a ogromny księżyc świecił tuż nad nami.
Louis wpadł na genialny pomysł i zapalił zapalniczkę.Wszyscy przyłożyli dłonie,żeby nie zgasła.Teraz siedzieliśmy wtuleni w siebie.
-Zimno się robi-powiedziała Susan.
-Idziemy do domku?
-Jeśli chcecie,nie będziemy sami siedzieć-powiedział Liam
Wstałam pierwsza i pobiegłam do domku.
-Ona chyba do kibla leci-powiedział Louis.
-Słyszałam!!!!!-krzyknęłam wchodząc do domku. Skierowałam się do pokoju i wzięłam bluzę,cienką ale bluzę.Lepsze niż normalna koszulka. Wyszłam,dziewczyny nie były zdziwione bo robiłam to już dużo razy wychodziłam kiedy było ciemno i świeciły gwiazdy i księżyc.Chłopacy za to byli bardzo zdziwieni.Padło wiele pytań,ale nie odpowiedziałam.Po prostu wyszłam.Blisko jeziora stało drzewo to na które weszłam wcześniej.Usiadłam po nim.Odetchnęłam.Ciągle mam przed oczami widok Harrego,co się ze mną dzieje?Wydaje mi się,że widzę jego zielone tęczówki,jak wpatrują się we mnie.Zaraz co....?!Nieeee!Harry to tylko kolega,a poza tym zmienia sobie dziewczyny co chwile.Nie mogę się w nim zakochać i nie zakocham!Koniec i kropka.Gdy się ocknęłam to siedział obok mnie Niall.
-Długo tu już siedzisz?-spojrzałam na niego.
-Dość długo,żeby zadać ci kilka pytań.
-A to sory zamyśliłam się,o co pytałeś?
-A nie ważne,mniej więcej jak tam randka?
-Uwzieliście się a mnie czy co!To nie byla randka,nie chodze z Harrym i nic między ami nie ma.
-No dobrze spokojnie-przytuliła mnie.To było takie miłe,takie czułe,czułam się jakby martwił się o mnie,chciał żebym czuła się bezpieczna i też tak było.Niall jest moim przyjacielem,uwielbiam go.Przez ten cały czas milczałam.Chciałam dalej czuć jego perfumy,czuć się bezpieczna.
-Już ok?-opuścił ręce.
-Tak,dzięki.Mógłbyś jeszcze...-powiedziałam nie śmiało.Usiechnął się,nie widziałam tego ale czułam.Objął mnie ramieniem,ja oparłam głowę.
-Tak jest fajnie-uśmiechnęłam się.-Może to zabrzmi dziwnie ale jesteś moim przyjaciele?-po co ja to powiedziałam!
-Jeszcze się pytasz-cmoknął mnie lekko w czoło. -Nie pozwolę cię skrzywdzić-powiedział i przyciągnął mnie bardziej.
-Co to za tatuaż?-złapał moją rękę i podniósł do góry.
-Zrobiłam go sobie jak miałam 16 lat,strasznie bolał i miałam cały czerwony nadgarstek,więc go zakryłam.
-Piękny jest,jak jego właścicielka -uśmiechnął się.
Z Niallem rozmawiał chyba z godzine,aż zrobiło się ciemno,raczej aż nie zachciało mi się....
-Ja lece-pocałowałam go w policzek i szybko pobiegłam.Niestety kibel był zajęty przez szanownego pana Louisa.
Dobijałam się do tych drzwi chyba 15 minut.Po tak długim czekaniu raczył otworzyć drzwi.
-Czego?-wyszedł owinięty w ręcznik.
-No nareszcie ruszyłeś do wielkie dupsko-pchnęłam go i weszłam do łazienki.
-czyli ci się podoba,wiem o tym.
-Zamknij się-usłyszałam śmiechy. 

wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 22

Wyciągnęłam kilka rzeczy z szafy i przyglądałam się im.Nie będę się specjalnie dla niego stroić.
-O widzie że to dla mnie-przy drzwiach zatrzymał się Harry przyglądając mi się.Nie zwracałam na niego uwagi,tylko dalej myślałam o ubraniach.

-Taaaa chciałbyś-po chwili rzuciłam w jego stronę,chyba ubiorę spodnie i jakąś koszulkę.
-Jak dla mnie to możesz nic nie ubierać-tym razem spojrzałam w jego stronę,na jego twarz wdarł się zadziorny uśmiech.
Wzięłam pierwszy ciuch,który miałam pod ręką i rzuciłam w niego,Harry złapał i rozłożył koszulkę.Akurat trafiła się moja koszulka do spania.Było to biała bokserka z wyciętym dekoltem.
-To możesz ubrać-odrzucił koszulkę w moją stronę.
-Pfff- parsknęłam,spuściłam głowę w dół,a gdy ją z powrotem podniosłam Harrego już nie było.Nie będzie mnie podglądał.Wybrałam jedną z moich ulubionych koszulek i jasne spodenki.Tak ubrana wyszłam z pokoju.Wszyscy siedzieli w salonie i w coś grali.
-Gdzie idziesz?-zapytał się Niall przerywając grę i patrząc w moją stronę.
-Wychodze-odpowiedziałam mu i zaśmiałam się.
-Sama to wymyśliłaś czy ktoś ci pomagał?-zapytał Louis
-Zamknij się Lou.
-Wychodzi z Harrym-odezwała się Jasminn,dalej grając
-To wy już ...
-Nadal mnie wkurza- przerwałam Zaynowi,zmierzyła do korytarza.Wciągnęłam trampki i wzięłam torbę.-Zobaczymy się później!!-krzyknęłam wychodząc.Zamknęłam za sobą drzwi i rozejrzałam się gdzie jest Harry,ale nikogo nie było.Nagle w lesie zaczęły  zapalać się lampiony.Wyglądało to tak pięknie.Jeszcze nigdy takiego czegoś nie widziałam,nawet w filmach.Zdziwiłam się,bo przecież to niby mają być przeprosiny a nie randka.Postanowiłam iść w stronę gdzie prowadziły lampiony.Ciągnęły się dosyć długo,aż dotarły do do....pikniku??Paliło się ognisko,a przy nim stał malutki stolik,a na nim leżała kartka.
''Ksiąrze już czeka'' zaśmiałam się pod nosem.Cały Harry.Na ziemi leżała kolejno,mało co a bym w nią weszła.''Szukaj w drzewie''Co on wymyśłił??Zajrzałam to dziupli w pierwszym drzewie,pusto w drugim też,dopiero na samym dnie leżał pakunek.Oczyściłam z liści i otwożyłam.To co zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach.To...był mój...notes.Ale jak?Przecież.....Harry...już nic nie rozumiem.Otworzyłam go,a tam wszystkie moje piosenki,wpisy,nuty.Ale jak??
Obruciłam się,a za mną stał Harry.Światło ogniska,ledwo oświetlało jego osobę.Mogłam tylko dotrzeć,że ma grzywkę postawioną do góry i ma na pewno rurki,bo było widać jego długie chude nogi.
-I co podoba się?-zapytał podchodząc do mnie bliżej.
-Robi wrażenie-lekko się uśmiechnęłam co wywołało u niego uśmiech z dołeczkami.Dopiero teraz mogłam zobaczyć że ma na sobie czarne rurki,jak wcześniej wspomniałam,rozpiętą koszulę,tak,że było widać jego motyla i pare innych.
-Ale z kąd ty go masz?
-To tajemnica.
-Tam są wszystkie moje wpisy,piosenki i nie tylko.
-Udało się-zaśmiał się.
-Mam nadzieję,że tego nie czytałeś.
-No wiem piszesz świetnie.
-Harry!!!-krzyknęłam
-Żartowałem,ale co ty takiego w nim masze,że nikt nie może patrzeć.
-Tam są wszystkie moje uczucia i przeżycia.
-Od kiedy go masz?
-Od dzieciństwa zapisuje go.
-Przeczytasz mi coś,albo zaśpiewasz?
-Nie
-Ale roszę-chciał zrobić minę smutnego pieska,ale coś mu nie wyszło.Zaczęłam się śmiać.
-No dobra,ale nie śmiej się.To była moja pierwsza piosenka.


Wież w to,że cud zdarza się,
że ktoś marzy i w ten cud wierzyć chce
a pieśń do serca się rwie już wiesz
że ona kluczem jest


Harry przez cały czas patrzył się na mnie i słuchał.Gdy skończyłam nic nie odpowiedział.
-Wiem było okropnie-zamknęłam notes i spuściłam głowę.
-Wież w to,że cud zdarza się-powtórzył te słowa.-no dalej
-Że ktoś marzy i...
-W ten cud wierzyć chce,a pieśń do serca się rwie już wiesz,że ona kluczem jest-zaśpiewaliśmy razem,to było trochę dziwne,bo jeszcze nie śpiewałam z chłopakiem i nie mówiłam nikomu moich tekstów.Harry się uśmiechnął,a ja to odwzajemniłam.
-Nie często się uśmiechasz-powiedział.
-Czemu tak sądzisz?.....Harry co o mnie sądzisz?
-Wiesz co może zagramy w 10 pytań?
-Ok.
-Ja zaczne.Co o mnie myślisz?-zaśmiał się
-To było moje pytanie.Ymmmm.... nie przepadam za tobą
-Czemu?
-Jeszcze 8-uśmiechnęłam się.
-No dobra niech ci będzie.
-Strasznie mnie irytujesz i wkurzasz.Teraz ja.Od kiedy znasz chłopaków?
-Serio cię to interesuje?
-Masz 6.
-No ejjj.Znam ich od podstawówki.Kto to jest Simon?
-Dawny bliski przyjaciel.-spuściłam głowę w dól.-Nie chce o nim pamiętać.Czy to prawda że zmieniasz dziewczyny jak rękawiczki?
-Nie.Miałem wiele dziewczyn,ale to nie prawda.-kurde skąd ona to wie?Nie może się dowiedzieć prawdy.Nie może dowiedzieć się o planie.Musze pogadać z Edem,może pomorze.
-Ja mam jeszcze 8 pytań-uśmiechnęłam się chytrze.
-Ile znasz dziewczyny?
-Ooo długo od zawsze.Rose mieszka dwa domy dalej,Susan na przeciwnej ulicy,a Jas poznałam trochę później.Po o ci tyle tatuarzy?
-Bo je uwielbiam.Co to za tatuaż?
-Jaki?
-Masz już 6.
-A ty 4 hehe-zaśmiałam się lekko.Skąd on wie o tym tatuażu.
-Więc?
-Skąd wiesz?
-Widziałem go jak się kąpaliśmy.Po co go zakrywasz?
-No dobra więc wiesz.Zrobiłam go sobie gdy miałam 16 lat,na przekór rodzicom.Strasznie bolał i żałowałam,że go zrobiłam,dlatego go zakrywam.
-Pokaż go.-wyciągnęłam lekko rękę w jego stronę.Harry delikatnie odpiął moją branzoletkę i złapał za nadgarstek.
-Klucz-nadal przyglądał się.teraz nawet nie wyglądał źle i przede wszystkim nie boli.
-Jak ty to znosisz?
-Tatuaże czy robienie ich.
-Ten ból.
-Da się wytrzymać.Już mam ich tyle że niczego nie czuje.
-Który najbardziej bolał?
-Jaskółki.
-A twój ulubiony?-Harry nadal trzymał moją rękę,nie wiem czemu,ale to było nawet miłe.
-To te małe i serce.-uśmiechnęłam się
-Zgoda?
-jasne tylko pod jednym warunkiem.
-No słucham
-Nie będziesz mnie wkurzał.
-Ale ktoś musi.
-Harry.
-No dobra ale ty nie bądź taka sztywna.
-Nie jestem!

piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 21

Po chwili w drzwiach zjawił się Niall,i spojrzał na mnie.
-Dzięki stary-powiedziałem
-Ciszej bo usłyszy-odpowiedział szeptem
-Dzięki stary-ściszyłem głos.
-Robie to tylko ze względu na naszą znajomość.
-Jasne,dzięki-miałem zamiar odejść,ale Niall złapał mnie za rękę.
-Nie spieprz tego,bo drugi raz ci nie pomogę.
-Zależy ci na niej.
-Jak na przyjaźni-ominął mnie i odszedł.
Niall taki jest,uczuciowy.
Ale dobra,trza się brać do roboty.
-Puk,puk-zapukałem lekko w drzwi 
-Czego chcesz Harry?-dziewczyna siedziała na łóżku i wpatrywałam się w okno
-S kąd wiesz,że to ja?
-Domyślam się,więc?-odwróciła głowę w moją stronę.
Wszedłem do pokoju i podszedłem do niej,usiadłem na łóżku.
-Przepraszam cię-nic nie odpowiedziała.
-Słyszysz przepraszam.
-Co mi po twoich przeprosinach-odpowiedziała  wstała.
-Ja niechciałem.
Sophie podeszła do okna i oparła się na parapecie.
-Przygotowałem coś.-podszedłem do niej i oparłem jedna rękę obok jej,a drugą,z drugiej strony.Mogło to trochę dziwnie wyglądać,ale mi to nie przeszkadzało.
-Jestem ciekawa co to będzie?
-Czyli się zgadzasz?
-A jak się zgodze to dasz mi spokój?-zapytała i obruciła głowę w moją stronę.
-Zobaczymy-uśmiechnałem się chytrzem,a ona mnie szturchnęła.
-To ja czekam-pocałowałem ją w policzek


OCZAMI SOPHIE

Zrobił to tak poprostu i odszedł,nawet nie zdążyłam nic powiedzieć.Ten to ma tupet.
-Ubierz coś ładnego-rzucił zza drzwi
-Dla ciebie nigdy!-odkrzyknęłam mu.
-Dla mnie wszystko!!
-Palant-powiedziałam do siebie.-na co ja się zgodziłam.
-Na co?-zapytała Jas.
-Harry zaplanowwał jakieś przeprosiny.
-Uuuuu dla ciebie?
-Jego się pytaj-usiadłam na łóżku.
-A ty się zgodziłaś.MOże jednak go lubisz.
-Zwariowałaś!Przecierz to idiota.
-Tak,tak ja wiem lepiej.Poba ci się.
-Ejjj-wzięłam poduszkę i rzuciłam w nią.
-Hhahaha-zaczęła się śmiać.
-Jak ja z tobą wytrzymuję?
-Sama się dziwię-odpowiedziała.

sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 20

~~NASTĘPNEGO DNIA~~

Gdy się obudziłam zauważyłam,że nie śpie w swoim łóżku.Jasminn leżała w moim,dziewczyny też były zamienione.
Ja mam sposób żeby je obudzić,wstałam podeszłam do łóżka Jas,a raczej mojego,weszłam na nie i przyłożyłam jej poduszkę do twarzy,ocknęła się
-Jeszcze chwilę-przekręciła głowę.Wyjęłam jedno piórko i połaskotałam ją po nosie.Kichnęła,to jest jakby jej słaby punkt.Jeszcze raz.Kichnięcie i jeszcze raz to samo.
-Już wstaje.-powiedziała zaspanym głosem.
-No nareszcie śpiochu-zeszłam z łóżka
Usłyszałam jak ziewa Rose.
-Ale was słychać-po chwili odezwała się Susi.
-A miałam taki piękny sen,musiałaś?-Jas rzuciła we mnie poduszką.
-A kto ci się śnił?-zapytałam.
-Na pewno nie ty.-położyła się jeszcze.A ja znowu rzuciłam w nią poduszką.
-Wstawaj!
Dziewczyny zaczęły się śmiać,dołączyłam do nich.
-A tu już wesoło-w drzwiach stał Louis.
-No a jak inaczej-podszedł do niego Zayn i położył mu rękę na ramieniu.Rose się uśmiechnęła,Zayn zrobił to samo a później wyszedł.
-Zaraz śniadanie ubierać się-Louis też niknął za drzwiami.
Wstałyśmy z łóżek i znowu była kolejka do toalety.
Zanim zdążyłyśmy dojść do niej to Harry był pierwszy.
-Teraz ja!-zamknął drzwi,było słychać jak się śmieje.
-Noo nie!Harrry!-krzyknęła Rose-Susan miała mi zrobić loki-teraz powiedziała,opierając się o drzwi
-Chodźcie do pokoju-powiedziałam.Poczekałam aż wszystkie dziewczyny wejdą i zamknęłam drzwi.
-Ja się tu przebieram nie mam zamiaru czekać,aż Harry wyjdzie.-zaczęłam się przebierać,dziewczyny przez chwilę się patrzyły ale później też zaczęły się przebierać.
-Sophie pożyczysz mi tą koszulkę z tygrysem?-zapytała Jas
-Którą?-zapytałam
-Tą jasną.
-Masz-rzuciłam jej ją-a nie będzie za duża?
-Etam
Jasminn jest najchudsza z nas.Ma też problem z porzyczaniem ubrań bo są na nią za duże,a jej na nas za małe.
-Rose ubierasz te czarne spodenki?-zapytałam
-Nie a co?
-Pożyczysz mi je?Moje idą do prania.
-Pewnie-podała mi je.Dobrze,że Rose ma ten sam rozmiar co ja.
Nagle usłyszałyśmy pukanie-Co robicie?-zapytał ktoś -Ubieramy się-odpowiedziała Jasminn 
-Ej chodźcie-było słychać za drzwiami,to tylko chłopacy
-Ja wiem co oni chcą zrobić-wzięłam chusteczkę i zatkałam nią dziurkę do klucza
-Ej!!-krzyknęli my zaczęłyśmy się śmiać.Nagle za drzwiami zrobiła się cisza
-Czekajcie-podniosłam rękę do góry,dziewczyny zamilkły.
-Słyszycie?-zapytałam
-Nie...cisza-odpowiedziała mi Rose
-No właśnie nie słychać ich-potwierdziła Susan
-Okno-odwróciłyśmy się.Tam było coś słychać 
-Mam pomysł.Chodźcie schowamy się przy oknie-zaproponowała Rose 
-Jo wystraszymy ich-Nawet nie byłyśmy ubrane,ale podeszłyśmy i przykucnęłyśmy.Ja uchyliłam okno,żeby było ich lepiej słychać. 
-No cicho bądźcie!-Louis to na pewno on.
Przyłożyłam palec do ust,a dziewczyny pokiwały głowami.
-Widzisz coś?-zapytał Liam.
-Nie,nie ma ich.
-Ale jak to?
-No to se zobacz.
Chwila ciszy.
-No faktycznie.
-Pokarzcie-powiedział Niall.
Policzyłam na palcach do trzech i pokazałam ręką do góry,na ten znak wyskoczyłyśmy.
-Aaaaaaaa!!!!-krzyczeli.
-Hahahahah!!-my wybuchłyśmy śmiechem.
-Hahaha ale tchórze! -śmiała się Jasminn.
-Bardzo śmieszne-powiedział Niall.
-Mogłem zawału dostać i co wtedy?-Louis miał zawsze coś do powiedzenia.
-Taaak,tak tak,zawsze możesz zawału dostać-powiedziała Jas.
-No tak.
-Ale mieliście miny-nadal się śmiałyśmy.
-Tak to jest jak się nas podgląda.
-Podglądać was?Nie,my tylko sprawdzaliśmy czy jesteście bezpieczne.-powiedział Harry.
-Wy zawsze chcecie nas pilnować.
Wrócili do domku.A my dokończyłyśmy ubieranie.
Jas ubrała moją koszulkę z tygrysem,dżinsowe białe spodenki Rose iii....może lepiej wstawię zdjęcie.

Ja ubrałam taki czarno-biały zestaw.Rose wzięła koszulę Zayna.
A Susan sukienkę i kamizelkę

Wyszłyśmy z pokoju,chłopacy siedzieli przed domek na trawie.Gdy wychodziłyśmy zwrócili głowy w naszą stronę i zaczęli gwizdać.
-Ej ludzie się na nas gapią-powiedziała Rose.
Zayn i Harry wstali i krzyknęli-one są nasze,od nich z daleka!
-Co za idioci-powiedziałam i usiadłam obok Nialla.
-Ślicznie wyglądasz.
-Dzięki,bym powiedziała ty też ale to dziwnie zabrzmi-zaśmiał się
Usiadła obok mnie Susan.
-Rose z kąt masz tą koszulę,już ją kiedyś widziałem-powiedział Liam.
-Od Zayna.
-Co?-zapytał Zayn- ode mnie?
-Tak.
-O jak miło-powiedział Harry i w tym czasie wepchał się między mną a Susi.
-Co dziś robimy?-zapytał i objął nas ramionami.
Chciałam już się wydrzeć na niego,ale coś mnie powstrzymywało.No fakt uratował mnie.Ale ma mnie też zapisaną w ten swój dziennik.
-Może pójdziemy popływać?Słyszałem,że można wypożyczać łódki-powiedział Louis
-Ja tam moge iść pływać-powiedział Zayn.
-A dziewczyny co na to?
-No...spoko.
-Czyli idę wypożyczyć łodzie.-powiedział Louis i wstał.
-Rose płyniesz ze mną?-zapytałam
-Jasne.
-A ja?-zapytał Zayn.
-Popłyniesz z Louisem wy najbardziej chcieliście..
-No ok.
-Wstaje,wstajemy!-przyszedł Louis-łodzie mamy załatwione.
Wstałam jako pierwsza,dziwnie się czułam tak objęta przez Harrego.
Poczekałam aż wszyscy wstaną,podeszłam do Rose i złapałam ją za rękę.
-Wybierzemy najlepszą łódkę-ciągnęłam ją.
Gdy doszliśmy do zatoki,wsiadłam w jedną z łódek.
A następnie wskoczyli wszyscy.Wypłuneliśmy na jezioro.
-To co może ściganko?-zaproponowała Susan.
-Po co i tak my wygramy-odezwała się Louis i od razu zaczął wiosłować.
-Tak nie będzie-odpowiedziałam i też zaczęłam wiosłować.
Oni byli pierwsi,Jas i Susan drugie,a my trzecie razem z chłopakami.
-Jeeee,wygraliśmy-cieszył się Louis,aż wstał z wrażenia.
Zdjęcie Rose
-Zrobie wam zdjęcie-Rose wyciągnęła telefon i cyknęła im zdjęcie.
-Super wyszło-powiedziałam.
-Jaka będzie dla nas nagroda?
-Yyyy żadna?-odpowiedział Harry.
-Stawiamy wam lody.
Louis spojrzał na Zayna
-Ok-powiedzieli razem.
-Jeszcze jedna rundka wokół jeziora?-zapytał Zayn.
-Jo.
Opłynęliśmy jeszcze raz jezioro i oddaliśmy łodzie.
Wracając śmialiśmy się.Nawet nie pamiętam z czego.Chłopacy zaczeli.
-Jas a pamiętasz jak zciągnęłam spodnie Louisowi?-zapytał Liam
-Jakbym miała tego nie pamiętać-zaczeliśmy się śmiać.
Niall szturchnął Louis.
-No co?
-Ale piszczałeś!-zaśmiała się Jasminn.
-Może do miasta pojedziemy rowerami?
-Ty dobry pomysł.
-Lece po rowery!-krzyknął Louis i już go nie było z nami.
-Ja zamawiam ten czerwony!-krzyknęła Rose i pobiegła za Louise,a reszta już później.
Gdy rowery były podzielone ruszyliśmy.
Wszyscy jechali osobno,tylko wygrani czyli Louis i Zayn jechali na dwu osobowym.
Gdy dojechaliśmy do miasta udało się znaleźć miejsce gdzie je zostawić.Pierwsze co to była lodziarnia.Dostali te lody.Trzy gałkowe.Każdy z pozostałych miał jedną gałkę,tylko Niall miał dwie,jak to Niall.


W mieście siedzieliśmy kilka godzin,to sklepy,to w parku,na placu zabaw.Chłopacy szaleli gorzej niż w domu.Przez ten czas nawet nie myślałam o tym co widziałam u Harrego,szczerze mówiąc to zapomniała.
Gdy wracaliśmy znowu był wyścig''Ten kto ostatni robi kolacje'' tak to było.
Przegrali Zayn i Louis.
-Najpierw wygrana a później przegrana.
-No to co robimy kolacje-powiedział Zayn do Louisa.
-A co będzie-zapytał Niall.
-Coś wymyślimy.
-Żeby było zjadliwe.-powiedział Liam wchodząc do domku.
-Zmęczyłem-powiedział Harry i zciągnął koszulkę.
-Harry!
-No co jestem w domu.
-Yhhh
-O jak fajnie-powiedział Niall i też zciągnął koszulkę.
-Fajnie to może najlepiej się rozbierzcie co?
-Nie chce mi się
-Harry co jest w domu już byś był bez ubrać-powiedział Louis z kuchni.
-Co?-zapytałam.
-Jak was jeszcze nie było to Harry chodził po domu nago.
-O boże-zaśmiała się Susan.
-Tak też śpie-powiedział.
Wstałam i poszłam do pokoju,położyłam się na łóżku.Wpatrywałam się w sufit.Do głowy przyszła mi sotatnia napisana piosenka.Nuciłam ją pod nosem.Moje myśli przerwało pukanie spojrzałam w stronę drzwi,stał tam nie kto inny jak Harry.
-Możemy porozmawiać?
-Nie-znowu patrzyłam w sufit.
Podszedł do łóżka.
-Powiedziałam nie.-usiadł na łóżko
-Głuchy jesteś!-podniosłam się i ujrzałam Nialla-Niall to ty.
Usiadłam na łóżku
-Przepraszam,że się wydarłam
-Nie to ja przepraszam,że tak cicho przyszedłem.Był tu Harry?
-Tak,kazałam mu wyjść.
-Myślę,że powinnaś dać mu tą jedną szansę.
-Jemu?Zwariowałeś.
-Zależy mu na tym,jak nigdy.
-Taaa akurat.
-Znam go i nigdy nie starałby się o dziewczynę.Zawsze wszystkie mu ulegały,a ty nie.To dla niego wyzwanie.A poza tym lubi cię.
-Jak każdą inną.
-Nie.Nie ufasz mi?
-No ufam,ale nie jemu.
-Wierz mi-złapał mnie za ramiona.Ja go przytuliłam.
-Jesteś moim najlepszym przyjacielem.No dobra dam mu tą szansę.

OCZAMI HARREGO.

Jest nareszcie.Muszę przyznać,że Niall jest w tym nie zły.Tylko,żeby mi jej nie sprzątnął

.....................................................
Bardzo was przepraszam,że tak późno,ale przygotowania do świąt i te sprawy.


czwartek, 27 listopada 2014

Rozdział 19

Spuściłam głowę na dół,faktycznie gdyby nie on wykrwawiłabym się.Teraz już nie wiem co mam o nim myśleć.

OCZAMI HARREGO

Nie musiała mi dziękować to ja jej rozwaliłem ten notes,moja wina.Nie chce się z nią kłócić trochę mi zależy.
Zaraz co ja gadam.Coś się dzieje ze mną nie tak.Mam jeden cel przecież to jest moje motto
Uwieść 
Zaliczyć 
Rzucić
Mam pomysł.

-Jas chodź tu-zawołałem.

-No co?
-Gdzie Sophie schowała ten notes.
-Nie wiem nie było mnie w domku.
-Osz kurde.
-A co?
-Nic-odeszłam,spojrzałem czy nikt nie patrzy  wszedłem do pokoju dziewczyn,zajrzałem w biurko nic,pod biurkiem nic,w koszu nic,
-Gdzie ona to może mieć?-zapytałem sam siebie.
-Sprawdź łóżko-Susan opierała się o drzwi.
-A ja...
-No sprawdź powinno to tam gdzieś być.
Podniosłem poduszkę też nie było,
-A pod łóżkiem?
Zajrzałem
-Jest-wyciągnąłem wszystkie kartki,serio zamazane.Podszedłem do Susan
-Dzięki-pocałowałem ją w policzek-teraz muszę to zawieść.
-Mogę jechać z tobą?
-Jasne
-Jedziemy do miasta.
-A czym?
-Załatwię coś.
-No spoko.
Wyszliśmy.Akurat Paul był na dworze.
-Stary mam sprawę.Musze jechać do miasta z tym notesem.
-I pewnie chcesz mój samochód.
-Tak,to jest ważne.
-To dla Sophie-powiedziała Susan.
-Co?Nie wierze ty coś robisz dla dziewczyny?
-Wiem wiem jak to brzmi,dasz kluczyki.
-No dobra tylko się nie rozbij.
-Dzięki
Podeszliśmy do samochodu,odpaliłem.Po kilku minutach byliśmy w mieście.
Poszedłem do kumpla który robi takie rzeczy
-Siema stary,dawno cię tu nie było.-powiedział
-Wiem,wiem,mam sprawę nie fajna sytuacja tusz się rozmazał-pokazałem ten zeszyt.
-Uuuuuu ciężka sprawa.To potrwa 2 godziny.
-No dobra.Zrób tak żeby by identyczny.
-Postaram się.Ale to będzie więcej kosztować
-Stary.
-No dobra dobra dla ciebie coś załatwię.
-Dzięks-wyszedłem ze sklepu i wpadłem na Susan
-No i jak?-zapytała.
-Da się zrobić
-Super.
-A ty co masz?
-Kwiaty,trochę jedzenia
-Mamy wszystko idziemy na lody?
-Pewnie,jak stawiasz.

OCZAMI SOPHIE



Nie mogłam uleżeć na tym łóżku więc wstałam i wyszłam na zewnątrz.A chłopacy jak chłopacy latali w okularach,to bawili się hula hop,albo ganiali się z Paulem.Zaczęłam się śmiać
Podszedł do mnie Liam
-A ty nie powinnaś leżeć w łóżku?
-Nie będę sama siedzieć,i czuje się już dobrze.

-A jak noga?
-Trochę boli.
Tak skończyła się nasza rozmowa,Louis przybiegł z pistoletem wodnym.Potem Zayn z Niallem zabrali Paulowi kapelusz i biegali z wąsami.

-Chwila kogoś brakuje.Gdzie Susan?
-Pojechała z Harrym do miasta,aaa-krzyczała i uciekała Rose
-Aha,to ja nie będę przeszkadzać-weszłam z powrotem do domu.Wzięłam gitarę i usiadłam krześle.
-I w czym ja to zapisze?-zapytałam sama siebie.
Weszłam do pokoju chłopaków i zajrzałam do biurka.Znalazłam kartki i coś jeszcze.Otwarty notes.


Co?!
Że ja?!
Tych dziewczyn jest tu pełno zapisanych,ich numery,jakieś dni,chyba chodzenia i jakiś jeden najważniejszy dzień.
Niech on sobie nie myśli,że mnie zaliczy,nie ma mowy!
Wzięłam te kartki i wyszłam,przez ten notes nie mogłam się skupić,musiałam wyjść na zewnątrz.
-Idę się przejść-powiedziałam-halo!Idę się przejść!-nikt nie zwracał nawet uwagi-Jak nie to nie-te kartki co miałam zostawiłam je w kuchni na jednej napisałam,że wychodzę.Zadzwoniłam po taksówkę.Czekałam 5 minut i już była.Wybiorę się do miasta,tylko ta moja noga,trochę boli jak chodzę.
Wsiadłam do taksówki i powiedziałam kierowcy gdzie ma mnie zawieść.Gdy dotarłam zapłaciłam i poszłam do centrum miasta.Trafiłam na lodziarnie,kupiłam sobie lody wychodząc zobaczyłam znajomy samochód.Podeszłam do niego a w środku było tak samo jak w aucie Paula.
-Harry to na pewno on-powiedziałam do siebie.
Usłyszałam,że ktoś idzie w tym kierunku,schowałam się za ścianę,faktycznie Harry i Susan.Rozmawiali o czymś ale nie słyszałam,zdziwiło mnie to,że zanim wsiedli do samochodu przytulili się.Może on też Sus ma na liście?Wsiedli i pojechali.
Wybrałam się na małe zakupy.Kupiłam dla siebie ciuchy, i dla dziewczyn,oczywiście coś do jedzenia.Gdy wracałam do domu robiło się ciemno.Gdy zajechałam do domu wszyscy czekali przed domkiem.
-Sophie-podbiegła do mnie Rose.
-Co się stało?
-Gdzie byłaś?Martwiliśmy się o ciebie wyszłaś,nawet nie powiedziałaś gdzie.
-Byliście zajęci.
-Sophie martwiłem się-powiedział Harry.
-Ty się martwisz o wszystkie.
-O co ci chodzi?
-O ciebie-poszłam w stronę domku,a on po chwili dobiegł do mnie.
-Jeśli chodzi o mnie to mam zamiar cię gdzieś zabrać.
-To fajnie tylko,że ja nigdzie nie idę.
Weszliśmy do domku.
-Gdzie byłaś?-zapytał Liam
-Co ja teraz nie mogę sobie wyjść z domku?
-No możesz,ale powiedz.
-Mówiłam,ale jak zwykle nikt nie słyszał.
Poszłam do pokoju.
-Co jej jest?-zapytał Louis.
-Ma te tak zwane trudne dni-powiedział Harry.Wróciłam się i zdzieliłam mu poduszką.
-Auć.
-Ty też zaraz będziesz mieć trudne dni.
Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku,zakupy położyłam na stole.
-Hej,co kupiłaś?-przyszła Susan.
-Sprawdź-kiwnęłam głową w stronę torebek.
-Uuuu- przyszła Jas.
-Co jest?-zapytała Rose.
Gdy jest mowa o zakupach to dziewczyny zawsze są.Za to je uwielbiam.
Obok mnie usiadła Rose.
-Ej uśmiechnij się.
-Właśnie,gdzie ta wesoła Sophie?-zapytała Jas
-Wesoła Sophie nie ma humoru.
-Zaraz my to załatwimy.-Jasminn wyciągnęłam z szuflady pióra,ubrała je,jeszcze do tego okulary i kapelusz.
-Jestem modelką.Patrz-przeszła się po pokoju tym swoim dziwnym krokiem.Zaczęłam się trochę śmiać,więc spuściłam głowę na dół,a Rose mnie szturchnęła
Od razu poprawił mi się humor.
Normalnie kocham je.

......................................................................................................
Ten ostatni fragment jest z dedykacją dla moich zwariowanych przyjaciółek.

niedziela, 26 października 2014

Rozdział 18

Poszłam do Paula.
-Cześć-weszłam do środka
-A reszta gdzie?-zapytał
-Poszli na miasto a mnie zostawili
-Hej-wpadł Harry
-Z nim
-O Harry tylko mi tam grzecznie
-Znasz mnie-odpowiedział mu
-Paul masz może coś do jedzenia umieram z głodu.
-Jasne-poczęstował nas
-Dzięki-wyszłam i poszłam do domu oczywiście za mną Harry.usiadłam w salonie i włączyłam telewizor on usiadł obok.Odsunęłam się
-Sophie przeprosiłem.
-Co mi po twoich przeprosinach.Mój notes zniszczony.
-Kupie ci nowy taki sam tylko rozmawiaj ze mną.-nic nie odpowiedziałam.
-Sophie.
-Nie gadaj już do mnie.
-Ale...-nie dokończył bo ktoś wszedł do domu.
-Już jesteście.
-Tak i mamy jedzenie.
Niall położył na stół dwie siatki z jedzeniem.
-A te zapasy na ile?
-Mamy tu być dwa tygodnie.
-To nam nie starczy na jeden z Niallem na pewno nie-powiedział Louis
-Sam będziesz jadł.
Poszłam z dziewczynami do kuchni rozpakować jedzenie.
-Czemu mnie zostawiłyście z nim-pokazałam ręką w stronę salonu
-Spałaś i on też -powiedziała Susan.
-Mogłyście mi napisać
-Chłopacy nas poganiali.
Rozpakowałyśmy wszystko ledwo się zmieściło w tej małej lodówce.Już na sam początek Niall wziął sobie trochę i zjadł.

-Jeszcze trochę i znowu nic nie zostanie- zaczęłam się śmiać.
-Jutro rano niczego nie będzie-powiedział Louis.
-Tak,tak,wszystko zjem,a wam nic nie zostanie.Ha.
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Prosze-krzyknął Liam.
-Hej dzieciaki,mam coś dla was.Tomlinsonowie zaplanowali wam rozrywkę.
-O.
-Proszę-wręczył nam kopertę.-Zaczynacie od jeziora.Powodzenia -wyszedł.
Rozpakowaliśmy ją.
''Zacznijcie od jeziora''
Poszliśmy tam.
''Las jest wielki,ale mały,zjednoczony,a osobno''
-Co to znaczy?
-Nie wiem-usiedliśmy na ziemi.
-Czekajcie wiem,''Las jest wielki,ale mały".To znaczy,że zajmuje duży teren,ale tak naprawdę jest mały bez ludzi i zwierząt.''Zjednoczony,a osobno''Jest tylko jedno miejsce gdzie las się łączy,taka niby polana.
-Ty to morze prawda.-pobiegliśmy.Polanka była nie daleko.
-Leży koperta.-otworzona.
''Tu,jest wspólny początek i koniec''
''Dzielicie się na dwie drużyny.Na polance zostały ukryte kapsułki.Niebieski to grupa 1,a czerwony to grupa 2.'' ''Nie ma zamian,ten kto znajdzie ten ma''
-Szukamy-wszyscy się rozbiegli.
-Niebieski!-krzyknęłam.
-Czerwony!-było słychać Nialla
-Nieeeebieski!!-krzyknął Harry.Tylko nie to.
Gdy wszyscy już znaleźli podzieliliśmy się.
Niebiescy:Ja,Harry.Louis i Jasminn
Czerwoni:Niall,Susan,Rose,Zayn i Liam.
Koperty nawet były w tych kolorach.Otworzyliśmy naszą.
''Rankiem jasno,w dzień ciemno''
-Rano jasno w dzień ciemno?-zapytał Louis.
-Czekaj,czekaj.gdzieś tu jest podpowiedź.Jest!
-Ale jak?-zapytał Harry.
-Rodzice tak zawsze robią.
''Słońce wschodzi i zachodzi''
-Fajnie.Pomogło nam.
-Pomogło,patrzcie.Jesteśmy w lesie,w lesie są drzewa.Czyli chodzi o drzewo.-powiedziałam.
-Słońce rzuca na nie cień-dodała Jas.
-Rano nie ma,jest za drzewem,a w dzień korona rzuca cień.
-Drzewo wielkie drzewo.
-Jest tu takie?
-Na pewno.
-Zaraz,mam jest zasięg.Mam,na końcu lasu jest największe drzewo.Na wschód..
-Czyli tam-Harry pokazał ręką.
Dotarliśmy.
-Wow jest piękne podeszłam do niego.
-Koperta-podniosła ją Jas.
"Świetnie wam idzie,ale to dopiero początek''
"Natura to wasz żywioł''Jedna osoba musi go pokonać i wejść na sam czubek,tak dalej zaczniecie podróż
-Sophie.
-Soph.
-No idę.
Weszłam na do drzewo.
-Tu nic nie ma!
-Musi być!
-Ale nie ma!Czekajcie coś tu pisze na drzewie.
-''Kwiat rozkwita i zostawia ślad,Ptak się rodzi zostawia ślad''
-Zobacz dziuplę!-krzyknął Louis.
-Jest!-w dziupli było szkło i koperta.Zeskoczyłam na dół.
-Mam.
-Szkło?-zapytał Harry
-Ślepy jesteś?
-Cicho otwieram-otworzył Louis.
''Ślady śladami,ale ten ślad pokarze wam drogę''
-Na szkle jest strzałka.
-Wyjdźmy na słońce-wziął to ode mnie Harry i podłożył pod promień słońca.
-Widzicie strzała.
-Pokazuje na pole.
-Idziemy.
Drin drin.Mój telefon.
-Tak.
-Sophie pomóż nam.-powiedziała Susan.
-Jesteśmy w czarnej dupie!-krzyknął z drugiej strony Liam.
-Aha.
-Słuchaj.Ciemność,wszędzie ciemność,jedno miejsce rozświetli was.Co to znaczy?
Louis zabrał mi telefon.
-Domyślcie się!-rozłączył.
- Sami niech myślą.
Poszliśmy na te pole.Tam było pełno błota,wszyscy byli brudni i jeszcze Louis tak skoczył,że ja i Jas byłyśmy całe w błocie.
-Zabije cię w domu-odpowiedziała mu siostra.
-Ja też tak ciebie kocham.
-Tu jest tylko gwiazda.-powiedział Louis.
-A pod twoją nogą koperta-przesunął się,podniósł.
''Młodość to wasz cel"Najmłodsza dziewczyna i chłopak odchodzą dalej''
-Harry ty na pewno.
-Sophie.
-Ja?Nie.
-Jesteś młodsza ode mnie.
-O boże,ja tego nie przeżyję.
-No idź-powiedział Louis.
Przewróciłam oczami.
-No chodź ze mną nie  będziesz się nudzić-Harry objął mnie ręką.
-Spadaj-wykrzywiłam mu rękę.
-Aaaaa
-Dobra powodzenia-oni odeszli.
-Zostaliśmy sami.
-Spadaj,tylko mnie dotknij a pożałujesz tego.
-O odzywasz się do mnie.
-Będę tylko kiedy będziemy mieli jakieś zadanie.
-Nie wytrzymasz.
-Start.
Harry zaczął szukać na krzaku była koperka a on szukał pod krzakiem podeszłam i zdjęłam tą kopertę.
-Mam ją geniuszu.
-Ha widzisz.
-Mamy zadanie.
''Musicie się dogadać,zwiążcie sobie ręce sznurkiem,na drzewie jest kamera.Współpracujecie razem'
Fajnie teraz mu się odwdzięczę.Związał nam ręce sznurkiem.od razy podeszłam do drzewa.
-Wysokie,ale ja dam radę.
-Ja też.
-Zobaczymy-powiedziałam  pod nosem.
-Pociągnęłam go.
Pierwsza gałąź była nisko ja weszłam a Harry nie.Stał z ręką w górze.
-Wchodzisz?
-Jasne-jakoś oparł się i przy mojej pomocy wlazł.
-Juhuhuuuuu.
-Jeszcze reszta-on spojrzał w górę
-Podaj mi rękę-schyliłam się,a Harry złapał za mój nadgarstek,gdy chciałam go wciągnąć zsunęła się jego ręka i zerwał moją bransoletkę.Był pod nią tatuaż,który zrobiłam sobie gdy miałam 16 lat.Nikt o tym nie wiedział.Ta bransoletka zakrywała go.
-Oddaj mi ją i tym razem złap mocniej.
-To bardziej się przyłóż.

****
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ


Chodziliśmy po tym lesie w kółko.Robiło się już ciemno.Strasznie noga mnie bolała.
-Czekaj-usiadłam na kamieniu a Harry poszedł dalej.Miałam coś wbitego tak,aż szła krew.
-Harry!-cisza.
-No czekaj!-założyłam tego buta.I pobiegłam w jego stronę.Nie było go.
-Harry!Mieliśmy chodzić razem!
-No wyjdź!-nadal go nie było.usiadłam na kawałku drewna i oparłam się o drzewo.
Nagle poczułam coś na moim barku,odwróciłam głowę a tam niczego nie było.Wstałam i zajrzałam za drzewo,nagle wyskoczył Harry.
-Booooo!
-O boże!-serce zabiło mi mocniej.
-Ty idioto!-chciałam go uderzyć ale tak jakoś zrobiło mi się słabo i zaczęłam upadać,Harry w ostatniej chwili mnie złapał.
-Sophie-postawił mnie.
-Słabo mi-zrobiłam jeden krok i została plama krwi.
-Krwawisz!
Znowu upadłam.Harry wziął mnie na ręce,nie opierałam się nie miałam siły.
-Żeby nie było nie wybaczyłam ci.
-Nawet teraz o tym  mówisz.-
Dobrze że byliśmy blisko domków szybko weszliśmy do niego reszta już tam była.
-Co się stało?
-Nie wiem-stanął i nagle zaczęła kapać krew.
-Połóż ją- z ciągnęli mi buta.
-Yyyyy ma coś wbite.
-Szybko idźcie po lekarza.-Susan pobiegła.
Po chwili przyszedł lekarz dalej nic nie pamiętam zemdlałam
Obudził mnie głos Rose,siedziała obok mnie.
-Co się stało?-nic nie pamiętałam,kompletnie nic.
-Już po wszystkim-spojrzałam na nogę,zabandażowana.
-Harry cię przyniósł.-dodała po chwili.-Powinnaś mu podziękować.
-Czemu?
-Nie musi-do pokoju wszedł Harry-to i tak za mało.