niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 14

Zaczęłam krzyczeć.
-Jak słodko-powiedział Liam.
Rose się trochę zarumieniła,a Zayn...miał zaciesz.
-No dobra,dobra-odezwała się Rose.
-Gramy dalej-powiedziała Jas.
-Kręć.
Rose zakręciła butelką wypadło na Louisa.
-No Louis...-rozglądała się po pokoju-przytul Harrego-dodała.
Louis zrobił to szybko i łatwo mu to poszło.
-To było słodkie-powiedziała Susan.
-Teraz ja,ciekawe kto będzie.
-Oby nie ja-powiedziałam a on się zaśmiał.
Butelka się kręci,zatrzymywała się na mnie,ale obok mnie siedział Niall i to na niego wypadło.
-Ufff-odetchnęłam.
-Dla Nialla mam coś specjalnego.
-No mów.
-Niall nie masz jeść do końca dnia.
-Co?!
-Od teraz.
-No weź,nie ma tak.
-Jest.Nie było żadnych zasad.
-Niall i nie jedzenie,to niemożliwe-powiedział Liam,a wszyscy zaczęli się śmiać.Za to on oberwał poduszką od Nialla.
Liamcały czas się śmiał.
-I z czego się jeżysz?-zapytał trochę wkurzony Niall.
-Z ciebie-znowu wszyscy zaczęli znowu się śmiać.
-Wydaje mi się,że on nie wytrzyma-odezwał się  Zayn i zaczął się śmiać.
-Gramy dalej.Jeszcze się zemszczę-powiedział Niall i zakręcił butelką.
No nie wypadło na mnie.Oby było coś łatwego.
-Sophie...-zaczął.
Nagle rozległ się dzwonek Jasminne.
-Zaraz wracam-powiedziała i wyszła.
-Nie możemy grać bez niej-trochę mi ulżyło,nie wiem co on może wymyślić.

OCZAMI JAMINNE

Poszłam do swojego pokoju i odebrałam telefon.

-Cześć mamo?-powiedziałam
-Cześć córcia.Mam dla ciebie niespodziankę
-To super.
-Z tatą załatwiliśmy wam pobyt w sieci domów nad jeziorem.
-To super,ale my mamy dobry dom.
-Odetchniecie od miasta.Tam jest cicho i spokojnie.
-Na kiedy?
-Za dwa dni,po południu.Pakujcie się teraz.

-Czemu?

-Bo tam się jedzie dzień.
-Ty mi mówisz dopiero teraz?!-uniosłam się trochę.
-Tak na jutro.Przepraszam,że tak późno dzwonie,ale nie mogłam się wcześniej dodzwonić.
-Miałam telefon rozładowany.
-To wszystko wyjaśnia.Ja muszę kończyć,zadzwonię później.Pa
-Mamo czekaj a -rozłączyła się

-...mapa.Kurde-powiedziałam sama do siebie.
-I jak my tam dojedziemy?Hym-złapałam się za głowe.
-Ide im powiedzieć-cały czas gadałam do siebie.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się na schody.Podeszłam do nich.
-No jesteś-powiedział Niall.
-Mam niespodziankę.
-Świetnie co to?-zapytała Susan.
-Jedziemy na wycieczkę.
-Gdzie?
-Do jakiejś sieci domów nad jeziorem.
-Zrobiłaś wycieczkę a nie wiesz gdzie-odezwał się Louis.
-To nie ja ją zrobiłam tylko rodzice,a poza tym jak bym robiła to bym wiedziała gdzie to jest.
-Rodzice dzwonili i nie zapytałaś?
-Mama się rozłączyła-kłóciłam się z Louisem-Może ktoś wie gdzie to jest?-zapytałam się wszystkich.
-Ja chyba wiem-odezwał się Niall.-Byłem tam z rodzicami kilka lat temu.
-Dobra lepsze to niż nic.Pakujcie się.
-Teraz?
-Tak,jutro mamy jechać.
-Nie no super,a na ile?
-Nie wiem.
-Extra-powiedział Louis.
-Czyli nie gramy co?To mogę zjeść?-zapytał Niall trochę radosny
-Nie-Louis go zgasił
-Ale ja jestem głodny.
-Zakład to zakład-odpowiedział mu Louis.
-Dobra,ale jutro oddajesz mi kanapki.
-Zrób se więcej.
-Taki mądry się znalazł-Niall chyba się obraził,bo poszedł do pokoju.
-Idę się pakować-też miałam zamiar
-No my też-odpowiedzieli wszyscy.
Weszłam po schodach i do pokoju.Zdążyłam zamknąć drzwi i po chwili otworzył je Louis.
-Tata do mnie napisał.Przyjedzie po nas Paul.
-Dobra przynajmniej się pomieścimy.
-Ja kieruje.
-Co?Ty nas pozabijasz.
-Hahaha ale śmieszne.Paul powiedział,że przyjedzie,ale nas nie zawiezie.
-Trzeba było tak od razu.A teraz idź.Musze się spakować.
Wyszedł bez słowa.Otworzyłam szafe i zaczęłam przepakowywać do walizki.Dostałam sms,spojrzałam na telefon to było Siomon.
Codziennie pisze o tym samym.Jutro na serio się spytam,niech przestanie do mnie pisać o tym samym.
Dokończyłam pakowanie.
Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy.
Byłam bardzo zmęczona więc poszłam się umyć i poszłam spać.


NASTĘPNEGO DNIA
OCZAMI SOPHIE

Rano było trochę zamieszania.Wszyscy robili sobie kanapki,pakowali je.
Wszyscy już byli gotowi...oprócz Nialla,go jedynego nie było.
-No gdzie on jest?-wszyscy się dopytywali.
-Zaraz przyjedzie Paul-Louis był zły najbardziej.Usłyszeliśmy kroki.Momentalnie wszyscy spojrzeli w górę.Po schodach zbiegał Niall i...ubierał koszulkę?
-A ty co popisać się chciałeś?-odezwał się Louis
-Sory ale siłowałem się z walizką.
-Trzeba było wczoraj to zrobić.
Wziął w ręke walizkę.
-A kanapki?-zapytałam.
-Zrobiłem sobie.
-Kiedy?
-Rano,obudziłem się szybciej i zrobiłem je.
-A walizki nie mogłeś zapiąć-dalej gadał Louis.
-Dobra starczy.Paul przyjechał-Liam otworzył drzwi i wszyscy wyszliśmy.Louis zakluczył drzwi.
-No co tak długo-z samochodu wyszedł postawny mężczyzna-czekam tu 5 minut.
-Sory ale to na Nialla musimy czekać.
-Aż tyle was jest?
-Tak...Aha to jest Paul.Przyjaciel rodziny.-przedstawił go Loui.
-Hej.Wsiadajcie.
Paul otworzył bagażnik i włożył walizki.Pierwsza do samochodu weszła Susan.
-Ale wypas,tak to można podróżować-usłyszałam ją.
Weszłam do auta.Szczęka mi opadła.
-Ale bajer.Ja tutaj zostaje-usiadłam na kanapie.
-To ja też-obok mnie usiadł Harry i chciał mnie objąć,ale złapałam jego rękę.
-Spadaj-odepchnęłam go.
-Nie tak ostro.
-Znowu kłótnia-powiedziała Rose i wsiadła do samochodu.Z nią Zayn i reszta.Siedziałam przy oknie,obok mnie miała siedzieć Rose,ale wepchał się Harry.
-Jesteście na siebie skazani-odezwał się Zayn.
-Nie mów tego bo się jeszcze tak stanie.
-Dzięki Paul-powiedział Louis i wsiadł za kierownicę.Obok niego Niall.
-Jak jedziemy?-zapytał.
-Zayn podaj mape-Niall zajrzał do tyłu
-Masz-podał mu Zayn wyciągając ze schowka. Wyruszyliśmy.Jechaliśmy dopiero 5 minut,a Harry już mnie wkurzał.
-Przesuń się.
-Mi tu wygodnie.
-Zayn zamień się miejscem.
-Nie.
-Ja tu nie wytrzymam.
-Wytrzymasz.
-Prędzej wyskocze przez okno.
Wyjęłam z kieszeni telefon,a z torby słuchawki.Puściłam muzyke i weszłam na internet.Ale znowu przeszkodził mi Harrry bo zabrał mój telefon.Próbowałam mu go zabrac,ale on przesiadł się i zaczął przeglądać moje zdjęcia.
-Harry!Do jasnej cholery oddaj mój telefon!!-krzyknęłam na cały samochód.
-Nie-odpowiedziałz uśmiechem na twarzy.
-Ja go zaraz zabije!-byłam wściekła.Mam tam swoje zdjęcia i tam są moje sprawy.
-Uuuu jakie ładne zdjęcie.
-Zastrzelcie mnie-poddałam się i wróciłam na miejsce.Oparłam się o szybe i wpatrywałam się w nią.
-Masz-podszedł do mnie Harry i podawał telefon.
-Nie dasz mi go.
-Nie ufasz mi.
-Nie.
-I słusznie-odezwał się Niall.
-Ty sie zamknij.
Wzięłam od niego ten telefon,oddał go.Może nie jest taki zły?
-Zrobiłem sobie kilka zdjęć i zapisałem siebie jako sexi Harry-pomyłka on jest okropny.
-A to zdęcie to co?-ustawił mi jedno na tapete.
-Jest świetne.
Oparłam się z powrotem o okno.Jakoś tak wyszło,że zasnęłam,a gdy się obudziłam wszystko było po swojemu,jakbym wcale nie zasnęła.Zayn flirtował z Rose,Louis kłucił się z Niallem.Dziewczyny gadały o chłopakach a Harry?Harry bił się z Liamem.
-Wole nie pytać.A gdzie my w ogóle jesteśmy?-zapytałam Louisa.
-Nie wiem i najgorsze jest to ,że Niall też nie wiem.
-Jak to on nie wiem-odezwała się Jasminn.
-Mówiłem wam,że jechałem tam kilka lat temu i dokładnie nie pamiętam gdzie to było.
-Czyli zabłądziliśmy?
-Na to wygląda.
-Jesteśmy w środku lasu,zbliża się wieczór i nie mamy pojęcia jak jechać dalej.No super-tłumaczył Liam.
-Nie ma zasięgu.
-I nie mamy z nikim kontaktu.
-Da się coś załatwić-próbował wybrnąć Niall.
Jechaliśmy dalej,aż nagle coś trzasko.Louis wysiadł z samochodu.
-Ja pierdole!-krzyknął.
-Co jest?
-Paul mnie zabije,przebiliśmy opony.
-Dwie?-zapytał Niall
-Tak,dwie i w bagażniku nie ma zapasówek.

...................................................................................
Hej miśki.
Jak myślicie,że Luis zabije Nialla?
Czy może Paul zabije Louisa?
Czekam na wasze odpowiedzi,a prawdy dowiecie się w następnym rozdziale.