środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 15

-No kurwa!-krzyczał Louis.
-Nie jest tak źle-Niall zamiast siedzieć cicho to jeszcze oceniał sytuację.
-Nie jest źle,nie jest źle!Jak chcesz jechać z dwiema oponami i dwiema felgami!
-Louis opanuj się!-odezwała się Jas
-Ja zaraz go zabije.No po prostu uduszę!-Niall trochę się schylił.
-Nic się nie stało-odezwał się Harry.
-Nie,oprócz tego,że nie mamy jak jechać dalej.nie mak się skontaktować z jakąś osobą.
-Przenocujemy tutaj.-zaproponowałam.
 -Gdzie?
-W samochodzie.Jest dużo miejsca.
-Nie aż tak dużo-odezwał się Zayn.-mi to pasi-uśmiechnał się i spojrzał na Rose.
-Co chcesz-zapytała.
-Nic,nic.-On chce żeby Rose się do niego przytuliła.
-Mi też to pasuje-jak zwykle odezwał się Harry.
-Nie,nie nic takiego nie będzie-od razu odpowiedziałam mu.
-Ale co?
-Dobrze wiesz.
-Nie.
-Już się zamknij.
-Robi się ciemno,może rozpalimy ognisko?
-Jasne.-pójde po drewno-zgłosiłam.
-Ide-wyszedł za mną Harry.
-Tylko mi tak grzecznie!-odezwał się Liam.
-Spadaj-zaśmiał się,a Harry na mnie spojrzał.
-Nie-powiedziałam do Harrego
Poszłam w głąb.Harry szedł za mną,a później go zgubiłam.Znalazłam odpowiednie miejsce gdzie było dużo gałęzi.Pozbierałam je.
-Ten leń pewnie się obija-miałam na myśli Harrego.-jak zawsze.
Zaczęłam wracać.Słyszałam czyjeś kroki,ale się nie obracałam.Nagle usłyszałam dzięcioła.Spojrzałam w góre.Przysłuchiwałam się.Nagle poczułam czyjeś ręce na ramieniu.Podskoczyłam i upuściłam drewno.
-Jezu!!-obruciłam się i zobaczyłam roześmianego Harrego.-Harry!!
-Słucham.-nadal się śmiał.
-Jesteś debilem.-nic nie odpowiedział.Zaczęłam zbierać gałęzie.
-Pomoge ci.
-Nie,bo znowu zepsujesz.-i tak zrobił po swojemu.Zbierał.W pewnym momencie dotknął mojej ręki.Myślał pewnie,że to coś da.Zabrałam ją natychmiast.Spojrzał na mnie.Pozbieraliśmy.
-Zaniose je-chciał mi je zabrać.
-Dżentelmen się znalazł od siedmiu boleści-poszłam na przód.Wyszłam przed min z lasu.Mieli już pszyszykowan miejsce na ognisko,nawet było kilka patyków.
-Jestem.
-Połóż tutaj-Niall pokazał ręką na ognisko.Położyłam drewno.
-Harry,a ty co robiłeś?-zapytał Zayn.
-Podlewałem drzewka.
-Obijał się-odpowiedziałam.
-Jak zawsze-dołączył się Liam
-Haha-Harry wlazł do samochodu.
-Jaki leń.
-Ktoś ma zapałki,albo zapalniczkę?
-Ja mam zapalniczkę-Zayn wyciągnął z kieszeni.
-Po co ci zapalniczka?
-Nie wiem.
Louis zabrał Niallowi papier od kanapki i podpalił go.Już po chwili ognisko się paliło.Chłopacy przynieśli pnie do siedzenia.Zasiedliśmy.Harry wylazł z samochodu.Niall przyniósł pianki i oranżadę do picia.Po chwili znowu zniknął i wrócił z gitarą,swoją.
-Dawać śpiewamy.
-Ale co?
-Może ''What Makes You Beautiful''
-Co to jest?-zapytałam.
-Nasza piosenka.
Zaczęli


Liam:
You're insecure
Don't know what for
You're turning heads when you walk through the do-o-or
Don't need make-up
To cover Up
being the way that you are is eno-o-ough

Harry:
Everyone else in the room can see it
Everyone else but you-u

Wszyscy:
Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know you're beautiful!
If only you saw what I can see
You'll understand why I want you so desperately
Right now I'm looking at you and I can't believe
You don't kno-o-ow
You don't know, you're beautifu-u-ul!
That's what makes you beautiful!

Zayn:
So c-come on
You got it wrong
To prove I'm right I put it in a so-o-ong
I don't know why
You're being shy
And turn away when I look into your e-e-eyes...

Harry:
Everyone else in the room can see it
Everyone else but you-u

Wszyscy:

Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know, you're beautiful!
If only you saw what I can see
You'll understand why I want you so desperately
Right now I'm looking at you and I can't believe
You don't kno-o-ow
You don't know, You're beautifu-u-ul!
That's what makes you beautiful!

Wszyscy:
Na Na Na Na
Na Na Naaaa
Na Na
Na Na Na Na
Na Na x2

Harry:
Baby You light up my world
like nobody else
the way that you flip your hair
gets me overwhelmed
but when you smile at the ground
it ain't hard to tell

Wszyscy:
You don't kno-o-ow
You don't know, You're beautiful!

Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know, You're beautiful!
If only You saw what I can see
You'll understand why I want you so desperately
Right now I'm looking at you and I can't believe
You don't kno-o-ow
You don't know, You're beautifu-u-ul!
You don't know, You're beautifu-u-ul!


Harry:
That's what makes you beautiful!

 
-Uuuuuuu!!-klaskałyśmy i biłyśmy brawo.
-Dzięki.
-Teraz coś razem.
-Może....
-Może  Jason Mraz - "I'm Yours"?
-Jasne.
-To będzie najlepszy cover na świecie.
-Zaczynamy.I'm Yours

Wyszło nam idealnie,oczywiście chłopacy trochę się powygłupywali. 
-Jesteśmy gwiazdami-powiedział Niall
Zjedliśmy pianki.Wszyscy poszli do samochodu,tylko ja zostałam.Siedziałam i wpatrywałam się w ogień.Usłyszałam,że ktoś siada obok mnie.Myślałam,że to Harry,ale to był Niall.
-Nie idziesz spać?-zapytał.
-Nie mam ochoty.Wiesz,że Louis ciebie udusi.
-Tak,wie,przyszedłem się porzegnać-zaśmiałam cię.
-Żegnaj-pomachałam mu-oboje zaczeliśmy się śmiać.
-Jesteś zabawna.
-Ty też i dużo jesz.Jak ty to wszystko mieścisz?
-Ni wiem sam....głodny jestem.
-Nopiero jedliśmy pianki.
-To?To było mało.
-Ognisko gaśnie.
-Podłożyć?
-Nie,zaraz idę.
-Czyli mogę zgasić?
-Tak.
-Dobra-wstał i zaczął rozpinać spodnie.
-Niall!
-Co?
-Nie tak.-zapioł je spowrotem-przydepcz.
-Mam sobie buty sfajczyć?Nie dziękuje-wrócił na miejsce.
-Co ty chciałeś zrobić?
-Sikać mi się chciało.
-Przy mnie?
-A czemu nie?
-Weź idź.
-Dobra idę podlać drzewka.
-Wracam.-wstałam i weszłam do samochodu.Wszyscy spali.Usiadłam na moim miejscu i oparłam się o szybe.
-Ała!-głos Nialla.
-Chcesz wszystkich obudzić?
-Walnąłem głową o wejście.-wszedł do środka i zamknął drzwi.Usiadł na przeciwko.
-Dobranoc-powiedział i się położył.
-Dobranoc-zasnęłam.Po kilku godzinach się obudziłam.Słyszałam sowę,nic dziwnego okno było otwarte.
-Harry-powiedziałam cicho.-to pewnie on.
Zamknęłam je.Dziwne,na miejscu Harrego znalazł się Zayn,spał na kolanach Liama.Rose oparta była o niego.Ale gdzie jest Harry?Spojrzałam na ziemie.Leżał tam na brzuchu.Rano będzie plecy mnie bolą.Dziewczyny spały normalnie,jak na początku.Wtałam,ominęłam Harrego i wyszłam na zewnątrz.Wlazłam na dach.Nie miałam żadnych trudności.

OCZAMI ROSE

Obudziłam się.Sophie nie było,a chłopacy dziwnie spali.Pewnie jst na dworzu.Otworzylam drzwi,zrobiło się zimno.Zayn bluza leżała na podłodze.Ubrałam ją i wyszłam,ale Sophie tam nie było.
Spojrzałam w górę.Zobaczyłam ją na dachu.Stanęłam na oponie.
-Sophie-zawołałam
-Rose?
-Pomóż mi wejść-wciągnęła mnie.
-Nowy styl?
-Jasne.Czemu nie śpisz?
-Nie moge.Śnił mi się Harry.
-To ciasteczko?
-Przestań.
-I co tam było?
-Nic.Siedziałam z nim w domu,nagle wszedł Niall i zaczął się z nim bić.Ni z tego ni z owego.A wy weszliście do domu i tylko patrzeliście i robiliście zakłady kto wygra,a ja tam cierpiałam.
-Cierpiałaś z powodu Harrego czy Nialla?
-Nie wiem.-przytuliłam ją.
-Zawsze ci pomoge.
Gadałyśmy chyba kilka godzin,aż tak wyszło,że zasnęłyśmy.Przykryte bluzą Zayna.
Gdy się rano obudziłam wszyscy stali i patrzeli się na nas.
-Jak wy tam się zanlazłyście?-zapytał Louis.Chyba mu już przeszło.
-Ciiiiiii-Zayn mnie zciągnął.-jakoś tak wyszło.
-Budź ją.Ruszamy w drogę.
-Która jest?
-10:30
-Spóźnimy się.
Obudziłam Sophie.Zabraliśmy swoje rzeczy.Louis zamknął samochód i ruszyliśmy.Po półgodzinnej drodze doszliśmy do jakiejś jezdni.Próbowaliśmy zatrzymać samochody,ale nic z tego.W końcu zatrzymał się jakiś facet.Samochód z przyczepką,a na niej kury,i kaczki oczywiście mnóstwo słomy.
-Dzień dobry,czy może mas pan powieść.
-Oczywiście,wsiadajta.-musieliśmy wsiąść na przyczepkę.Louis z Jasminn wsiedli do samochodu.
-Trzymać się!
-Trzymam ciebie-Harry załapał Sophie w pasie.
-Gdzie z łapami.-odezwała się
-Harry,tak na pierwsze randce.-odezwał się Zayn.Rzuciła w niego sianem.
-Kotku chroń mnie-zasłonił się mną.Ja też rzuciłam w niego.
-No ej.Foch.
-Na 5 minut-powiedziała Susan.
-Jak zawsze- dopowiedział Liam.
Po tych naszych kłótniach dotarliśmy.
-Dziękujemy bardzo.
-Polecam się na przyszłość-odjechał.
-Fajny facet.
-Powiedział,że jestem dziewczyną Louisa-powiedziała Jasminn
-Serio fajny facet-zaśmiał się Niall.
-Szybko do recepcji.-podbiegliśmy.
-Dzień doby.Mamy rezerwację.-zaczął Louis.
-Nazwisko.
-Tomlinson.
-Tak rzeczywiście jest.Ale państwo powinniście być 2 godziny temu.
-Wiem,ale zablądziliśmy.
-Co z naszym domkiem-wtrąciła się Jas.
-Państwa domek jest zajęty.
-Czemu?
-Po godzinie spóźnienia domek zostaje przekazany komuś innemu.
-To nie sprawiedliwe.
-Zapoznaliście się państwo z umową,tam wszystko jest napisane.
-Rodzice.A może jest inne wolne miejsce?
-Już sprawdzam...jest domek nr 96.
-Weźmiemy.
-Ale on jest niższej klasy.
-Poprosimy.
-Proszę kluczyk-wziął go Louis.
-Idziemy szukać.
Poszliśmy na to pole.
-Louis!-podszedł do nas Paul.-co tak późno?I gdzie jest moje auto?
-Jakby ci to powiedzieć.Niall nas prowadził źle,wylądowaliśmy w jakimś lesie i przebiły się dwie opony.
-Chcesz powiedzieć,że moje auto stoi w jakimś lesie!
-Tak.

-Louis już nie żyjesz.
-Ale to wina Niall.
-Jo moja-odezwał się jak dotąd cicho siedzący Niall
-Zraz jedziemy po niego.
-Dobra,tylko pójdziemy odstawić rzeczy.
Udaliśmy się dalej.Nasz domek był przy samym jeziorze,wyglądał ładnie.
Weszliśmy do środka.A tam dwa pokoje.
-Że co?
-Są dwa pokoje,jedna kuchnia,jakieś stoły i....
-Jedna łazienka!-krzyknęłam razem z Jasminn.
-Jest nas 9 i mamy jedną łazienkę.Ale nas załatwiłeś Niall-powiedział Louis.
-Co znowu ja?!-Niall się obużyła.
-Zamknąć się już-odezwała się Susan,on zabardzo nie lubi kłótni.
-Ktoś jedzie ze mną?-cisza-Ale chętnych.
-Ty jesteś odpowiedzialny za samochód-odpowiedział mu Niall.
-Ty się lepiej nie odzywaj.Ja idę-wyszedł
-Czyli tak w jednym pokoju jest 5 łóżek to bedzie nasz pokój,a tam gdzie są 4 łóżka to będzie pokój dziewczyn-zarządził Liam
-Spoko-rozeszłyśmy się do swoich pokojów.
-Ja zamawiam to-Sophie wybrała to pod oknem.
-Dobra,ja to,obok ciebie.
Susan wybrała naprzeciwko nas,a Jasminn obok.
-Są dwie szafy,czyli ta po lewej jest nasza,a druga wasza-powiedziała Sophie.
-Hej dziewczyny-usłyszałam Zayna,stał w drzwiach z Harrym.
-Hej.-Zayn do mnie podszedł i powiedział mi na ucho.
-Wyjdź za 5 minut za domek-pokiwałam głową.
-Pa słońca-Harry puścił nam oczko.Dokończyłam wkładanie do szafy ubrać.Szybko mi to poszło i wyszłam.Poszłam za domek,a tam Zayn...z różą.
-Hej.
-Co to za okazja?-zapytałam.
-To już nie moge dziewczynie dać róży bo to zaraz jakaś okazja?
-No nie.
-Proszę-wręczył mi ją.
-Dziękuje.
-Pójdziesz ze mną ba drugą randkę?
-Randkę?
-Na spotkanie jak chcesz.
-Wole randkę.Jasne
-Tak serio?
-Mogę się rozmyślić.
-Nie...Mogę ciebie przytulić?-zdziwiłam się,że o to zapytał.
Przytulił mnie.Poczuła takie ciepło bijce od niego,jego perfumy.Czułam się bezpiecznie.Lecz po chwili od mnie puścił.Ta chwila była cudowna.
-Do zobaczenia-poszedł,jeszcze podskoczył.Uśmiechnęłam się i wróciłam do domku.
-Było to co myśle?-dziewczyny od razu do mnie podbiegły.
-Czyli?
-Buzi buzi
-Nie.-zaczęłam się śmiać.
-Czyli tak.
-Nie.
-Buzi,buzi-kontynuowała Jasminn.
-Buzi,buzi-dodała Susan
-Odczepcie się-wyszłam i poszłam usiąść pod drzewem.Po chwili podszedł Harry.
-I co?
-Nic.
-Było buzi,buzi-zaczął się śmiać,a ja go popchnęłam.
-Ty też?
-Słyszałem wszystko.
Usłyszałam warkot silnik.Przyjechał Louis z Paulem  
...........................................
Hej miśki
Gdzie byliście na wycieczce klasowej?Ja jade we wtorek na biwak.Mam nadzieje,że będzie pogoda.Następny rozdział zaczne pisać tam.