czwartek, 27 listopada 2014

Rozdział 19

Spuściłam głowę na dół,faktycznie gdyby nie on wykrwawiłabym się.Teraz już nie wiem co mam o nim myśleć.

OCZAMI HARREGO

Nie musiała mi dziękować to ja jej rozwaliłem ten notes,moja wina.Nie chce się z nią kłócić trochę mi zależy.
Zaraz co ja gadam.Coś się dzieje ze mną nie tak.Mam jeden cel przecież to jest moje motto
Uwieść 
Zaliczyć 
Rzucić
Mam pomysł.

-Jas chodź tu-zawołałem.

-No co?
-Gdzie Sophie schowała ten notes.
-Nie wiem nie było mnie w domku.
-Osz kurde.
-A co?
-Nic-odeszłam,spojrzałem czy nikt nie patrzy  wszedłem do pokoju dziewczyn,zajrzałem w biurko nic,pod biurkiem nic,w koszu nic,
-Gdzie ona to może mieć?-zapytałem sam siebie.
-Sprawdź łóżko-Susan opierała się o drzwi.
-A ja...
-No sprawdź powinno to tam gdzieś być.
Podniosłem poduszkę też nie było,
-A pod łóżkiem?
Zajrzałem
-Jest-wyciągnąłem wszystkie kartki,serio zamazane.Podszedłem do Susan
-Dzięki-pocałowałem ją w policzek-teraz muszę to zawieść.
-Mogę jechać z tobą?
-Jasne
-Jedziemy do miasta.
-A czym?
-Załatwię coś.
-No spoko.
Wyszliśmy.Akurat Paul był na dworze.
-Stary mam sprawę.Musze jechać do miasta z tym notesem.
-I pewnie chcesz mój samochód.
-Tak,to jest ważne.
-To dla Sophie-powiedziała Susan.
-Co?Nie wierze ty coś robisz dla dziewczyny?
-Wiem wiem jak to brzmi,dasz kluczyki.
-No dobra tylko się nie rozbij.
-Dzięki
Podeszliśmy do samochodu,odpaliłem.Po kilku minutach byliśmy w mieście.
Poszedłem do kumpla który robi takie rzeczy
-Siema stary,dawno cię tu nie było.-powiedział
-Wiem,wiem,mam sprawę nie fajna sytuacja tusz się rozmazał-pokazałem ten zeszyt.
-Uuuuuu ciężka sprawa.To potrwa 2 godziny.
-No dobra.Zrób tak żeby by identyczny.
-Postaram się.Ale to będzie więcej kosztować
-Stary.
-No dobra dobra dla ciebie coś załatwię.
-Dzięks-wyszedłem ze sklepu i wpadłem na Susan
-No i jak?-zapytała.
-Da się zrobić
-Super.
-A ty co masz?
-Kwiaty,trochę jedzenia
-Mamy wszystko idziemy na lody?
-Pewnie,jak stawiasz.

OCZAMI SOPHIE



Nie mogłam uleżeć na tym łóżku więc wstałam i wyszłam na zewnątrz.A chłopacy jak chłopacy latali w okularach,to bawili się hula hop,albo ganiali się z Paulem.Zaczęłam się śmiać
Podszedł do mnie Liam
-A ty nie powinnaś leżeć w łóżku?
-Nie będę sama siedzieć,i czuje się już dobrze.

-A jak noga?
-Trochę boli.
Tak skończyła się nasza rozmowa,Louis przybiegł z pistoletem wodnym.Potem Zayn z Niallem zabrali Paulowi kapelusz i biegali z wąsami.

-Chwila kogoś brakuje.Gdzie Susan?
-Pojechała z Harrym do miasta,aaa-krzyczała i uciekała Rose
-Aha,to ja nie będę przeszkadzać-weszłam z powrotem do domu.Wzięłam gitarę i usiadłam krześle.
-I w czym ja to zapisze?-zapytałam sama siebie.
Weszłam do pokoju chłopaków i zajrzałam do biurka.Znalazłam kartki i coś jeszcze.Otwarty notes.


Co?!
Że ja?!
Tych dziewczyn jest tu pełno zapisanych,ich numery,jakieś dni,chyba chodzenia i jakiś jeden najważniejszy dzień.
Niech on sobie nie myśli,że mnie zaliczy,nie ma mowy!
Wzięłam te kartki i wyszłam,przez ten notes nie mogłam się skupić,musiałam wyjść na zewnątrz.
-Idę się przejść-powiedziałam-halo!Idę się przejść!-nikt nie zwracał nawet uwagi-Jak nie to nie-te kartki co miałam zostawiłam je w kuchni na jednej napisałam,że wychodzę.Zadzwoniłam po taksówkę.Czekałam 5 minut i już była.Wybiorę się do miasta,tylko ta moja noga,trochę boli jak chodzę.
Wsiadłam do taksówki i powiedziałam kierowcy gdzie ma mnie zawieść.Gdy dotarłam zapłaciłam i poszłam do centrum miasta.Trafiłam na lodziarnie,kupiłam sobie lody wychodząc zobaczyłam znajomy samochód.Podeszłam do niego a w środku było tak samo jak w aucie Paula.
-Harry to na pewno on-powiedziałam do siebie.
Usłyszałam,że ktoś idzie w tym kierunku,schowałam się za ścianę,faktycznie Harry i Susan.Rozmawiali o czymś ale nie słyszałam,zdziwiło mnie to,że zanim wsiedli do samochodu przytulili się.Może on też Sus ma na liście?Wsiedli i pojechali.
Wybrałam się na małe zakupy.Kupiłam dla siebie ciuchy, i dla dziewczyn,oczywiście coś do jedzenia.Gdy wracałam do domu robiło się ciemno.Gdy zajechałam do domu wszyscy czekali przed domkiem.
-Sophie-podbiegła do mnie Rose.
-Co się stało?
-Gdzie byłaś?Martwiliśmy się o ciebie wyszłaś,nawet nie powiedziałaś gdzie.
-Byliście zajęci.
-Sophie martwiłem się-powiedział Harry.
-Ty się martwisz o wszystkie.
-O co ci chodzi?
-O ciebie-poszłam w stronę domku,a on po chwili dobiegł do mnie.
-Jeśli chodzi o mnie to mam zamiar cię gdzieś zabrać.
-To fajnie tylko,że ja nigdzie nie idę.
Weszliśmy do domku.
-Gdzie byłaś?-zapytał Liam
-Co ja teraz nie mogę sobie wyjść z domku?
-No możesz,ale powiedz.
-Mówiłam,ale jak zwykle nikt nie słyszał.
Poszłam do pokoju.
-Co jej jest?-zapytał Louis.
-Ma te tak zwane trudne dni-powiedział Harry.Wróciłam się i zdzieliłam mu poduszką.
-Auć.
-Ty też zaraz będziesz mieć trudne dni.
Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku,zakupy położyłam na stole.
-Hej,co kupiłaś?-przyszła Susan.
-Sprawdź-kiwnęłam głową w stronę torebek.
-Uuuu- przyszła Jas.
-Co jest?-zapytała Rose.
Gdy jest mowa o zakupach to dziewczyny zawsze są.Za to je uwielbiam.
Obok mnie usiadła Rose.
-Ej uśmiechnij się.
-Właśnie,gdzie ta wesoła Sophie?-zapytała Jas
-Wesoła Sophie nie ma humoru.
-Zaraz my to załatwimy.-Jasminn wyciągnęłam z szuflady pióra,ubrała je,jeszcze do tego okulary i kapelusz.
-Jestem modelką.Patrz-przeszła się po pokoju tym swoim dziwnym krokiem.Zaczęłam się trochę śmiać,więc spuściłam głowę na dół,a Rose mnie szturchnęła
Od razu poprawił mi się humor.
Normalnie kocham je.

......................................................................................................
Ten ostatni fragment jest z dedykacją dla moich zwariowanych przyjaciółek.