piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 8

Tam stał....nie,to nie możliwe,nie może.Podeszłam bliżej kasy.
-Sophie to ty?
-Co ty tu robisz?
-Jestem na wakacjach.
-A tak naprawdę.
-No mówię prawdę.
-Za długo cię znam,gadaj.
-Ja przyjechałem tu dla ciebie.
-Dziękuję i zapraszam ponownie-powiedziała kobieta za kasą.Wyszłam przed sklep.
-To prawda.
-Akurat ci uwierzę.
-Kocham cię.
-Nie prawda.
-Prawda.Nie zdawałem sobie z tego sprawy.
-Nie wierzę.
-To uwierz.
-Simon nie licz na nic.Ja już cię nie kocham.
-A ja cię tak,proszę.
-To przestań.Nie chcę cię zranić.
-Sophie posłuchaj...
-Nie chcę nic słyszeć...
-Simon to ty?-przyszły dziewczyny.
-Tak,jak widać.
-Wcale się nie zmieniłaś.Jak zawsze przystojny.
-Jak ci się podoba to go bierz,niech mi da spokój.-ruszyłam w stronę kawiarni.
-Sophie zaczeka-usłyszałam głos za sobą to Rose-wróć.
-Do niego nigdy..
-Do nas.
-Dajcie mi wszyscy spokój.
Wszystkie wspomnienie te dobre i te złe związane z nim wróciły,co za los.Ja tak nie chcę.Czemu ja a nie ktoś inny.Musiał przyjechać?-miałam mętlik w głowi.Uroniłam jedną łzę,wytarłam policzek i weszłam do kawiarni.


OCZAMI ROSE

Teraz to przegięła.Co ona myśli.
-Jas co ty zrobiłaś?-przyszła wkurzona.
-Nic.
-Po co on tu przyjechał?
-Ja tu jestem.
-Zamknij się,nie mówię do ciebie.Ona go nie chce.
-Ona go kocha.
-A ich rozmowa o tym świadczy.
-Mówił,że go kocha.
-Raczej kochała,zranił ją.
-Ja wciąż tu jestem.
-Powiedziałam ci coś-byłam naprawdę wkurzona.
-Ja nie chcę tego słuchać.Narazie.Zadzwonię do ciebie-powiedział Siomon i poszedł.
-Wykurzyłaś go.
-I dobrze.
-My se tu gadamy,a Sophie cierpi-odezwała się Susan.
-Idę do niej-powiedziałam.
-Przepraszam,na prawdę nie wiedziałam.
-Nie czas na to.
-To nie na teraz-poszłyśmy do tej kawiarni,ale jej tam nie było.
-Przepraszam czy widziałeś tą dziewczynę-pokazałam zdjęcie kelnerowi.
-Tak,była tu.
-A może wiesz w którą stronę poszła?
-Gdzieś tam-pokazał ręką.
-Dzięki.-wybiegłyśmy z kawiarni.Szukałyśmy jej,ale nic z tego.
-Widzę!!-krzyknęła Susan.
Siedziała na dach u jakiegoś budynku,to spory kawałek od kawiarni.Pobiegłyśmy tam natychmiast.Znalazłyśmy jakieś wejście.
-Sophie!!-odwróciła się.
-Co wy tu robicie?
-A co ty tu robisz?
-Siedzę i myślę.
-Tak się bałam-przytuliłam ją.
-Chodź z nami.
-Taka ładna dziewczyna nie może się smucić-uśmiechnęła się,podziałało.
-Zabieramy cię na lody.
-No dobra.-Zeszłyśmy z tego dachu.


OCZAMI SOPHIE

Dziewczyny zaprowadziły mnie do jakiejś lodziarni i kupiły mi największe lody.Co ja bym bez nich zrobiła.Kocham je.
-Dziewczyny,dzięki.
-Nie ma za co.
-Uwielbiam was.
-My ciebie też.-przytuliłyśmy się.
-Wracamy do domu?
-Na dzisiaj starczy.Ruszyłyśmy w stronę domu.Chłopacy siedzieli w ogrodzie.
-No nareszcie wróciłyście-powiedział Liam.
-A co stęskniliście się?
-Bardzo-odpowiedział Harry.
-A my nie-powiedziałam,a dziewczyny się zaśmiały.
-Pokazujcie-powiedział Harry
-A co cie to interesuje?
-Che się dowiedzieć
.
-To się nie dowiesz-powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.Wypakowałam zakupy,schowałam do szafy.Usiadłam na łóżko i włączyłam laptop.Do pokoju weszła Rose.
-Cześć-powiedziała.
-Hej.-usiadła obok mnie.
-Co patrzysz?
-Nic.-odchyliła laptop.
-O nie!Simon.Zapomnij o nim!
-Ja nigdy tego nie zapomnę.
-On nie powinien dla ciebie istnieć.

-Wiem o tym.
-Zamknij ten laptop.Idziemy do salonu.-zamknęłam laptop.Miałyśmy iść do salonu,ale poszłyśmy do pokoju Jas.
-To co?Zaczynamy?
-Co?-nie wiedziałam co one wymyśliły.
-Idź po Susan.
-Dobra-powiedziała Jasminne i wyszła.
-Powiesz mi o co chodzi?
-Zobaczysz.-zeszłyśmy do salonu a tam.



-Czy to o czym ja myśle?
-Tak.
-No kiedy ten pokaz się zacznie?-chłopacy siedzieli na widowni,a raczej na kanapie.
-Zaraz.O jesteś-po schodach zeszła Susan.
-Chodźcie.-weszłyśmy za zasłonę i przeprałyśmy się.Pierwsza wyszła Susan w tym.









Jas:

Chłopacy bili brawo i gwizdali.Wyszła Rose:

A ja na końcu.Dostałam najwięcej braw.Harry najgłośniej gwizdał.

Przymierzałyśmy pełno strojów.Nawet namówiliśmy chłopaków.Zayn poszedł pierwszy:


Louis pokazał nawet układ taneczny.


Jak wyszedł Harry to dziewczyny zaczęły gwizdać.




3 komentarze: