poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 7

Do domu dotarliśmy wieczorem.Byłam trochę zmęczona,ale warto było.
-Ej może zrobimy seans filmowy-zaproponował Liam.
-Znowu?
-Ale to ni będzie zwyczajny seans.
-A niby jaki?
-Będziemy go oglądać w ogrodzie za domem.
-Ja odpadam-powiedziałam.
-Czemu?Bez ciebie to nie ma sensu.-prosiły dziewczyny.
-No dobra,ale jak zasnę to będziecie musieli mnie zanieść.
-Zgoda-zaprowadzili nas do tylnego wejścia,tam było wszystko 

przyszykowane.





-Kiedy ty to..?
-Mam swoje sposoby.
-Dobra nie ważne.Siadamy.-chłopacy pościli jakiś film,nawet był fajny,ale w połowie usnęłam.Nie wiem co działo się dalej.
Obudziłam się w jakimś innym pokoju.Podniosłam się i zobaczyłam na ziemi Harrego.Że co??
-Co ja tu robię?-zadałam sobie pytanie.
-Śpisz-usłyszałam jakiś głos.Harry podniósł się z ziemi.
-Chyba wiem,że spałam,ale jak się tu znalazłam.
-Twoje łóżko było zajęte przez Rose,więc zaniosłem cię do mojego pokoju.
-A sam położyłeś się na podłodze?
-Tak.
-Dzięki,ale nie musiałeś.
-Każdy by na moim miejscu tak postąpił.
-Nie każdy.Ludzie są samolubni.
-Ja taki nie jestem.
-Idę do swojego pokoju.
-Zostań,obudzisz Rose.
-Może nie śpi,jeszcze raz dzięki-wyszłam,skierowałam się do moje pokoju.Rose smacznie spała.Wyjęłam z szafy pierwszy lepszy zestaw i weszłam do łazienki.Rose tak mocno spała,nawet nie słyszała wody,nagle usłyszałam mój telefon.To była mama,nie chciałam odbierać,ale jakoś odruchowo nacisnęłam zieloną słuchawkę-Oszalałaś.Dzwonić o tak wczesnej porze.
-Przepraszam.Te zmiany godzin,nie mogę się połapać.
-Dobra,dobra.Co chcesz?
-Chcę cię przeprosić za moje zachowanie.
-Nie musisz przepraszać.Ja wszystko rozumiem.Moly jest ważniejsza.
-To nie prawda.Obie jesteście ważne.
-A Matthew?
-On też.
-A wogule kontaktujesz się z nim?
-Nie.
-No właśnie.
-To on nie chce się kontaktować.
-Po to wyjechał.
-Straciłam go.Nie chcę jeszcze ciebie stracić.
-Ale ty mnie nie stracisz.Po prostu nie będziesz mnie widzieć,ani słyszeć.
-Ja tak nie chcę.
-To czemu traktowałaś mnie jak powietrze?
-Chcieliśmy z tatą byś się usamodzielniła.
-Nie wiedziałam.
-Tak ustaliliśmy.
-To trzeba było mi to powiedzieć.
-Wiem.To był błąd.Wybaczysz mi?
-Nie wiem.To jest dla mnie za dużo.Zadzwonię do ciebie.Pa.
-Poczekaj.
-Co jeszcze.
-Miłego pobytu.-
.rozłączyłam się.
-Sophie?-odwróciłam się.
-Niall,słyszałeś wszystko?
-Tak.Masz rozmowy ustawione na maxa.Czemu mi nie powiedziałaś,że się pokłóciłaś z mamą.
-Nie pytałeś.
-Jak masz jakiś problem to możesz do mnie przyjść.
-Wiem-przytulia się do niego.
-Chodź,porozmawiamy.-weszłam z nim do pokoju.
-Usiądź.-zrobiłam co powiedział-mów.
-Moi rodzice gdy miałam 16 lat traktowali mnie obojętnie.Tata wyjeżdżał w delegację,Matt wyjechał,a mama zajmowała się Moly.To wtedy nie odzywałam się do niej.A jeszcze ta akcja z Mickiem.
-Kto to?
-To mój kuzyn był u mnie przez całe wakacje,ale mama go wygoniła.
-Czemu?
-Bo niby miał na mnie zły wpływ.Wtedy to nawet nie przychodziłam na rodzinne obiady,bo albo byłam zamknięta w pokoju,albo siedziałam u przyjaciółek.
-Tak,ale czemu z nią nie porozmawiałaś?
-Nie dało się.Ciągle była zjęta.To Moly do szkoły,to do pracy.Przez to ledwo zdałam.
-Szkoda,że się wcześniej nie poznaliśmy,bym ci pomógł.Byłem całkiem nie zły.
-To świetnie.Wiesz szkoda mi przerywać tą rozmowę,ale muszę iść.
-Nie zatrzymuje cię.
-Jeszcze kiedyś tak porozmawiamy-wyszłam zza drzwi.
-Kiedyś-usłyszałam załamany głos Nialla.Weszłam do swojego pokoju.
-Cześć Rose,jak się spało samej?
-Pusto bez ciebie.
-Mi też.
-A gdzie ty spałaś?
-Nie uwierzysz,ale u Harrego.
-Z nim?
-No co ty,nigdy!On spał na ziemi.
-Na pewno chciał spać z tobą.
-Haha-walnęłam ją poduszką.
-Ja tylko głośno myślę.
-To nie myśl,tylko się ubieraj.
-No dobra-zwlekła się z łóżka.Wyjęła coś z szafy i poszła do łazienki.
-Idę robić śniadanie!.
-OK!-wyszłam z pokoju.
-Cześć Sophie.
-Cześć Zayn.
-Wiesz mam do ciebie sprawę.
-To super,ale ,może po śniadaniu.Jestem głodna.
-No dobra-zeszliśmy do kuchni.
-No chodźcie,śniadanie gotowe-powiedział Liam.
-Mmmmm-powiedziałam i usiadłam do stołu koło Zayna i Jas.
-A Rose,gdzie?
-Ubiera się-nałożyłam sobie na talerz.Usłyszałam schodzenie ze schodów,obróciłam się a tam Rose w szlafroku.Chłopacy zaczęli gwizdać.
-Sophie,chodź na chwilę.
-Jasne-podeszłam do niej.
-Pomóż mi-poszłyśmy do pokoju.
-Co się stało?
-Szafa nie chce się otworzyć.
-Jak to?
-No nie chce-podeszłam do szafy i złapałam z drzwiczki.
-No faktycznie.Ubierz moje rzeczy.
-Na pewno?
-Tak.
-To super,to daj mi coś.-wyjęłam jakąś koszulkę i krótkie spodenki.
-Jest super,a teraz chodź na śniadanie,bo nam Niall wszystko zje.-ona zaczęła się śmiać.Zeszłyśmy na dół,dokończyłam śniadanie.
-Sophie,mogę z tobą porozmawiać?-zapytał Zayn.
-Jasne.
-To może wejdziemy do pokoju?

-No dobra-poszłam z nim do jego pokoju.
-Słucham.
-Chodzi o Rose.
-Już chyba się domyślam o co chodzi.
-Tak?
-Podoba ci się.
-Tak.
-To zaproś ją na randkę.
-Próbowałem,ale przy niej czuje się tak niezręcznie.
-Mam genialny pomysł.
-Jaki?
-Pojdziemy na spacer,ty zwolnisz tempo i poczekasz na nią.Wtedy jej to powiesz.
-Jesteś pewna?
-Każda dziewczyna by tak chciała.
-To wiem co powiedzieć Harremu.
-Zamknij się-szturchnęłam go.
-No co?Przecież on to by chciał wiedzieć.
-Mam go gdzieś.Coś jeszcze?
-Gzie mam ją zabrać?
-Nie wiem,do jakiejś restauracji,Wymyślisz coś.
-Ja znam się na żartach,a nie ma miłości.
-Coś napewno wymyślisz-wyszłam zza drzwi.-Ohhh-westchnęłam.Usłyszałam znowu mój telefon.Pobiegłam do pokoju.Nie wierze to Matty.
-Hallo.
-Czyżby to moją ukochana siostrzyczka.
-Matty,to naprawdę ty?
-Ja,a kto inny.
-Tak się cieszę.
-Ja też,tak dawno cię nie widziałem,tęsknię.
-Ja też.
-Dzwonię,żeby ci powiedzieć,że przyjeżdżam do Londynu z kolegami na wakacje.
-Aaaaaaa!!!
-Widzę,że się cieszysz.
-Tak i to bardzo.Kiedy przyjeżdżasz?
-Za kilka dni.
-Już się nie mogę doczekać.
-Pa.
-Na razie
-rozłączyłam się.Ale super,mój brat przyjeżdża.Tak długo nie wiedziałam.
-Z czego się tak cieszysz?-zapytała Rose.
-Matty przyjeżdża.
-To super.
-No wiem.
-A kiedy to będzie?
-Powiedział za kilka dni.
-Dobra,to może teraz wybierzemy się na zakupy.
-Świetny pomysł.A dziewczyny z nami idą?
-Mogą,ale trzeba się zapytać.
-Ja to zrobię-weszłam do pokoju Susan.Od razu się zgodziła.Jas też.Wróciłam do pokoju i przebrałam się.









Wzięła telefon,wsadziłam w kieszeń i poszłam do dziewczyn.
-Gotowe?
-Tak.
-To idziemy-zeszłyśmy wszystkie na dól.Chłopacy jak zwykle siedzieli przed telewizorem.
-A gdzie wy się wybieracie?-zapytał Harry.
-Na zakupy.
-Pójdę z wami-powiedział Harry i już miał wstawać.
-To są babskie zakupy.
-To nie,dzięki już raz na takich byłem.
-No to dobra,idziemy-wyszłyśmy.
-To gzie najpierw idziemy?-Susan już nie mogła się doczekać.

-My znamy takie fajne miejsce-powiedziałam równo z Rose.
-No Ok-dziewczyny się zgodziły.Zaprowadziłyśmy je do tego sklepu,od razu rozeszłyśmy się,ale nie trwało to długo.Dziewczyny przyszły z mnóstwem rzeczy.
Weszłyśmy do przymierzalni.Znalazłam super sukienkę dla Rose,była w jej rozmiarze.
-Rose.
-Tak?
-Mam dla ciebie super kieckę dla ciebie,przymierz.
-Dobra-weszła do przymierzalni.
-Czemu jej dla siebie nie wzięłaś?
-Nie lubię sukienek,a poza tym jest ważna okazja.
-Jaka?
-Poczekajcie.Rose już?
-Tak.I jak?
-Ślicznie.
-Pięknie.Bierz ją.
-No dobra.
-Mów co to za okazja.
-Czekaj.
-Ile?
-Jeszcze chwilę.-poszłam do przymierzalni Rose.
-Byś mi przyniosła czarną bluzkę,która wisi obok tych sukienek?
-Jane,i tak idę w tamtą stronę.
-Dzięki.
-Dobra już mogę mówić.Zayn chce zaprosić Rose na randkę.
-Ale super!
-Ciszej,ona nie może się tego dowiedzieć.
-Będziemy cicho.
-To dobrze.
-Sophie ta?
-Tak,dzięki-weszłam spowrotem do przymierzalni.
-Idę czegoś jeszcze poszukać-powiedziała Susan.
-Idę z nią.
-Dobra-po przymierzeniu ubrań  wyszłam i poszłam w stronę dziewczyn.Wybierały jakieś rzeczy.Dołączyłam do nich.Wybrałam kilka rzeczy i poszłam do kasy.Nie wieżę,on tam stał.

..........................................................................
Hej miśki

Jak wam się podoba nowy roździał,mam nadzieję,że tam :D
Jak chcecie dowiedzieć się czegoś o nowym rozdziale mlożecie pytać się mnie albo bohaterów w zakładce``kontakt z bohaterami``




5 komentarzy: