środa, 27 listopada 2013

Rozdział 6

                 

-Ale wygodnie.
-Ahhh-westchnął Harry,usiadł obok mnie i obioł mnie ręką.
-Spaaaaadaj-odrzuciłam jego rękę.
-No ej.
-Nie ma żadnego ej,zapominasz się.
-Oj tam.-stałam z kanapy i poszłam do swojego pokoju,wzięłam ten zestaw



 
i poszłam do łazienki.
Po umyciu się rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone.Wyszłam z łazienki.Na łóżku siedziała Rose z laptopem.
-Co patrzysz?-podeszłam do niej
-A nic,tak tylko weszłam.
-To co robimy?
-Nie wiem-zamknęła laptop.-a co chcesz?
-Idę do Susan,jeszcze nie widziałam jej pokoju.-wyszłam i skierowałam się piętro niżej.


-Cześć co porabiasz?
-Nic,a co?
-A tak przyszłam zobaczyć co robisz,bo mi się nudzi.
-Ni mi też.Może pójdziemy do chłopaków.
-Tak,oni na pewno coś wymyślą.
Zeszłyśmy na parter.
-Dziewczyny co będziecie robić?-zapytał Louis.
-Nic.
-To może pójdziecie z nami do wesołego miasteczka?-popatrzałam na Sus,a ona na mnie.
-Jasne-odpowiedziałyśmy razem.
-Ja idę po Jas.
-To ja idę do Rose-powiedziałam i pobiegłam po schodach.
Wpadłam do pokoju.
-Co się stało,bo wyglądasz jak by się paliło.
-Jedziesz z nami do wesołego miasteczka?
-Jasne,czemu nie.
-To świetnie-przytuliłam  ją

-Przebierasz się?
-Nie,tylko uczeszę włosy.
-Dobra,to ja idę.
-Poczekaj,ja tak raz,dwa.
-Dobra.
Weszłam do łazienki rozczesałam włosy i upięłam je w koka.
-Już.
-Ślicznie wyglądasz-powiedziała Rose.
-Dziękuję-uśmiechnęłam się i ukłoniłam.
-No dobra a teraz idziemy-Rose złapała mnie za rękę.Zeszłyśmy do salonu.
-No to idziemy-powiedział Louis i otworzył nam drzwi.
-Dziękuję-powiedziałam i wyszłam.
-Idziemy pieszo?-zapytała Jas.
-Tak,przewietrzymy się i rozruszamy-powiedział Liam.
-Ja nie mam nic przeciwko-oznajmiłam.
-Ja też-powtórzył Harry.
-To świetnie-powiedział Louis i ruszył przed siebie.Poszłam za nim.
Po 20 minutach drogi dotarliśmy do parku,po drodze chłopacy zapewnili nam lody i gofry.
-Łał,ile tu atrakcji.
-No,to na co najpierw idziemy?
-Może na kolejkę górską-zaproponował Harry.
-Jasne-odpowiedziałam,i poszliśmy pod kolejkę.
-No wsiadajcie-powiedział chłopak przy kolejce i otworzył nam drzwiczki.
Przejażdżka była super,siedziałam z Rose,za nami siedział zły Harry,ponieważ nie chciałam z nim usiąść.
-Ale jazda-powiedziałam wysiadając.
-No super-potwierdziła Jas.
-A wam jak się podobało?
-Super!!-krzyczał Louis.
-To co teraz?
-Yyyyyyyy,nie wiem,ale ja chcę tego misia.-powiedziałam i podeszłam do stoiska.
-Ja go dla ciebie zdobędę-powiedział Harry i kupił piłki.Rzucił raz nie trafił,drugi raz też i trzeci też.
-To może ja spróbuje-Niall kupił piłeczki.Rzucił raz ,nie trafił,za drugim razem trafił i zbił wszystkie puszki.
-Jej.
-Proszę-podał mi tego misia.


















-Dziękuję-przytuliłam go i lekko pocałowałam,specjalnie.Harry był cały czerwony.
-Harry coś ci jej,przecież nic się nie stało,że nie trafiłeś-powiedziałam robiąc smutną minę.
-Wygram ci coś innego,zobaczysz-powiedział.
-Dobra,dobra.Teraz może pójdziemy do domu strachu.
-Super pomysł.
Chłopacy zapłacili za siebie i za nas.Weszliśmy.
Było super.Później poszliśmy do domu śmiechu.Uśmiałam się jak nigdy.
-Ale to było zabawne-powiedział Niall.
-Tak-przyznałam mu.
-Teraz wygram ci jakiegoś misia-powiedział Harry i podszedł do stoiska.Miał ustrzelić wszystkie kaczki.Nie udał mu się.Za to Zaynowi tak.Wygrał duże misia.




-Proszę-wręczył Rose.
-Dziękuję,to jest takie słodkie-pocałowała go w policzek.
-Harry znowu ci się nie udało-powiedział Louis.
-Zamknij się,przecież wiem.
-Jestem głodna-powiedziałam łapiąc się z brzuch.
-Ja też-zrobił to samo Niall.
-To idziemy do baru.
Podążyłam za Louisem.Weszliśmy do jakiegoś baru z jedzeniem.


OCZAMI HARREGO

Usiedliśmy wszyscy wszyscy przy stoliku.Zayn poprosił kelnera.
-Słucham.
-Chcielibyśmy zmówić coś dojedzienia.
-Ja poproszę ten zestaw co zawsze-powiedział Niall-A ty co chcesz?-zwrócił się do Sophie.
-Ja może wezmę zapiekankę i sok do picia.
-A jaki panienka sobie rzyczy?-ten koleś zaczął mnie denerwować.Ciągle patrzył się na Soph.
-Jabłokowy.
-Świetny wybór-uśmiechnął się do niej.
-Ja nic nie chcę.Może wezmę tylko deser mleczny-powiedziałam i spojrzałem się na tego kelnera,ciągle się na nią patrzył.
-Czy coś jeszcze?
Jas zamówiła to samo co ja,Susan sheik,Rose zapiekankę.Zayn z Liamem postawili sobie drinki.Oczywiście te ich ulubione.
Kelner sobie poszedł,no nareszcie-powiedziałem w myślach.Ale po chwili przyszedł z naszymi zamówieniami.Oczywiście popisywał się przed moją to znaczy przed Sophie.Tylko zamówienie Nialla nie przyszło,musiał czekać dłużej.
-Smacznego życzę-powiedział ten kelner uśmiechając się.
-Napewno będzie-powiedziała Sophie i też się uśmicgnęła.
-Tak,tak-powiedziałem ironicznie.
-Harry coś nie tak?
-Wszystko w porządku-powiedziałem i spojrzałem na kelnera,chyba wiedział,że o niego chodzi.
-Przepraszam na chwilę-poszedł sobie,mam nadzieję,że nie wróci.Zaczęłem jeść mój deser.Moja radość nie trwała długo.
-Drinki dla ślicznych panienek na koszt firmy.
-Dziękujemy-powiedziały.
Zjadłem szybko do końca mój deser.
-Ja idę się przewietrzyć-powiedziałem i natychmiast wyszłem,bo nie mogłem patrzeć na tego kelnera.
-Harry,co jest?-zapytał Zayn.
-Nic,a co ma być.
-Przecierz widzę.Mów.
-No bo ten telner mnie tak wkurza,że mam zamiar mu no wiesz.
-Tak.Ale Sophie nie zwraca na niego uwagi.
-Jak to nie,uśmiecha się.
-Oooo,ktoś tu jest zazdrosny.
-Wcale nie.
-Ja wiem swoje.Nie martw się za chwilę wychodzimy.
-Wiem,a by najmniej mam taką nadzieję.-wruciłem z Zaynem do restałracji.
-Idziemy?-zapytałem.
-Jasne.
-No to w drogę.
Gdy wszyscy wyszli na zewnątrz zobaczyłem ,że nie ma Sophie.Weszłem z powrotem.Zobaczyłem ją z tym kelnerem,teraz to się wściekłem.Usłyszałem jak on pyta się o numer.
-Sophie,wszyscy już czekają-podeszłem do nich.
-Tak już idę.Poczekaj na mnie.-coś tam do niego powiedziała,podeszła do mnie.Dziwne złapała mnie za rękę,to wspaniałe uczucie.Ścisnąłem dłoń.
-Nie rozpędzaj się-powiedziała szeptem i przytuliła się do mnie.-Obejmij mnie.
-Sopko-położyłem rękę na jej ramieniu.Wyszliśmy do wszystkich.Obejżała się do tył i zrzuciłam moją rękę.
-Ej co jest.
-Nie przystawiaj się.
-Ale to ty ...no.
-Chodż tu-podeszłem-Ten telner chciał się ze mną umówić i dobrze,że wtedy przyszłeś ty.
-No.
-Powiedziałam mu że mam chłopaka i wypadło na ciebie bo byłeś w pobliżu.
-Super.
-Teraz się nie liczy.Zapomnij o tym.
-Ale ty sprytna.
-Wiem,wiem-uśmiechnęła się,wyglądała tak słodko.

OCZAMI SOPHIE
On gapił się jakby zobaczył nie wiadomo co.
-Halo,tu ziemia-pomachałam ręką.
-Co,co?
-Śpisz?
-Nie.
-Przestań się tak patrzeć.
-Czyli jak?
-Tak jak przed chwilą.
-Ej,gołąbki chodźcie-wołał Zayn.
-Zayn.
-Tak.
-Zamknij się-szturchnęłam go.
-No co?
-Jajco.
-To idziemy czy nie?
-No jasne a czemu by nie.
Wróciliśmy z powrotem do wesołego miasteczka.
-Ooooooo,chodźcie na kule wodne!-krzyknął Louis i pobiegł.
-No dobra-poszliśmy za nim.
Chłopacy zapłacili i weszli do tych kul,Jas też poszła i Sus,ja i Rose nie chciałyśmy.Miałyśmy taki ubaw jak się przewracali.






 





 -Ale było ekstra-powiedziała zadowolona Susan.
-Do było odjazdowo-przyznał Liam.
-To świetnie,że się cieszycie ale teraz ja wybieram.Idziemy na samochodziki.
-Harry,serio?.
-Tak-nie mieliśmy wyjścia.Tym razem namówili mnie i wsiadłam z Rose.Wyjeżdżaliśmy w siebie nawzajem.Ale było 

 śmiesznie.Dziwiło mnie to jak Harry się tam zmieścił. To była świetna zabawa.Z nimi czułam się tak jakoś inaczej.
-Tak,tak było super,teraz ja wybieram.Ja chcę iść na to.





-Mi tam pasuje,będzie super-powiedział Zayn.Wszyscy razem wybraliśmy się w tamtą stronę.


środa, 13 listopada 2013

Rozdział 5

             

-Nigdzie nie jedziemy.
-No brawo jeszcze tego brakowało,idę powiedzieć reszcie-zajrzałam do samochodu-nie jedziemy,nie ma paliwa.
-Co?-dziewczyny były zdziwione.
-Co my zrobimy?-wysiedli wszyscy.
-Niedaleko jest jezioro,pójdziemy tam-powiedział Louis.
-A auto?
-Popchamy je w tą drużkę-pokazał ręką-jutro coś wymyślimy.
-To mamy spać w lesie-byłam zdziwiona
-Tak,w bagażniku są śpiwory,ale jest ich tylko pięć-oznajmił Zayn.
-Czyli my mamy spać z wami.
-No tak,innego wyjścia nie ma.
-Dobra koniec pogawędek,pchamy auto-powiedział Liam.chłopacy zaczęli pchać,dołączyły do nich dziewczyny.
-Sophie pomóż-powiedział Harry.
-No dobra.
Razem jakoś daliśmy radę.
-No dobra gdzie idziemy?
-Za mną-powiedział Louis.
-Macie torby-podawał nam po kolei Liam.
-Moje jedzeni-płakał Niall.
-Nie weźmiemy wszystkiego-nadal mówił Liam.
-Ale chociaż połowę.
-No dobra-ruszyliśmy za Louisem.

****
-Daleko jeszcze,nogi mnie bolą-skarżyłam się.
-Mogę cię ponieść-odezwał się Harry.
-Ja tak to wolę cierpieć.
-Już dochodzimy-po chwili moim oczom ukazało się jezioro.
-Ale tu pięknie-rzuciłam torbę na ziemię i usiadłam.
-Tak-odezwałam się Sus.
-Rozkładajcie namioty-powiedział Zayn..
-Musimy ustalić kto z kim śpi.
-Ja z Rose-powiedział Zayn.
-Ja śpię z Niallem-powiedziała Jas.
-Ja mogę z Liamem-Sus.
-Ja śpię sam-powiedział Louis.
-No ej-znowu on.
-No to jest ustalone-powiedział Zayn.
-No dobra.
Chłopacy wrócili do rozkładania namiotów.
-Idę po gałęzie-powiedziałam,ale nikt mnie nie usłyszał.Ruszyłam,po drodze znalazłam jakieś patyki,nagle usłyszałam jakieś kroki.
-Kto tu jest?-zza krzaków wyszedł Niall
-To tylko ja-powiedział.
-Wystraszyłeś mnie.
-Przepraszam.
-Skąd wiedziałeś że tu jestem.
-Widziałem jak odchodzisz,więc poszedłem za tobą.Daj pomogę ci-wziął od mnie gałęzie.
-Dziękuję.
-Chodź wracamy.
-Ale ja nie chce wracać.
-Wiem,Harry.
-Tak,jak on mnie wkurza-dziwne Niall mnie przytulił,czułam się tak ja przytulał mnie kiedyś Simon,bezpiecznie.
-Chodź-złapał mnie za rękę.Wróciliśmy do naszego miejsca.
-Sophie gdzie ty byłaś,martwiłam się-przybiegła do mnie Rose i przytuliła.
-Poszłam po gałęzie na ognisko,ale nic mi się nie stało,ale poza tym była z Niallem.
-A co wy tam robiliście?-powiedział Louis dziwnie się uśmiechając.
-Louis ty tylko o jednym-powiedział Harry.
-A ty może nie.
-Chłopaki,rozłożyliście te namioty-chciałam zmienić temat.
-Tak-powiedzieli.
-Może zrobimy ognisko?-zaproponował Liam.
-Tak,to świetny pomysł,ja pójdę do bagażnika po jedzenie-pobiegł Niall.
-Ja ma zapalniczkę-powiedział Zayn.
-Ja porozkładam gałęzie-powiedział Louis i zabrał się za to.

OCZAMI NIALLA

Dobiegłszy do samochodu,wyciągnąłem wszystko z bagażnika wpakowałem do torby.Dobrze,że znałem ten las,bo bym zabłądził.Wracając zerwałem trochę kwiatów.
Jak dotarłem ognisko się paliło,siedzieli tak wszyscy,nawet Sophie.W blasku ognia wyglądała ślicznie.
-Jestem-powiedziałem.
-No nareszcie,umieram z głodu-powiedziała Sophie.
-Ja też umieram z głodu-powiedziałem.
-A kiedy ty nie umierasz z głodu-powiedział Louis,a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Hahaha,bardzo śmieszne-widziałem pierwszy raz jak Sophie się tam mocno śmieje.
-No chyba się nie obraziłeś-powiedziała.
-Na ciebie nie.

OCZAMI SOPHIE

-To świetnie-powiedziałam.
-Bierzcie te zapiekanki-powiedział Liam.
-Już,już-odpowiedzieliśmy.Podeszłam do niego,wzięłam kij i nabiłam zapiekankę.Dziwny sposób,ale cóż nic nie zrobię.Podeszłam do ogniska.
-Daj pomogę ci-zaproponował Harry.
-Nie,poradzę sobie-odparłam.
Po kilku minutach wszyscy jedli.Oczywiście Niall zjadł pierwszy.
-No to może coś zagramy-powiedział i poszedł po gitarę.
Niall grał i śpiewał z resztą.Podczas występu blondyn patrzył na mnie jak w obrazek.
-Brawo-zaczęłam klaskać.
-To teraz może wy coś zaśpiewacie.
-Ok-powiedziałam.
-Zaczęłyśmy z dziewczynami śpiewać jakąś piosenkę,nawet dobrze nam wyszło.
-Super-chłopacy zaczęli bić brawo i gwizdać.
-Może porobimy sobie zdjęcia?
-To świetny pomysł,będziemy mieli pamiątki tego wieczoru.
-Idę po aparat-powiedziała Rose,po chwili przyszła.
-Ustawić się-zaczęła pstrykać zdjęcia.
 

-Ja idę spać-powiedziała Jas.
-No my też-powiedzieli chłopacy.
Zostałam sama z Harrym.
-Nie lubisz mnie co?
-No szybko to odkryłeś-zrobił smutną minę.
-Nie o to chodzi,po prostu nie szukam chłopaka.
-Wiem o ty,powiesz mi co się stało że nikomu nie ufasz.
-To nie ta pora.
-Jak będziesz chciała to mi powiesz.
-Jasne,zapamiętam.
-Idziesz do namiotu?
-Za chwilę.
-Ok-poszedł,a ja weszłam na drzewo i zaczęłam się wpatrywać w gwiazdy.

Znudziło mi się tam siedzenie więc zeszłam z drzewa.Weszłam do namiotu.Harry spał,a raczej udawał że śpi myślał że nie zauważę.Leżał na samym środku namiotu.
-Ej posuń się nie jesteś sam-szturchnęłam go.
-Co ty chcesz?-odezwał się.
-Posuń się.
-To po to mnie budzisz?
-Ty nie spałeś.
-Właśnie tak.
-Posuń się-popchnęłam go tak aż się przewrócił.-No nareszcie-położyłam się.
-Trzeba było poprosić.
-Daj koc.
-Nie.
-Nie,to nie-obróciłam się do niego plecami.Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Poczułam jak ktoś mnie dotyka i nagle zrobiło się ciepło.To był Harry okrył mnie kocem.
Rano obudziły mnie piski dziewcząt.Otworzyłam oczy i zobaczyłam że Harry ma mnie objętą.Od razu go odepchnęłam,to sprawiło że się obudził.
-Dzień dobry-powiedział zaspanym głosem.
-Cześć,dzięki za koc.
-Cała się trzęsłaś-wyszłam z namiotu a on za mną.
-Oooo,widzę,że się pozabijaliście-powiedział Louis.
-Sama w to nie wierzę.
-Sophie uciekaj!!-przybiegła do mnie Rose.
-Czemu jesteś mokra?
-No a jak myślisz
-Chłopacy co?
-Dokładnie-nagle podbiegli do mnie chłopacy z wiadrami.
-Nieeee!!!-nawet nie zdążyłam uciec a już byłam mokra.
-Dziękuję.
-Proszę-powiedział Zayn,wszyscy się śmiali.
-Ja idę się wykąpać-powiedziałam i poszłam w stronę jeziora.
-Idziemy z tobą-krzyknęły dziewczyny.
Podeszłyśmy do jeziora i zaczęłyśmy się rozbierać.Chłopacy ciągle się na nas patrzyli dopóki nie weszłyśmy do wody.Bawłyśmy się świetnie.
-Idziemy do was-krzyknął Zayn.
-Na bombę-wrzeszczał Louis  i wskoczył do wody,wszystko poleciało na nas,później każdy po kolei tak zrobił.Zaczęli na nas chlapać.
-Przestańcie!!-krzyczałam,ale mnie nie słuchali.
-Chyba pora wracać-powiedziała Susan.
-No.
-Ale ja nie chcę wracać,tu jest pięknie-powiedziałam i zrobiłam smutną minę.
-Nie smuć się,wrócimy jeszcze tutaj-powiedział Niall.
Wyszłyśmy z wody i już miałyśmy iść do namiotu gdy nagle podbiegli do nas chłopacy wzięli nas na ręce i wnieśli do 

wody.Zgadnijcie kto mnie podniósł ..tak 
Harry.
-Puść mnie!!!-zaczęłam krzyczeć.
-Nie wyrywaj się nie ci nie zrobię.
-No ja nie wiem.
Znudziło mi się wyrywanie więc przestałam i tak nie miałam szans bo był za silny.
-Nasza ostatnia chwila tutaj-powiedział Harry i przycisnął mnie do siebie,ja tylko przewróciłam oczami.
-Harry...ja się duszę.
-Przepraszam-postawił mnie.
-No nareszcie.
-Co?Chcesz jeszcze?Dobra.
-Nieeeeeee!!!!-odsunęłam się od niego i podeszłam do Nialla,przytulił mnie.Harry miał złą minę.
-To co?Jedziemy?-zapytała Rose.
-Tak.
-A co z samochodem?
-Samochód tu zostanie,my później po niego przyjedziemy.
-To jak wrócimy.
-Przyjedzie po nas mój kolega Thom-tłumaczył Louis
-Ok,a kiedy on przyjedzie?
-Za kilka minut,więc musimy się zbierać.
-Dobra,wszyscy słyszeli idziemy do drogi-powiedziałam i ruszyliśmy.


Po kilku minutach doszliśmy na miejsce,jakiś samochód czekał,wysiadł z niego wysoki chłopak.
-Cześć Thom-przywitał się Louis.
-Siema.
-Cześć Jas.
-Hej,hej.
-No no Louis jakie ty tu laski masz.
-Nie podlizuj się-powiedziała Jas i przewróciła oczami.
-Wsiadajcie-zrobiłam to co powiedział.Dobrze,że miał duży samochód,zmieściliśmy się.
Po długim czasie dojechaliśmy do domu.
-O,nareszcie-powiedziałam wychodząc z samochodu.Louis pożegnał się z Thomem.
-To do zobaczenia Jas-powiedział Thom i odjechał.Weszłyśmy do domu.Rzuciłam wszystko i położyłam się na kanapie.

.......................................................................
WITAM WAS

Cieszę się,że czytacie tego bloga  : D i sory za błędy

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 4

                       

Dziewczyny jeszcze spały.
Wstałam,poszłam do łazienki i ubrałam to



Poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie zobaczyłam tam Zayna.
-Siema-powiedziałam.
-Hej-powiedział zaspanym głosem.
-Nie wyspałeś się co?
-Dzięki wam nie.
-Nie gadałyśmy długo.
-Tak,przez jakieś 4 godziny.
-Mówiłam to nie długo.
-Co!?-jego mina była bezcenna.
-Żartuję-zaczęłam się śmiać.
-Kto się tak pięknie śmieje-powiedział schodzący Harry,westchnęłam.
-Co nie wyspałaś się?
-A żebyś wiedział wyspałam się i to dobrze.
-Ooo,no bo tyle gadałyście,że...
-Że co?
-Nie ważne.
Podeszłam do lodówki i wyjęłam wszystko co było mi potrzebne.Nagle poczułam czyjeś
ręce na mojej tali,odwróciłam głowę.
-Nie dotykaj mnie,zboczeńcu.
-Wczoraj jakoś mogłem,leżałaś na mnie.
-To był wypadek.
-Ale mimo wszystko dotykałem.
-Ale nie masz mnie teraz dotyka-odchyliłam jego ręce,ale po chwili znowu je położył.
-Weź te łapska,bo zacznę krzyczeć.
-Dobra,spokojnie-nareszcie je zabrał,myślał że będę musiała krzyczeć.
-Zrób mi też kanapkę-odezwał się znów.
-Masz ręce,zrób se sam.
-Ale jesteś wredna-pokazałam mu język,robiąc śmieszną miną.




-Siema-powiedziała prawie żywa Rose.
-Hej -odrzekłam,podeszłam do niej.
-Zrobić ci śniadanie?
-A mi nie zrobiłaś-powiedział zły Harry.
-No możesz-odezwała się znowu Rose.
-Z czym chcesz?
-Wiesz z czym lubię.
-Ok już się robi-wróciłam do kuchni i przygotowałam jej tą kanapkę.
-Witam was-powiedziała Jas.
-Hej,hej-powiedział Harry.
-Jak się macie,widzę że nie wyspani.
-Nie-odpowiedział Zayn.
-To może dzisiaj wybierzemy się na plażę.
-Jasne-wstał Harry,i podszedł do mnie
-My z chęcią pójdziemy.
-Nie mów za mnie.
-No przepraszam.
-No,więc ja też idę.
-To świetnie.
-Ale jak ty idziesz to ja nie.
-To wtedy ja też zostanę.
-To wolę iść.
-No to załatwione,idę budzić Sus.
-Ja pójdę do chłopaków-rozeszłyśmy się.Weszłam do pokoju Nialla,nie spał.
-Hej.
-Hej.
-Idziemy na plażę,idziesz z nami?
-Jasne.
-To super-wyszłam i poszłam do pokoju Louisa.
-Louis wstawaj-szturchałam go.
-Yyy-mruczał.
-Jedziemy na plażę,jedziesz też?
-Nie chce mi się.
-To zostajesz sam w domu.
-Nie,w takim razie jadę.
-Ok,ubieraj się.
-No już chwila-zamknęłam za sobą drzwi,i poszłam do swojego pokoju.
Była tam Rose.
-I ja?
-Louis i Niall jadą.
-To świetnie,wiesz,nie wiem co mam ubrać.
-Najlepiej ubierz......yyy,to.



-Dobry pomysł,,myślisz że będę się my..yyy to znaczy im podobać.
-Mu?
-Nie,im.
-Powiedz,kto ci się podoba.
-To nie że podoba,tylko go lubię.
-Niech zgadnę Zayn.
-Skąd wiedziałaś?
-Znam cię.
-I co będę mu się podobać.
-Na pewno.
-Dzięki-przytuliła mnie.
-No idź się ubrać.
-Idę-weszła do łazienki.Zaczęłam szukać sobie rzeczy.Znalazłam,ubrałam to bikini,a na wierzch ten zestaw.










-Tadam-wyszła Rose.
-Super,teraz ja-przebrałam się.
-I jak?
-Świetnie,Harremu na pewno się spodoba.
-Hahaha,chodź-pociągnęłam ją za rękę i zeszłyśmy,wszyscy czekali.
-Jedziemy?-zapytała Jas.
-Jasne-odpowiedzieli wszyscy.Wyszliśmy przed dom,a tam stał nasz samochód,oczywiście miałam zapewnione miejsce obok Harrego,a mi na kolanach siedział Jasminne.
Rose u Zayna,on chyba też jest w niej zakochany.Liam trzymał Sus,Louis prowadził,Niall siedział z przodu.
Po kilku minutach dojechaliśmy,nie zniosłam bym jeszcze jednej chwili z nim w aucie.
-No nareszcie-powiedziałam wysiadając.
-No-odparł mi chłopak.Spojrzałam na niego,a on się uśmiechnoł,a w jego policzkach pokazały się dołki,nie widziałam ich przedtem.
-Idziemy szukać miejsca.
-Nie musimy,my mamy własne miejsce.
-Ok-poszłam za nimi.Ich miejsce było piękne,blisko morza,nie było tam nikogo.
Rozłożyłam swój ręcznik,zdjęłam ubrania i położyłam się,obok mnie Rose.
-Mogę się dosiąść-zapytał Niall.
-Jasne-on też się rozłożył,reszta poszła do wody,po chwili Niall też pobiegł,zostałam sama.



OCZAMI HARREGO

-A co on nie ma zamiaru się kąpać?-zapytałem dziewczyn.
-Ona woli się opalać-powiedziała Rose.
-Ja to zmienię,Zayn idziesz ze mną?
-Gdzie?
-Wrzucimy Soph do wody.
-Nie,ja wolę jej nie wkurzać.
-Jak nie to nie-postanowiłem zrobić to sam,po cichu podszedłem,miała na nosie okulary,chyba spała.Lekko ją podniosłem,była taka lekka,zaniosłem do wody i wrzuciłem.

OCZAMI SOPHIE

Nagle poczułam że jestem mokra,zdejmowałam okulary i zobaczyłam że jestem w wodzie,a obok mnie stoi Harry i się śmieje.
-Ty mendo-powiedziałam,a on zaczął uciekać,więc zaczęłam go gonić,wszyscy się śmiali.W końcu znudziło mi się to,więc wróciłam na plażę,była tam Rose.
-Ale cię urządził-powiedziała.
-Wiem,głupek,ze mną się nie zadziera.
-Jak chcesz się odwdzięczyć.
-Już ja wiem jak.

****
Harry zasnął,więc czas na moją zemstę poszłam do Zayn.
-Zayn,przysypiesz Harrego piaskiem?
-Z przyjemnością,poszedł do bagażnika i wyciągnął łopatę,i zaczął robić to co mu powiedziałam.




 Poszłam do chłopaków.
-Mogę pożyczyć wiaderko?
-Jasne-podał mi je Louis-Poszłam do wody i nabrałam całe wiaderko wody i..wylałam na Harrego,podskoczył jak poparzony.
-Co jest?
-Nauczka-poszłam z powrotem na moje miejce.
-Macie coś do jedzenia-powiedziałam.
-Ja mam-odezwał się Niall-chidź-poszłam za nim do samochodu,w bagażniku było pełno jedzenia i picia.
-Łał
-Zawsze mam jedzenie na czarną godzinę.
-Właśnie widzę.
-Co zjesz?
-Może....pizze.
-Dobry wybór,proszę-podał mi ją.
-Dziękuję-wróciłam na moje miejsce.

****
Po kilku godzinnym spędzonych na plaży nadszedł czas wracać.
-No to wracamy,macie wszystko-powiedział Louis.
-Tak-odpowiedzieliśmy chórem.Musieliśmy siadać na tych samych miejscach,ah.Nawet nie przejechaliśmy połowę drogi,a samochód zgasł.
-No co jest?-powiedziałam zła.
-Nie wiem,zaraz pójdę zobaczyć Zayn chodź-powiedział Louis.
-Już idę-podniósł Rose i wyszedł.Byli chyba tam z 20 min.A ja musiałam siedzieć obok niego.
-Idę się przewietrzyć,co jest ile można czekać?
-Nie mamy paliwa,nigdzie nie pojedziemy.
-Co?