-Ale wygodnie. -Ahhh-westchnął Harry,usiadł obok mnie i obioł mnie ręką. -Spaaaaadaj-odrzuciłam jego rękę. -No ej. -Nie ma żadnego ej,zapominasz się. -Oj tam.-stałam z kanapy i poszłam do swojego pokoju,wzięłam ten zestaw
i poszłam do łazienki. Po umyciu się rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone.Wyszłam z łazienki.Na łóżku siedziała Rose z laptopem. -Co patrzysz?-podeszłam do niej -A nic,tak tylko weszłam. -To co robimy? -Nie wiem-zamknęła laptop.-a co chcesz? -Idę do Susan,jeszcze nie widziałam jej pokoju.-wyszłam i skierowałam się piętro niżej.
-Cześć co porabiasz? -Nic,a co? -A tak przyszłam zobaczyć co robisz,bo mi się nudzi. -Ni mi też.Może pójdziemy do chłopaków. -Tak,oni na pewno coś wymyślą. Zeszłyśmy na parter. -Dziewczyny co będziecie robić?-zapytał Louis. -Nic. -To może pójdziecie z nami do wesołego miasteczka?-popatrzałam na Sus,a ona na mnie. -Jasne-odpowiedziałyśmy razem. -Ja idę po Jas. -To ja idę do Rose-powiedziałam i pobiegłam po schodach. Wpadłam do pokoju. -Co się stało,bo wyglądasz jak by się paliło. -Jedziesz z nami do wesołego miasteczka? -Jasne,czemu nie. -To świetnie-przytuliłam ją -Przebierasz się? -Nie,tylko uczeszę włosy. -Dobra,to ja idę. -Poczekaj,ja tak raz,dwa. -Dobra. Weszłam do łazienki rozczesałam włosy i upięłam je w koka. -Już. -Ślicznie wyglądasz-powiedziała Rose. -Dziękuję-uśmiechnęłam się i ukłoniłam. -No dobra a teraz idziemy-Rose złapała mnie za rękę.Zeszłyśmy do salonu. -No to idziemy-powiedział Louis i otworzył nam drzwi. -Dziękuję-powiedziałam i wyszłam. -Idziemy pieszo?-zapytała Jas. -Tak,przewietrzymy się i rozruszamy-powiedział Liam. -Ja nie mam nic przeciwko-oznajmiłam. -Ja też-powtórzył Harry. -To świetnie-powiedział Louis i ruszył przed siebie.Poszłam za nim. Po 20 minutach drogi dotarliśmy do parku,po drodze chłopacy zapewnili nam lody i gofry. -Łał,ile tu atrakcji. -No,to na co najpierw idziemy? -Może na kolejkę górską-zaproponował Harry. -Jasne-odpowiedziałam,i poszliśmy pod kolejkę. -No wsiadajcie-powiedział chłopak przy kolejce i otworzył nam drzwiczki. Przejażdżka była super,siedziałam z Rose,za nami siedział zły Harry,ponieważ nie chciałam z nim usiąść. -Ale jazda-powiedziałam wysiadając. -No super-potwierdziła Jas. -A wam jak się podobało? -Super!!-krzyczał Louis. -To co teraz? -Yyyyyyyy,nie wiem,ale ja chcę tego misia.-powiedziałam i podeszłam do stoiska. -Ja go dla ciebie zdobędę-powiedział Harry i kupił piłki.Rzucił raz nie trafił,drugi raz też i trzeci też. -To może ja spróbuje-Niall kupił piłeczki.Rzucił raz ,nie trafił,za drugim razem trafił i zbił wszystkie puszki. -Jej. -Proszę-podał mi tego misia.
-Dziękuję-przytuliłam go i lekko pocałowałam,specjalnie.Harry był cały czerwony. -Harry coś ci jej,przecież nic się nie stało,że nie trafiłeś-powiedziałam robiąc smutną minę. -Wygram ci coś innego,zobaczysz-powiedział. -Dobra,dobra.Teraz może pójdziemy do domu strachu. -Super pomysł. Chłopacy zapłacili za siebie i za nas.Weszliśmy. Było super.Później poszliśmy do domu śmiechu.Uśmiałam się jak nigdy. -Ale to było zabawne-powiedział Niall. -Tak-przyznałam mu. -Teraz wygram ci jakiegoś misia-powiedział Harry i podszedł do stoiska.Miał ustrzelić wszystkie kaczki.Nie udał mu się.Za to Zaynowi tak.Wygrał duże misia.
-Proszę-wręczył Rose. -Dziękuję,to jest takie słodkie-pocałowała go w policzek. -Harry znowu ci się nie udało-powiedział Louis. -Zamknij się,przecież wiem. -Jestem głodna-powiedziałam łapiąc się z brzuch. -Ja też-zrobił to samo Niall. -To idziemy do baru. Podążyłam za Louisem.Weszliśmy do jakiegoś baru z jedzeniem.
OCZAMI HARREGO
Usiedliśmy wszyscy wszyscy przy stoliku.Zayn poprosił kelnera. -Słucham. -Chcielibyśmy zmówić coś dojedzienia. -Ja poproszę ten zestaw co zawsze-powiedział Niall-A ty co chcesz?-zwrócił się do Sophie. -Ja może wezmę zapiekankę i sok do picia. -A jaki panienka sobie rzyczy?-ten koleś zaczął mnie denerwować.Ciągle patrzył się na Soph. -Jabłokowy. -Świetny wybór-uśmiechnął się do niej. -Ja nic nie chcę.Może wezmę tylko deser mleczny-powiedziałam i spojrzałem się na tego kelnera,ciągle się na nią patrzył. -Czy coś jeszcze? Jas zamówiła to samo co ja,Susan sheik,Rose zapiekankę.Zayn z Liamem postawili sobie drinki.Oczywiście te ich ulubione. Kelner sobie poszedł,no nareszcie-powiedziałem w myślach.Ale po chwili przyszedł z naszymi zamówieniami.Oczywiście popisywał się przed moją to znaczy przed Sophie.Tylko zamówienie Nialla nie przyszło,musiał czekać dłużej. -Smacznego życzę-powiedział ten kelner uśmiechając się. -Napewno będzie-powiedziała Sophie i też się uśmicgnęła. -Tak,tak-powiedziałem ironicznie. -Harry coś nie tak? -Wszystko w porządku-powiedziałem i spojrzałem na kelnera,chyba wiedział,że o niego chodzi. -Przepraszam na chwilę-poszedł sobie,mam nadzieję,że nie wróci.Zaczęłem jeść mój deser.Moja radość nie trwała długo. -Drinki dla ślicznych panienek na koszt firmy. -Dziękujemy-powiedziały. Zjadłem szybko do końca mój deser. -Ja idę się przewietrzyć-powiedziałem i natychmiast wyszłem,bo nie mogłem patrzeć na tego kelnera. -Harry,co jest?-zapytał Zayn. -Nic,a co ma być. -Przecierz widzę.Mów. -No bo ten telner mnie tak wkurza,że mam zamiar mu no wiesz. -Tak.Ale Sophie nie zwraca na niego uwagi. -Jak to nie,uśmiecha się. -Oooo,ktoś tu jest zazdrosny. -Wcale nie. -Ja wiem swoje.Nie martw się za chwilę wychodzimy. -Wiem,a by najmniej mam taką nadzieję.-wruciłem z Zaynem do restałracji. -Idziemy?-zapytałem. -Jasne. -No to w drogę. Gdy wszyscy wyszli na zewnątrz zobaczyłem ,że nie ma Sophie.Weszłem z powrotem.Zobaczyłem ją z tym kelnerem,teraz to się wściekłem.Usłyszałem jak on pyta się o numer. -Sophie,wszyscy już czekają-podeszłem do nich. -Tak już idę.Poczekaj na mnie.-coś tam do niego powiedziała,podeszła do mnie.Dziwne złapała mnie za rękę,to wspaniałe uczucie.Ścisnąłem dłoń. -Nie rozpędzaj się-powiedziała szeptem i przytuliła się do mnie.-Obejmij mnie. -Sopko-położyłem rękę na jej ramieniu.Wyszliśmy do wszystkich.Obejżała się do tył i zrzuciłam moją rękę. -Ej co jest. -Nie przystawiaj się. -Ale to ty ...no. -Chodż tu-podeszłem-Ten telner chciał się ze mną umówić i dobrze,że wtedy przyszłeś ty. -No. -Powiedziałam mu że mam chłopaka i wypadło na ciebie bo byłeś w pobliżu. -Super. -Teraz się nie liczy.Zapomnij o tym. -Ale ty sprytna. -Wiem,wiem-uśmiechnęła się,wyglądała tak słodko. OCZAMI SOPHIE On gapił się jakby zobaczył nie wiadomo co. -Halo,tu ziemia-pomachałam ręką. -Co,co? -Śpisz? -Nie. -Przestań się tak patrzeć. -Czyli jak? -Tak jak przed chwilą. -Ej,gołąbki chodźcie-wołał Zayn. -Zayn. -Tak. -Zamknij się-szturchnęłam go. -No co? -Jajco. -To idziemy czy nie? -No jasne a czemu by nie. Wróciliśmy z powrotem do wesołego miasteczka. -Ooooooo,chodźcie na kule wodne!-krzyknął Louis i pobiegł. -No dobra-poszliśmy za nim. Chłopacy zapłacili i weszli do tych kul,Jas też poszła i Sus,ja i Rose nie chciałyśmy.Miałyśmy taki ubaw jak się przewracali.
-Ale było ekstra-powiedziała zadowolona Susan. -Do było odjazdowo-przyznał Liam. -To świetnie,że się cieszycie ale teraz ja wybieram.Idziemy na samochodziki. -Harry,serio?. -Tak-nie mieliśmy wyjścia.Tym razem namówili mnie i wsiadłam z Rose.Wyjeżdżaliśmy w siebie nawzajem.Ale było śmiesznie.Dziwiło mnie to jak Harry się tam zmieścił. To była świetna zabawa.Z nimi czułam się tak jakoś inaczej. -Tak,tak było super,teraz ja wybieram.Ja chcę iść na to.
-Mi tam pasuje,będzie super-powiedział Zayn.Wszyscy razem wybraliśmy się w tamtą stronę.
-Nigdzie nie jedziemy. -No brawo jeszcze tego brakowało,idę powiedzieć reszcie-zajrzałam do samochodu-nie jedziemy,nie ma paliwa. -Co?-dziewczyny były zdziwione. -Co my zrobimy?-wysiedli wszyscy. -Niedaleko jest jezioro,pójdziemy tam-powiedział Louis. -A auto? -Popchamy je w tą drużkę-pokazał ręką-jutro coś wymyślimy. -To mamy spać w lesie-byłam zdziwiona -Tak,w bagażniku są śpiwory,ale jest ich tylko pięć-oznajmił Zayn. -Czyli my mamy spać z wami. -No tak,innego wyjścia nie ma. -Dobra koniec pogawędek,pchamy auto-powiedział Liam.chłopacy zaczęli pchać,dołączyły do nich dziewczyny. -Sophie pomóż-powiedział Harry. -No dobra. Razem jakoś daliśmy radę. -No dobra gdzie idziemy? -Za mną-powiedział Louis. -Macie torby-podawał nam po kolei Liam. -Moje jedzeni-płakał Niall. -Nie weźmiemy wszystkiego-nadal mówił Liam. -Ale chociaż połowę. -No dobra-ruszyliśmy za Louisem.
**** -Daleko jeszcze,nogi mnie bolą-skarżyłam się. -Mogę cię ponieść-odezwał się Harry. -Ja tak to wolę cierpieć. -Już dochodzimy-po chwili moim oczom ukazało się jezioro. -Ale tu pięknie-rzuciłam torbę na ziemię i usiadłam. -Tak-odezwałam się Sus. -Rozkładajcie namioty-powiedział Zayn.. -Musimy ustalić kto z kim śpi. -Ja z Rose-powiedział Zayn. -Ja śpię z Niallem-powiedziała Jas. -Ja mogę z Liamem-Sus. -Ja śpię sam-powiedział Louis. -No ej-znowu on. -No to jest ustalone-powiedział Zayn. -No dobra. Chłopacy wrócili do rozkładania namiotów. -Idę
po gałęzie-powiedziałam,ale nikt mnie nie usłyszał.Ruszyłam,po drodze
znalazłam jakieś patyki,nagle usłyszałam jakieś kroki. -Kto tu jest?-zza krzaków wyszedł Niall -To tylko ja-powiedział. -Wystraszyłeś mnie. -Przepraszam. -Skąd wiedziałeś że tu jestem. -Widziałem jak odchodzisz,więc poszedłem za tobą.Daj pomogę ci-wziął od mnie gałęzie. -Dziękuję. -Chodź wracamy. -Ale ja nie chce wracać. -Wiem,Harry. -Tak,jak on mnie wkurza-dziwne Niall mnie przytulił,czułam się tak ja przytulał mnie kiedyś Simon,bezpiecznie. -Chodź-złapał mnie za rękę.Wróciliśmy do naszego miejsca. -Sophie gdzie ty byłaś,martwiłam się-przybiegła do mnie Rose i przytuliła. -Poszłam po gałęzie na ognisko,ale nic mi się nie stało,ale poza tym była z Niallem. -A co wy tam robiliście?-powiedział Louis dziwnie się uśmiechając. -Louis ty tylko o jednym-powiedział Harry. -A ty może nie. -Chłopaki,rozłożyliście te namioty-chciałam zmienić temat. -Tak-powiedzieli. -Może zrobimy ognisko?-zaproponował Liam. -Tak,to świetny pomysł,ja pójdę do bagażnika po jedzenie-pobiegł Niall. -Ja ma zapalniczkę-powiedział Zayn. -Ja porozkładam gałęzie-powiedział Louis i zabrał się za to. OCZAMI NIALLA
Dobiegłszy
do samochodu,wyciągnąłem wszystko z bagażnika wpakowałem do
torby.Dobrze,że znałem ten las,bo bym zabłądził.Wracając zerwałem trochę
kwiatów. Jak dotarłem ognisko się paliło,siedzieli tak wszyscy,nawet Sophie.W blasku ognia wyglądała ślicznie. -Jestem-powiedziałem. -No nareszcie,umieram z głodu-powiedziała Sophie. -Ja też umieram z głodu-powiedziałem. -A kiedy ty nie umierasz z głodu-powiedział Louis,a wszyscy zaczęli się śmiać. -Hahaha,bardzo śmieszne-widziałem pierwszy raz jak Sophie się tam mocno śmieje. -No chyba się nie obraziłeś-powiedziała. -Na ciebie nie.
OCZAMI SOPHIE
-To świetnie-powiedziałam. -Bierzcie te zapiekanki-powiedział Liam. -Już,już-odpowiedzieliśmy.Podeszłam
do niego,wzięłam kij i nabiłam zapiekankę.Dziwny sposób,ale cóż nic nie
zrobię.Podeszłam do ogniska. -Daj pomogę ci-zaproponował Harry. -Nie,poradzę sobie-odparłam. Po kilku minutach wszyscy jedli.Oczywiście Niall zjadł pierwszy.
-No to może coś zagramy-powiedział i poszedł po gitarę. Niall grał i śpiewał z resztą.Podczas występu blondyn patrzył na mnie jak w obrazek. -Brawo-zaczęłam klaskać. -To teraz może wy coś zaśpiewacie. -Ok-powiedziałam. -Zaczęłyśmy z dziewczynami śpiewać jakąś piosenkę,nawet dobrze nam wyszło. -Super-chłopacy zaczęli bić brawo i gwizdać. -Może porobimy sobie zdjęcia? -To świetny pomysł,będziemy mieli pamiątki tego wieczoru. -Idę po aparat-powiedziała Rose,po chwili przyszła. -Ustawić się-zaczęła pstrykać zdjęcia.
-Ja idę spać-powiedziała Jas. -No my też-powiedzieli chłopacy. Zostałam sama z Harrym. -Nie lubisz mnie co? -No szybko to odkryłeś-zrobił smutną minę. -Nie o to chodzi,po prostu nie szukam chłopaka. -Wiem o ty,powiesz mi co się stało że nikomu nie ufasz. -To nie ta pora. -Jak będziesz chciała to mi powiesz. -Jasne,zapamiętam. -Idziesz do namiotu? -Za chwilę. -Ok-poszedł,a ja weszłam na drzewo i zaczęłam się wpatrywać w gwiazdy.
Znudziło mi się tam siedzenie więc zeszłam z drzewa.Weszłam do namiotu.Harry spał,a raczej udawał że śpi myślał że nie zauważę.Leżał na samym środku namiotu. -Ej posuń się nie jesteś sam-szturchnęłam go. -Co ty chcesz?-odezwał się. -Posuń się. -To po to mnie budzisz? -Ty nie spałeś. -Właśnie tak. -Posuń się-popchnęłam go tak aż się przewrócił.-No nareszcie-położyłam się. -Trzeba było poprosić. -Daj koc. -Nie. -Nie,to nie-obróciłam się do niego plecami.Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Poczułam jak ktoś mnie dotyka i nagle zrobiło się ciepło.To był Harry okrył mnie kocem. Rano obudziły mnie piski dziewcząt.Otworzyłam oczy i zobaczyłam że Harry ma mnie objętą.Od razu go odepchnęłam,to sprawiło że się obudził. -Dzień dobry-powiedział zaspanym głosem. -Cześć,dzięki za koc. -Cała się trzęsłaś-wyszłam z namiotu a on za mną. -Oooo,widzę,że się pozabijaliście-powiedział Louis. -Sama w to nie wierzę. -Sophie uciekaj!!-przybiegła do mnie Rose. -Czemu jesteś mokra? -No a jak myślisz -Chłopacy co? -Dokładnie-nagle podbiegli do mnie chłopacy z wiadrami. -Nieeee!!!-nawet nie zdążyłam uciec a już byłam mokra. -Dziękuję. -Proszę-powiedział Zayn,wszyscy się śmiali. -Ja idę się wykąpać-powiedziałam i poszłam w stronę jeziora. -Idziemy z tobą-krzyknęły dziewczyny. Podeszłyśmy do jeziora i zaczęłyśmy się rozbierać.Chłopacy ciągle się na nas patrzyli dopóki nie weszłyśmy do wody.Bawłyśmy się świetnie. -Idziemy do was-krzyknął Zayn. -Na bombę-wrzeszczał Louis i wskoczył do wody,wszystko poleciało na nas,później każdy po kolei tak zrobił.Zaczęli na nas chlapać. -Przestańcie!!-krzyczałam,ale mnie nie słuchali.
-Chyba pora wracać-powiedziała Susan. -No. -Ale ja nie chcę wracać,tu jest pięknie-powiedziałam i zrobiłam smutną minę. -Nie smuć się,wrócimy jeszcze tutaj-powiedział Niall. Wyszłyśmy z wody i już miałyśmy iść do namiotu gdy nagle podbiegli do nas chłopacy wzięli nas na ręce i wnieśli do wody.Zgadnijcie kto mnie podniósł ..tak
Harry. -Puść mnie!!!-zaczęłam krzyczeć. -Nie wyrywaj się nie ci nie zrobię. -No ja nie wiem. Znudziło mi się wyrywanie więc przestałam i tak nie miałam szans bo był za silny. -Nasza ostatnia chwila tutaj-powiedział Harry i przycisnął mnie do siebie,ja tylko przewróciłam oczami. -Harry...ja się duszę. -Przepraszam-postawił mnie. -No nareszcie. -Co?Chcesz jeszcze?Dobra. -Nieeeeeee!!!!-odsunęłam się od niego i podeszłam do Nialla,przytulił mnie.Harry miał złą minę. -To co?Jedziemy?-zapytała Rose. -Tak. -A co z samochodem? -Samochód tu zostanie,my później po niego przyjedziemy. -To jak wrócimy. -Przyjedzie po nas mój kolega Thom-tłumaczył Louis -Ok,a kiedy on przyjedzie? -Za kilka minut,więc musimy się zbierać. -Dobra,wszyscy słyszeli idziemy do drogi-powiedziałam i ruszyliśmy.
Po kilku minutach doszliśmy na miejsce,jakiś samochód czekał,wysiadł z niego wysoki chłopak. -Cześć Thom-przywitał się Louis. -Siema. -Cześć Jas. -Hej,hej. -No no Louis jakie ty tu laski masz. -Nie podlizuj się-powiedziała Jas i przewróciła oczami. -Wsiadajcie-zrobiłam to co powiedział.Dobrze,że miał duży samochód,zmieściliśmy się. Po długim czasie dojechaliśmy do domu. -O,nareszcie-powiedziałam wychodząc z samochodu.Louis pożegnał się z Thomem. -To do zobaczenia Jas-powiedział Thom i odjechał.Weszłyśmy do domu.Rzuciłam wszystko i położyłam się na kanapie. ....................................................................... WITAM WAS Cieszę się,że czytacie tego bloga : D i sory za błędy
Dziewczyny jeszcze spały. Wstałam,poszłam do łazienki i ubrałam to
Poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie zobaczyłam tam Zayna. -Siema-powiedziałam. -Hej-powiedział zaspanym głosem. -Nie wyspałeś się co? -Dzięki wam nie. -Nie gadałyśmy długo. -Tak,przez jakieś 4 godziny. -Mówiłam to nie długo. -Co!?-jego mina była bezcenna. -Żartuję-zaczęłam się śmiać. -Kto się tak pięknie śmieje-powiedział schodzący Harry,westchnęłam. -Co nie wyspałaś się? -A żebyś wiedział wyspałam się i to dobrze. -Ooo,no bo tyle gadałyście,że... -Że co? -Nie ważne. Podeszłam do lodówki i wyjęłam wszystko co było mi potrzebne.Nagle poczułam czyjeś ręce na mojej tali,odwróciłam głowę. -Nie dotykaj mnie,zboczeńcu. -Wczoraj jakoś mogłem,leżałaś na mnie. -To był wypadek. -Ale mimo wszystko dotykałem. -Ale nie masz mnie teraz dotyka-odchyliłam jego ręce,ale po chwili znowu je położył. -Weź te łapska,bo zacznę krzyczeć. -Dobra,spokojnie-nareszcie je zabrał,myślał że będę musiała krzyczeć. -Zrób mi też kanapkę-odezwał się znów. -Masz ręce,zrób se sam. -Ale jesteś wredna-pokazałam mu język,robiąc śmieszną miną.
-Siema-powiedziała prawie żywa Rose. -Hej -odrzekłam,podeszłam do niej. -Zrobić ci śniadanie? -A mi nie zrobiłaś-powiedział zły Harry. -No możesz-odezwała się znowu Rose. -Z czym chcesz? -Wiesz z czym lubię. -Ok już się robi-wróciłam do kuchni i przygotowałam jej tą kanapkę. -Witam was-powiedziała Jas. -Hej,hej-powiedział Harry. -Jak się macie,widzę że nie wyspani. -Nie-odpowiedział Zayn. -To może dzisiaj wybierzemy się na plażę. -Jasne-wstał Harry,i podszedł do mnie -My z chęcią pójdziemy. -Nie mów za mnie. -No przepraszam. -No,więc ja też idę. -To świetnie. -Ale jak ty idziesz to ja nie. -To wtedy ja też zostanę. -To wolę iść. -No to załatwione,idę budzić Sus. -Ja pójdę do chłopaków-rozeszłyśmy się.Weszłam do pokoju Nialla,nie spał. -Hej. -Hej. -Idziemy na plażę,idziesz z nami? -Jasne. -To super-wyszłam i poszłam do pokoju Louisa. -Louis wstawaj-szturchałam go. -Yyy-mruczał. -Jedziemy na plażę,jedziesz też? -Nie chce mi się. -To zostajesz sam w domu. -Nie,w takim razie jadę. -Ok,ubieraj się. -No już chwila-zamknęłam za sobą drzwi,i poszłam do swojego pokoju. Była tam Rose. -I ja? -Louis i Niall jadą. -To świetnie,wiesz,nie wiem co mam ubrać. -Najlepiej ubierz......yyy,to.
-Dobry pomysł,,myślisz że będę się my..yyy to znaczy im podobać. -Mu? -Nie,im. -Powiedz,kto ci się podoba. -To nie że podoba,tylko go lubię. -Niech zgadnę Zayn. -Skąd wiedziałaś? -Znam cię. -I co będę mu się podobać. -Na pewno. -Dzięki-przytuliła mnie. -No idź się ubrać. -Idę-weszła do łazienki.Zaczęłam szukać sobie rzeczy.Znalazłam,ubrałam to bikini,a na wierzch ten zestaw.
-Tadam-wyszła Rose. -Super,teraz ja-przebrałam się. -I jak? -Świetnie,Harremu na pewno się spodoba. -Hahaha,chodź-pociągnęłam ją za rękę i zeszłyśmy,wszyscy czekali. -Jedziemy?-zapytała Jas. -Jasne-odpowiedzieli wszyscy.Wyszliśmy przed dom,a tam stał nasz samochód,oczywiście miałam zapewnione miejsce obok Harrego,a mi na kolanach siedział Jasminne. Rose u Zayna,on chyba też jest w niej zakochany.Liam trzymał Sus,Louis prowadził,Niall siedział z przodu. Po kilku minutach dojechaliśmy,nie zniosłam bym jeszcze jednej chwili z nim w aucie. -No nareszcie-powiedziałam wysiadając. -No-odparł mi chłopak.Spojrzałam na niego,a on się uśmiechnoł,a w jego policzkach pokazały się dołki,nie widziałam ich przedtem. -Idziemy szukać miejsca. -Nie musimy,my mamy własne miejsce. -Ok-poszłam za nimi.Ich miejsce było piękne,blisko morza,nie było tam nikogo. Rozłożyłam swój ręcznik,zdjęłam ubrania i położyłam się,obok mnie Rose. -Mogę się dosiąść-zapytał Niall. -Jasne-on też się rozłożył,reszta poszła do wody,po chwili Niall też pobiegł,zostałam sama.
OCZAMI HARREGO -A co on nie ma zamiaru się kąpać?-zapytałem dziewczyn. -Ona woli się opalać-powiedziała Rose. -Ja to zmienię,Zayn idziesz ze mną? -Gdzie? -Wrzucimy Soph do wody. -Nie,ja wolę jej nie wkurzać. -Jak nie to nie-postanowiłem zrobić to sam,po cichu podszedłem,miała na nosie okulary,chyba spała.Lekko ją podniosłem,była taka lekka,zaniosłem do wody i wrzuciłem.
OCZAMI SOPHIE Nagle poczułam że jestem mokra,zdejmowałam okulary i zobaczyłam że jestem w wodzie,a obok mnie stoi Harry i się śmieje. -Ty mendo-powiedziałam,a on zaczął uciekać,więc zaczęłam go gonić,wszyscy się śmiali.W końcu znudziło mi się to,więc wróciłam na plażę,była tam Rose. -Ale cię urządził-powiedziała. -Wiem,głupek,ze mną się nie zadziera. -Jak chcesz się odwdzięczyć. -Już ja wiem jak.
**** Harry zasnął,więc czas na moją zemstę poszłam do Zayn. -Zayn,przysypiesz Harrego piaskiem? -Z przyjemnością,poszedł do bagażnika i wyciągnął łopatę,i zaczął robić to co mu powiedziałam.
Poszłam do chłopaków. -Mogę pożyczyć wiaderko? -Jasne-podał mi je Louis-Poszłam do wody i nabrałam całe wiaderko wody i..wylałam na Harrego,podskoczył jak poparzony. -Co jest? -Nauczka-poszłam z powrotem na moje miejce. -Macie coś do jedzenia-powiedziałam. -Ja mam-odezwał się Niall-chidź-poszłam za nim do samochodu,w bagażniku było pełno jedzenia i picia. -Łał -Zawsze mam jedzenie na czarną godzinę. -Właśnie widzę. -Co zjesz? -Może....pizze. -Dobry wybór,proszę-podał mi ją. -Dziękuję-wróciłam na moje miejsce.
**** Po kilku godzinnym spędzonych na plaży nadszedł czas wracać. -No to wracamy,macie wszystko-powiedział Louis. -Tak-odpowiedzieliśmy chórem.Musieliśmy siadać na tych samych miejscach,ah.Nawet nie przejechaliśmy połowę drogi,a samochód zgasł. -No co jest?-powiedziałam zła. -Nie wiem,zaraz pójdę zobaczyć Zayn chodź-powiedział Louis. -Już idę-podniósł Rose i wyszedł.Byli chyba tam z 20 min.A ja musiałam siedzieć obok niego. -Idę się przewietrzyć,co jest ile można czekać? -Nie mamy paliwa,nigdzie nie pojedziemy. -Co?