poniedziałek, 30 września 2013
ROZDZIAŁ 1
Leżałam na łóżku i myślałam nad całym światem,czemu to ja muszę cierpieć,czemu?To powinien on,byliśmy najlepszymi przyjaciółmi a on zapomniał o mnie przez rok nie odzywał się.Z moich myśli wyrwał mnie dźwięk mojego telefony.To była Jasminne.
-Część Jas.
-Cześć,możesz się dzisiaj ze mną spotkać.
-Jasne ale o której?
-Za 15 minut może być.
-Jasne,to pod naszym drzewem.
-Tak,to pa.
-Pa.-rozłączyła się.Ciekawe po co chce się spotkać.Dobra trzeba się zbierać.Podeszłam do szafy i wyjęłam luźna koszulkę i krótkie spodenki,bo było lato.Poszłam do łazienki i ubrałam to,i zrobiłam kitka.Miałam 10 min. na dojście do drzewa,wzięłam telefon,zamknęłam drzwi a klucz położyłam tam gdzie zawsze.Pobiegłam.Do naszego miejsca miałam spory kawałek,więc musiałam biec.Na miejsce dobiegłam o czasie.Zobaczyłam tam Rose,Susan i Jasminne.
-Cześć już jestem-powiedziała zdyszana.
-Jesteś w porę powiedziała Jas.
-To chciałaś nam powiedzieć,to chyba coś ważnego-odezwała się Sus.
-Tak,mama załatwiła mi wakacje u brata i mogę was zabrać-odpowiedziała Jas.
-To super-powiedziałam.
-Jest jedno ale Sophie,on mieszka z kolegami.
-To ja się wypisuje-odpowiedziałam.
-No proszę-namawiała Rose
-Może jacyś ładni będą.
-Sus ty masz chłopak-powiedziałam.
-No mam,ale popatrzeć można.
-Tak-zaczęła ją bronić Sus.
-Dziewczyny!kiedy jedziemy-spytała Rose.
-Jutro o 8:00.
-To ja idę się spakować-powiedziałam.
-To jednak jedziesz-spytała Jas.
-Tak.
-Super!!-krzyknęły wszystkie i mnie przytuliły.
-To do jutra pa-pożegnałam się i poszłam.Wracając wpadłam na kogoś i upadłam na ziemię,zobaczyłam nade mną jakiegoś chłopaka.
-Nic ci nie jest-powiedział.
-Nie,tylko głowa boli.
-Chodź ze mną,dam ci lodu,na przyłożenie.
-Nie trzeba poradzę sobie a poza tym śpieszę się.
-Nalegam-chwycił mnie za rękę,nie mogłam się uwolnić-przecież cię nie ugryzę-powiedział po chwili.
-Wiem,ale ja cie nie znam.
-Zaufaj mi.
-Ja nikomu nie ufam.
-To chociaż się postaraj-dotarliśmy do jego domu,okazało się że mieszka kilka domów ode mnie.Weszliśmy do środka.
-Usiądź
-Postoję-odrzekłam.
-Jak chcesz-poszedł do kuchni.Na ścianach wisiały zdjęcia jego i chyba jego rodziców.
-Proszę,jestem Rene,a ty.-podał mi lód.
-Ja jestem Sophie dzięki,ja już pójdę.
-Czekaj,zobaczymy się jeszcze?
-Nie wiem,pa-wyszłam.
-Daj mi swój numer-krzyknął,nie miałam zamiaru mu dawać więc udawałam że nie słyszę.
Miałam pecha,bo mama była w domu.
-gdzie panna była-zapytała.
-Naglę ciebie obchodzę-powiedziałam.
-zawsze mnie obchodziłaś.
-Nie sadze-parsknęłam.
-Powiesz gdzie byłaś?.
-W parku.
-A z kim.
-Z przyjaciółkami-weszłam do mojego pokoju.Zaczęłam się pakować,wtedy weszła mama.
-Co ty robisz?
-Pakuję się.
-A gdzie wyjeżdżasz?
-Na wakacje do Londynu.
-Ale ja cię tam nie puszczę.
-Co ci szkodzi przecież nie zauważysz że mnie nie ma będzie tak jak zawsze,tylko że ja będę miała lepiej.
-I tak nie pojedziesz,to jest daleko a jak ci się coś stanie.
-Nie stanie będę z dziewczynami.
-Powiedziałam nie,koniec-wyszła.
-I tak pojadę-powiedziałam jak wyszła,dokończyłam pakowanie.Nie miałam co robić więc wzięłam gitarę i zaczęłam grać,stworzyłam jakąś melodię.
NASTĘPNY DZIEŃ
Obudził mnie budzik,wyszłam z łóżka,zrobiłam poranną toaletę i ubrałam to.
Wzięłam telefon i zadzwoniłam po taxi.Włożyłam go do torebki,wyrzuciłam walizkę przez okno i sama przez nie wyszłam.Pod domem stała taxi,wsiadłam i powiedziałam kierowcy gdzie ma jechać.
Na lotnisku zobaczyłam dziewczyny.
-No jesteś-powiedziała Jas.
-Sorka za spóźnienie,ale musiałam wychodzić oknem.
-Sophie znowu-powiedziała Rose.
-Tak,wchodzimy?
-Tak.
****
Lot był udany,wylądowaliśmy o czasie.Wychodząc z samolotu Jasminne podbiegła do jakiegoś chłopaka i przytuliła go,to chyba jej brat.Machnęła do nas ręką.Podeszłyśmy.
-To jest Louis mój brat.
-Cześć-powiedziałyśmy.
-Hej,chodźcie do samochodu-poszłyśmy za nim.
-Tylko jest jeden problem…
-Hej jestem Harry-wyszedł jakiś chłopak z samochodu.
-Właśnie,jedna z was będzie musiała usiąść na kolana do Harrego-powiedział Louis.nagle dziewczyny szybko weszły do samochodu,a ja zostałam.
-No wypadło na ciebie-powiedział Harry.
-Nigdy w życiu-powiedziałam.
-Ja nie gryzę.
-Nie,wolę usiąść na ziemi-tak też zrobiłam.Dojechaliśmy.
-NO nareszcie-powiedziałam wysiadając.
-Mogłaś usiąść mi na kolana-powiedział Harry.
-Nie.
-Chciałem być uprzejmy.
-Jak byś był uprzejmy to byś mi ustąpił miejsce.
-Łał,ale dom-powiedziała Sus.Byłam zajeta kłótnią z Harrym i nie zauważyłam.
-Witamy w naszych progach-powiedział Louis
Nagle z domu wybiegli jacyś chłopacy.
-No nareszcie-powiedział blondyn.
-Przedstawię was,To jest Niall,Zayn i Liam-powiedział Louis.
-Ja jestem Sus,to Rose a ta narzekająca to Sophie.
-Ładne imię-powiedział do mnie Harry.
-Spadaj-Wyjęłam swój bagaż,i poszłam.Wyprzedził mnie Harry.Nie zauważyłam progu i się potknęłam,upuściłam walizkę i wpadłam niestety na Harrego.
OCZAMI HARREGO
Stałem w progu i zobaczyłem że Sophie upada prosto na mnie.Oboje wylądowaliśmy na ziemi,raczej ja a ona na mnie.Miała takie piękne niebieskie oczy.
………………………………………………………………………….
Hej miśki
Jest pierwszy rozdziałam,przeprasza że musiałyście czekać.Miłego czytania,mam nadzieję że rozdział się spodoba.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
fajnie tak jest lepiej
OdpowiedzUsuń